31 października 2014

Śmierć to samotność i wolność ostatnia.



Cole Telis

17 lat
syn Plutona
wiecznie zimne dłonie
blizna od lewego oka do kącika ust
boi się dotyku
zawsze w czarnych rękawiczkach
Zabija dotykiem















Jestem… Zapomniany.
Nowy Jork nigdy nie był przyjaznym miastem. Bogate dzielnice, pełne domów handlowych i zdobnych kamienic tylko z pozoru wyglądało na bezpieczne. Wieczorami po ulicach grasowały grupki złodziejów, tych pomniejszych i głównych. Wtedy ludzie zamykają drzwi na klucz, boją się głośniej odetchnąć.
A te biedne dzielnice? Nikt o nich nie pamięta. One żyją własnym tempem.
Samotność. Popękane mury, poranione graffiti. Czerwona farba, jeszcze nie wyschnięta wygląda jak krew. Ciemna, powoli wypływająca z nowej rany.
Bo ta dzielnica jest jedną wielką raną Nowego Jorku.  Raną, która nigdy się nie zabliźni.

Jestem… złodziejem.
Cole kradł. Włamywał się do domów, tych, którzy jeszcze mieli co położyć na talerzu. Zabierał im, by sam mógł przeżyć. Na cierpienie innych patrzył z obojętnością, jego serce doszczętnie przeżarł ból i prawa ulicy. Musiał się do nich stosować. Tutaj zawsze panuje wojna.
Zaszyty w najciemniejszych kątach, między opuszczonymi murami, które oddały już resztki swojego ciepła. Zostało już samo zimno.
Kiedy nadeszła zima, nie wierzył, że mu się uda. Zbierał codziennie stare, kurtki, które ktoś wyrzucił, brudne szmaty, skrawki materiałów. A potem przykrywał się nimi. I czekał. Na ten czas, kiedy… Kiedy będzie mógł zapomnieć. Kiedy będzie mógł zamknąć oczy i… usnąć. Na wieki.

Jestem… tchórzem.
Zamarzał. Przyjemne ciepło, mimo tylu warstw koców. Przyszło nagle, z powiewem wiatru. Na długie prośby o koniec? Potem porankiem, znajdą go, skostniałego, lodowatego… Zabiorą ciało. Przyjdą inni potrzebujący. Wezmą jego rzeczy. By potem do niego dołączyć. By znowu razem żyli… W piekle.
Ale nie umarł. W ostatniej chwili, poczuł lęk. Przed śmiercią.

Jestem… mordercą.
Zabił.  Podczas jednej z  walk, w której musiał uczestniczyć. Miał nóż. I wiedział, że gdy on nie zabije, sam umrze.  To była chwila. Krew z jego twarzy zaślepiła go, przeciwnik trafił go bronią w twarz. Przejechał ostrzem po jego twarzy, zatrzymując się dopiero przy szyi. Myślał, że czas się już pożegnać, odepchnął wroga od siebie. Świat zatrzymał się na chwilę. Gdy dłoń Cole dotknęła skóry przeciwnika, ten zamarł na chwilę, by zaraz potem upaść. Puste już oczy, wpatrywały się bez uczuć przed siebie. Umarł.

Jestem… sobą.
W obozie pojawił się niedawno, bo kilka tygodni temu. Cole to zdecydowanie typ samotnika. W obozie uznają go za… tego dziwnego, tajemniczego.
Blizna, która nie wygląda za ładnie, ciągnąca się od kącika oka aż do kącika ust, jest jedną z wielu przyczyną do szeptów.
Został uznany przez Plutona, chociaż sam Cole do ojca czuje głęboką nienawiść.

__________________________________
Cześć. :)
Taka postać mi wyszła. Cole nie gryzie.
On połyka w całości. :P
***
Moja skleroza pokazała się i tutaj. :) 
Zapomniałam hasła do poprzedniego konta, 
z którego pisałam, dlatego pojawiam się teraz
jako Rosa. :)

Po pierwsze PRZEPRASZAM. Że się nie odzywam, nie odpisuję. Powrócę około 20.12. Teraz nauczyciele wariują, że nie zdążą z wystawieniem ocen, okazuje się, że mają ich za mało. :( No i jeszcze jasełka. Próby mam codziennie do 15. Do domu wracam padnięta. Wena mnie opuściła a nie chcę odpisywać Wam byle jak. 

Śmierć to sa­mot­ność i wol­ność ostatnia.



Cole Telis

17 lat
syn Plutona
wiecznie zimne dłonie
blizna od lewego oka do kącika ust
boi się dotyku
zawsze w czarnych rękawiczkach
Zabija dotykiem












Jestem… Zapomniany.
Nowy Jork nigdy nie był przyjaznym miastem. Bogate dzielnice, pełne domów handlowych i zdobnych kamienic tylko z pozoru wyglądało na bezpieczne. Wieczorami po ulicach grasowały grupki złodziejów, tych pomniejszych i głównych. Wtedy ludzie zamykają drzwi na klucz, boją się głośniej odetchnąć.
A te biedne dzielnice? Nikt o nich nie pamięta. One żyją własnym tempem.
Samotność. Popękane mury, poranione graffiti. Czerwona farba, jeszcze nie wyschnięta wygląda jak krew. Ciemna, powoli wypływająca z nowej rany.
Bo ta dzielnica jest jedną wielką raną Nowego Jorku.  Raną, która nigdy się nie zabliźni.

Jestem… złodziejem.
Cole kradł. Włamywał się do domów, tych, którzy jeszcze mieli co położyć na talerzu. Zabierał im, by sam mógł przeżyć. Na cierpienie innych patrzył z obojętnością, jego serce doszczętnie przeżarł ból i prawa ulicy. Musiał się do nich stosować. Tutaj zawsze panuje wojna.
Zaszyty w najciemniejszych kątach, między opuszczonymi murami, które oddały już resztki swojego ciepła. Zostało już samo zimno.
Kiedy nadeszła zima, nie wierzył, że mu się uda. Zbierał codziennie stare, kurtki, które ktoś wyrzucił, brudne szmaty, skrawki materiałów. A potem przykrywał się nimi. I czekał. Na ten czas, kiedy… Kiedy będzie mógł zapomnieć. Kiedy będzie mógł zamknąć oczy i… usnąć. Na wieki.

Jestem… tchórzem.
Zamarzał. Przyjemne ciepło, mimo tylu warstw koców. Przyszło nagle, z powiewem wiatru. Na długie prośby o koniec? Potem porankiem, znajdą go, skostniałego, lodowatego… Zabiorą ciało. Przyjdą inni potrzebujący. Wezmą jego rzeczy. By potem do niego dołączyć. By znowu razem żyli… W piekle.
Ale nie umarł. W ostatniej chwili, poczuł lęk. Przed śmiercią.

Jestem… mordercą.
Zabił.  Podczas jednej z  walk, w której musiał uczestniczyć. Miał nóż. I wiedział, że gdy on nie zabije, sam umrze.  To była chwila. Krew z jego twarzy zaślepiła go, przeciwnik trafił go bronią w twarz. Przejechał ostrzem po jego twarzy, zatrzymując się dopiero przy szyi. Myślał, że czas się już pożegnać, odepchnął wroga od siebie. Świat zatrzymał się na chwilę. Gdy dłoń Cole dotknęła skóry przeciwnika, ten zamarł na chwilę, by zaraz potem upaść. Puste już oczy, wpatrywały się bez uczuć przed siebie. Umarł.

Jestem… sobą.
W obozie pojawił się niedawno, bo kilka tygodni temu. Cole to zdecydowanie typ samotnika. W obozie uznają go za… tego dziwnego, tajemniczego.
Blizna, która nie wygląda za ładnie, ciągnąca się od kącika oka aż do kącika ust, jest jedną z wielu przyczyną do szeptów.
Został uznany przez Plutona, chociaż sam Cole do ojca czuje głęboką nienawiść.

__________________________________
Cześć. :)
Taka postać mi wyszła. Cole nie gryzie.
On połyka w całości. :P

Wszyscy mamy słabe punkty. Ja na przykład, jestem tragicznie zabawny i przystojny.

Matthew Shepard

20 letni syn Hermesa i zapracowanej prawniczki, która w wolnych chwilach leży na kozetce u psychologa |  już 10 lat w Obozie | wszędzie za nim chodzi wielkie Ego | doskonały szermierz | dla bliskich jest w stanie zrobić wszystko


Gdy na jego koncie wyświetliło się piękne, okrągłe zero wiedział że jego trzy miesięczne wakacje w Europie właśnie się skończyły. Gdyby matka dowiedziała się jak szybko roztrwonił pieniądze, płynąłby już łódką w kierunku Hadesu. Żeby tego uniknąć spakował swoje graty i opuścił piękne Włochy po to by ponownie udać się do Obozu Herosów, ku uciesze obozowiczek z którymi lubi niewinnie poflirtować, ale nigdy przenigdy nie pakować się w żaden gówniany związek.
 może dlatego że jeszcze nigdy nie spotkał tej jedynej? 
Całkiem to zdolne i całkiem towarzyskie, które to lgnie z swoimi infantylnymi pomysłami do ludzi, wrabiając wciągając ich w swoje przedsięwzięcia. Możesz pomyśleć że to infantylny, arogancki bogaty dupek któremu w głowie tylko wysadzanie kibli, ale tak naprawdę to chłopak któremu nigdy nie spodobała się dziewczyna aż tak aby wziął ją na randkę, który chciałby aby jego matka bardziej się nim interesowała i który lubi wysadzać obozowe kible bo to bardzo zabawne jak Pan D. mu grozi zamienieniem w żabę.


Historia                 Powiązania

==============================================================

 Cześć wam! Mam nadzieję że polubicie Matta to naprawdę fajny gość! Nie jestem z tej karty zbytnio zadowolona ale co tam, przepraszam że tak krótko, może ją rozpiszę.. Zapraszam do wątków i powiązań! 

Na zdjęciu Nathaniel Buzolic, cytat z ''Olimpijscy herosi. Znak Ateny'' Ricka Riordana, powiedział kochany Leoś <3

28 października 2014

Jestem uśmiechnięty... Raz schrzaniłem... Teraz wygrywam


BELETH   DICAPRIO




BELETH ||18 LAT || CHICAGO || SYN ATENY|| OJCIEC NAUCZYCIEL HISTORII ||
UKOCHANA SOWA RORO || GENIUSZ || UPARTY ||
NIENAUCZONY PRZEGRYWAĆ || DOBRZE WŁADA BRONIĄ (CHOĆ JEGO ZDANIEM MUSI SIĘ PODSZKOLIĆ) || NIGDY NIE JEST ZADOWOLONY Z SWOICH OSIĄGNĄĆ ||
ZAWSZE TWIERDZI ŻE NIE JEST WYSTARCZAJĄCO DOBRY || CHCE BYĆ GODNY MIANA: SYN ATENY || SZARMANCKI WOBEC DZIEWCZYN || DOSKONAŁY DO DYSKUSJI I ROZWAŻAŃ || BARDZO MĄDRY || INTELIGENTY || SPRYTNY || PRZEBIEGŁY||
ULUBIENIEC CHEIRONA || LUBI GRAĆ W SZACHY (NIEKTÓRYM NAWET DA WYGRAĆ) || OPIEKUŃCZY || PRZYJACIELSKI || GDY JEST SMUTNY ZAWSZE ŚPIEWA (NAWET DOBRE MU TO IDZE) || RZADKO KIEDY ODSTĘPUJE SWOJĄ GITARĘ, JEST JEGO KLUCZEM DO ROZWIĄZYWANIA PROBLEMÓW, POZWALA SIĘ SKUPIĆ || PIERWSZY RAZ USŁYSZAŁ GŁOS SWOJEJ MATKI W WIEKU 13 LAT GDY ZAGINĄŁ MU OJCIEC ||

*
**
***
**
*


Jest jak zwykle upalny dzień gdy siedzie w pięknym ogrodzie i czeka na ojca, jak zwykle mieli rozegrać partyjkę szachów. Ale ojca na razie nie ma, a w głębi ogrodu słychać jakieś krzyki. To już kiedyś się działo, nie to był jeden z koszmarów Beletha. Ale jak rozróżnić czy to prawda czy sen? Nie ma ze sobą gitary została w aucie, Roro też gdzieś poleciała. Więc zaczyna nucić jedną z piosenek które uwielbia: ~ Spadam, spadam w dół. Chcę zacząć, ale nie wiem jak. Dać ci znać o tym jak się czuję. Mam dużą nadzieję, jestem zaabsorbowany.  Tak teraz wie że to nie sen jego głos jest czysty i przejrzysty a w śnie zazwyczaj strasznie fałszuje i ma chrypę. Ludzie krzyczą coraz bardziej, co się dzieje? Wtedy usłyszał głos w swojej głowie. Było on delikatny ale stanowczy. ~Beleth uciekaj! Proszę cię uciekaj jak najdalej! Czyj to głos? Nie wie, ale postanawia uciekać, jednak wraca się do auta po gitarę i biegnie przed siebie. Nie martwi się o Roro bo ona zawsze go znajdzie. Biegnie dalej nie odwraca się za siebie ale wie że jest tam coś dziwnego. Biegnie i biegnie nagle czuje ból który rozdziera mu łydkę, ale stara się biec dalej, jest teraz w jakimś lesie na jakimś wzniesieniu. Za nim stoi jakiś przeraźliwy potwór z ogromnymi rogami i pazurami. W głowie znowu ten sam głos ~Biegnij Beleth, Biegnij! Wstaje i biegnie dalej, łydka mocno krwawi a mu kręci się w głowie ale biegnie dalej, w trakcie biegu złapał jakąś ostrą gałąź, potwór znowu próbuje się do niego dorwać, ale Beleth odtrąca go ostrą gałęzią. Biegnie dalej. Aż dociera do pewnej bramy, dociera do niej z jeszcze jedną raną tym razem długim cięciem na plecach. Biegnie dalej za bramę ale już nie umie, tak bardzo kręci mu się w głowie. Przewraca się a potwór zatrzymuje się przed bramą nie potrafi dalej przejść coś go zatrzymuje. Szczęśliwy Beleth traci przytomność, budzi się po 3 dniach w szpitalu Obozu Herosów. Ktoś tłumaczy mu kim jest jaką ma moc, kim jest jego matka. Ale do niego te słowa dochodzą jakby zagłuszone. Nie to nie możliwe, ciągle sobie powtarza. NIEE! Nagle Zrywa się z łóżka i wybiega na zewnątrz, biegnie przed siebie krzycząc. Idzie nad jezioro, nie ma ze sobą gitary gdzieś się straciła. Zaczyna cicho podśpiewywać, kołysząc się nad brzegiem. Nagle słyszy znajomy szelest skrzydeł to Roro. Odnalazła go teraz ląduje mu na kolanach i prosi się o pogłaskanie. To ona pomaga mu się opanować. Jest synem Ateny! Teraz wszystko jest jasne. Dla tego zawsze wszystko wygrywał. To dla tego zawsze wygrywał w szachy. Dla tego miał najlepsze oceny prawie bez nauki. Teraz wszystko jest jasne. Teraz musi udowodnić że jest godzien, aby ludzie nazywali go SYN ATENY.
____________________________________________________________________________

Oto Beleth ;D
Nawiązałam troszkę bardziej do filmu niż do książki (chodzi o bramę)
Beleth poszukuje wiernego przyjaciela.
Może nawet i dziewczyny.
Mile widziane osoby do starć na miecze ;D

na zdjęciach Douglas Booth




26 października 2014

sama nie wiem, czy istnieję


Claire Ross
siedemnastoletnia córka Erosa
w obozie od czterech lat


Sama do końca nie wie, co tu robi, czego chce od życia i kim właściwie jest. Egzystuje zawieszona gdzieś między życiem a jego brakiem, nie będąc do końca pewną, czy to wszystko jest prawdzie. Do niczego nazbyt się nie przykłada, wszystko traktuje z przymrużeniem oka, niczego nie traktuje do końca poważnie. Stworzona po to, aby skakać z kwiatka na kwiatek i zachwycać wszystkim wrodzonym wdziękiem. Nie do końca stała w uczuciach, których się boi, gdy tylko zaczynają stawać się silniejsze niż ona sama. Boi się wielkich wyznać, przywiązania, ograniczeń i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Nie chce nikogo ranić, a mimo wszystko robi to cały czas. Nie umie obojętnie przejść koło kogoś, kto potrzebuje pomocy, nawet jeśli musi rzucić wszystko i zaniedbać własne potrzeby. Ucieka przed wszystkim, co w jakikolwiek sposób zagraża jej porządkowi życia i codziennych rytuałów, choć każdego dnia narzeka na rutynę i monotonię. Marudzi, wybrzydza i kręci nosem niemal na wszystko, co los podtyka jej pod nos. Nigdy się nie poddaje, nawet jeśli walka z góry jest przegrana. Przesadna skłonność do dramatyzowania uprzykrza życie nie tylko jej, ale i wszystkim w jej otoczeniu. Nigdy się nie wysypia, bo zamiast spać, roztrząsa wyimaginowane problemy. Za wszelką cenę chce być lubiana, przez co często udaje kogoś, kim nawet nie chce być, nieświadomie odstraszając od siebie ludzi. Najbardziej jednak to chciałaby przestać się wreszcie bać tego cholernego świata i zacząć czerpać z życia tyle, ile tylko jest możliwe.


Zawsze kochała tajemnice. Być może kochała je tak bardzo, że sama stała się tajemnicą.


historia || powiązania || ciekawostki


Claire stworzyłam na szybko. Jakoś tak wyszło.
Mam nadzieję, że jakoś się z nią dogadamy.
No i że wy ją choć trochę polubicie, choć jest...
Nieważne. Zapraszam do wątków i powiązań.
Cytat pochodzi z ,,Papierowych miast'' J. Green.

(…) nie osądzaj nikogo, dopóki nie staniesz przy jego kowadle i nie popracujesz jego młotem

Kiedy pod koniec roku szkolnego w nowej szkole zaatakował ją potwór, jedyne, co wtedy potrafiła zrobić, to drzeć się do swojego kolegi „Co to ma być do cholery?!”. W momencie, gdy okazał się pół kozą, nie wiedziała w kogo ma rzucić krzesłem. Decydując się na atakującego ją ziejącym ogniem potwora, od razu pędem biegła w stronę szkoły, dokładniej do stołówki, by udusić kucharkę i wyciągnąć z niej wszelkie informacje na temat ostatniego obiadu. Ale ona wcale nie była naćpana, a jej zegarek okazał się złotym sztyletem. Każdy normalny człowiek pomyślałby „Zwariowałem!”. Ale Rossella Masconi śmiała się do siebie i uznała to za wypas. Sęk w tym, że nie wiedziała jak sztyletem zaatakować potwora i prawdę mówiąc, gdyby nie ten przyjaciel-koza, nie udałoby jej się przeżyć. To on, choć ledwo, to jednak zaprowadził ją jak najszybciej się tylko dało do Obozu Herosów, czymkolwiek to miało być. Ale właśnie tam czekało na nią bezpieczeństwo i to dzięki niemu uszła życiem. Miała tylko trzynaście lat, dysleksję, ADHD i kozę jako kolegę. Daleko, bo na Brooklynie, czekała na nią mama, a ona była w jakimś Obozie Herosów, gdzie wsadzono ją do domku z numerkiem jedenaście. Nie no, wypas, ale co to do jasnej cholery ma być? Nagle się okazało, że każdy dookoła niej zna odpowiedź - jest sobie dzieckiem boga lub bogini, jej umysł jest przekierowany na grecki alfabet, przez co choruje na dysleksje. Jak każdy Heros jest szybka i energiczna, co w świecie śmiertelników nazywa się chorobą ADHD. Potwór chciał ją zabić, bo bardzo wielu poluje na Herosów. No i posiedzi sobie jeszcze w jedenastce, dopóki jej boski rodzic jej nie uzna. Na jej szczęście nie musiała czekać zbyt długo, gdyż po kilkunastu dniach okazało się, że jej boskim rodzicem jest Hefajstos i przeniosła się do domku z numerkiem dziesięć. To wyjaśniało jej talent do tworzenia i majsterkowania. Ale nie rozumiała dlaczego matka nie chciała jej powiedzieć, że zaszła w ciążę z bogiem. Przecież to nic złego? Przecież to wypas. Chociażby dla Rosselli.
Minęło już trzy lata odkąd Rossella znalazła się w Obozie Herosów. Od trzech lat nie opuszcza tego miejsca i nie dostała żadnej misji. Od czasu do czasu koresponduje z matką i zapewnia ją, że naprawdę wszystko jest okay. Ma rodzeństwo, ma przyjaciół i wrogów. Niektórym jeszcze tłumaczy, że pomimo włoskiego nazwiska (bo matka to Włoszka po ojcu), nie jest rzymską acz grecką Heroską. Ale tak poza tym jest wypas.

http://33.media.tumblr.com/4f8817a8cf615e40ae1cd2b2b00f2c1e/tumblr_nddopf8Xwx1s77sx3o1_1280.jpg

Nieco zbyt nerwowa, nieco zbyt wścibska. Wszędzie jej pełno i wszystko chce wiedzieć. Na pewno nie jednak z czysto dziewczęcych pobudek (czyt. kolejne tematy do plotek)! Po prostu jest ciekawska i lubi ingerować w czyjeś życie osobiste, bo przecież warto wiedzieć, co się dzieje dookoła i ewentualnie pomagać innym. Ale kiedy coś zwyczajnie wydaje jej się nudne, po prostu to ignoruje i wraca do swojego życie, które choć nie wydaje się ciekawe, to dla niej takie jest. Posiada poczucie humoru, które jednych może denerwować, a drugich cieszyć. Nie lubi, kiedy ktoś jej dokucza albo ją irytuje, bo wtedy policzki jej się czerwienią i ma ochotę uderzyć komuś młotem w twarz. Wszędzie towarzyszą jej jakieś narzędzia, ciągle majsterkuje i zawsze coś ci naprawi. W końcu jest córką Hefajstosa, co się dziwić? Nienawidzi zimna, pcha się wszędzie, gdzie ciepło. Dużo je i szczyci się tym, że wcale nie ma tendencji do szybkiego tycia. Nie przywiązuje uwagi do swojego wyglądu, przez co nie dostrzega w sobie pięknej dziewczyny. Lecz niektóre zazdrosne pannice złośliwie mówią, że specjalnie ubiera krótkie spodenki, by uwieść swymi (cholerka) szczupłymi nogami męską część Obozu. Jakkolwiek zabawnie to brzmi, Rossella jeszcze nie wie, że ktokolwiek tak o niej mówi. Są to właściwie czyste brednie, bo dogaduje się lepiej z chłopakami głównie z powodu pasji do tworzenia, naprawiania i majsterkowania. Uwielbia również adrenalinę i grać w różne gry sportowe. Uwielbia treningi, choć zazwyczaj słabo jej idzie. No i przy wychowywaniu jej pomagał też wujek, z którym spędzała dużo czasu, a to też robi swoje. Zdecydowanie czuje się lepiej w gronie chłopaków, ale na pewno nie dlatego, by ich uwieść. Pomimo jednak swojego luźnego kroku, zapchanej jedzeniem buzi i zachowania godnego chłopca, gdzieś tam w środku istnieje ta część Ross, która pragnie być adorowaną i kochaną. Ale nigdy się do tego nie przyzna, bo jej wstyd i na razie nie chce, by jej koledzy spostrzegali ją inaczej.


ROSSELLA  MASCONI
~Ross, Ella, Rose~

Szesnaście lat
Córka Hefajstosa
Na obozie od trzech lat

Hello! 
Ross jest fajna, mówię wam.
A teraz chodźcie po wątki! <3
btw. Tak, uwielbiam dramaty, powiązania, dramaty, dramaty, DRAMATY!
Wujek Rick w tytule, yep
.

"W życiu można uciec od wszystkiego z wyjątkiem samego siebie."



Leila Mia Rogers




16 lat||od 3 lat w obozie||córka Posejdona||sierota||wychowująca się na pewnym dworze w Brazylii||po śmierci matki znalazła się w obcej rodzinie z której uciekła do obozu||opiekuńcza|| zwariowana||dbająca o przyjaciół i rodzinę||uwielbia się droczyć||wszystkie swoje troski i problemy powierza wodzie||zawsze jej to pomaga||przy morzu, ocenia,basenie staje się inną osobą||
czasem ma wrażenie że woda ją wzywa||gdy się zdenerwuje może spowodować lekkie trzęsienie ziemi/sztorm/powódź||woda ją uzdrawia||ma prawie całkowitą kontrole nad woda||raz odwiedziła swojego ojca w jego pałacu||na pamiątkę tej wizyty ojciec podarował jej kolczyk||uwielbia rysować(ma talent)||uśmiech na ustach towarzyszy jej prawie ciągle||lubi dobrą muzykę||to kolejna rzecz która ją uspokaja czasem nawet bardziej niż woda||czasem w obozie ukradnie komuś jakiś instrument i sobie na nim pogra||nigdy się nie poddaje||walczy do końca||nienawidzi przegrywać||uwielbia postawić na swoim||uparta||łakomczucha||

"Stary, najbardziej nie mogę znieść ludzkiej obojętności na zło. Tej samej bestii, mniejszej lub większej, w czasie wojny i na co dzień przez ludzi hodowanej dla ludzi.Nie mogę się wyrwać, bo nie potrafię być obojętny"




Gdy zmarła jej matka została sama.
Nie wiedziała gdzie iść, gdzie się podziać.
Ukojenia znalazła na plaży.
W wodzie.
Potem zaadoptowali ją ci dziwni ludzie.
Którzy sprawili jej tak dużo cierpienia i bólu.
Wtedy uciekła.
Pomogli jej inni.
Teraz ma swoją nową rodzinę.
Niesamowitą rodzinę.
Rodzinę HEROSÓW!

_____________________________________________________________________

witam!Jestem nowa :D chętnie do wątków.
Poszukuję przyjaciółki(ciela) a może nawet kogoś więcej.
Na zdjęciach Shailene Woodley

if they say "why?", tell'em "that is human nature"


Imię: Leonardo
Nazwisko: Coletti
Data urodzenia: 13.11.1996r
Miejsce urodzenia: Nowy Jork
Pochodzenie: włosko-greckie
Matka: Louise Coletti
Ojciec: Hades
Wzrost: 185cm
Waga: 68kg
Znaki szczególne: heterochromia (lewe oko brązowe, prawe błękitne), blizna na lewej powiece.
Status: Wolny
Orientacja: biseksualny


Historia
            Jak to się stało, że Louise i Hades się poznali, wie tylko sam bóg. Leo nie pamięta jej dokładnie, a jedyne, co mu się z nią kojarzy to miłość i ciepło rodzinnego domu. Chłopiec mieszkał z nią do siódmego roku życia, wtedy też zdarzył się „wypadek” – nie zapanował nad nagłym atakiem furii i pozbawił swoją matkę życia. Po tym incydencie jedna z Erynii na zlecenie Hadesa zaprowadziła chłopca do Obozu, gdzie spędził zaledwie kilka dni, zamknięty w domku poświęconemu swojemu ojcu. Bał się innych, nie chciał z nikim rozmawiać.
            To był moment, w którym Hades po raz pierwszy okazał miłość do swego dziecka i zabrał chłopca do Podziemi, gdzie dorastał. Ojciec zapewnił mu wszystko, pomagał panować nad gniewem i umiejętnościami. Pozwolił najlepszym zmarłym uczyć go fechtunku, tam też spełniał się w swoich pasjach i zainteresowaniach. Wykonywał polecenia Hadesa, kiedy ten upewnił się, że może mu ufać. Był jego oczkiem w głowie i podobał mu się fakt, że nikt nie ma pojęcia o jego istnieniu. W Obozie uznano, że zaginął, podczas gdy w rzeczywistości rósł w siłę.
            Do Obozu powrócił w dzień swoich siedemnastych urodzin, z cudowną bronią ze stygijskiego żelaza schowaną w kieszeni ciemnych spodni. Niepozorny, niewinny i.. dziwny. Gdzie inni obozowicze patrzą na niego spode łba, nazywając go Ambasadorem Plutona.

Charakter
            Kim jest? Trudne pytanie, gdyż on sam nie potrafi na nie odpowiedzieć. Określ go mianem Hadesiątka, to pewnie dostaniesz w twarz. Uważa się za sługę Hadesa, powiernika i jego prawą rękę. Jest zdecydowanie zbyt poważny i skryty jak na swój wiek, nie lubi mówić o swoich uczuciach i bardzo ciężko mu je okazywać. Można powiedzieć, iż jest nastolatkiem dotkniętym problemami w dzieciństwie. Nie miał kolegów ani koleżanek, zawsze bawił się z wymyślonymi przyjaciółmi (oczywiście tylko jego rówieśnicy określali ich takim mianem). Przez wiele wpływających na niego czynników robił rzeczy, do których teraz nie chce się przyznawać, ale wydają go blizny na przedramieniu oraz to, że raz nie je, a później może wydać się, że chce pożreć wszystko dookoła siebie włącznie z innymi herosami.
             Wbrew pozorom boi się samotności, pragnie znaleźć przyjaciela, ale nie potrafi się przemóc. Ma wrażenie, że każdy go od siebie odepchnie, kiedy tylko dowie się, że w rzeczywistości jest jeszcze dziwniejszy niż na to wygląda. Czasami myśli, że jest nie jest nikomu potrzebny. Można go nazwać niewinnym chłopcem, którego zawstydzają rozmowy o seksie czy prezerwatywach. Może dlatego, że nikt nigdy nie poruszał z nim takich tematów? Dziwne, aby Hades miał na to ochotę. Rumieniec nie schodzi z jego twarzy, ale jego oczy pozostają puste, bez wyrazu.
            Jest nieprzewidywalny, ma głupie pomysły, przez które pakuje się w różnorakie kłopoty.

Umiejętności
            Chłopak potrafi wiele, ale zdaje sobie sprawę, że w dziedzinach ciała i przekraczania swoich własnych granic jeszcze nie osiągnął szczytu.
·         Władza nad cieniem – potrafi nad nim panować, uczynić go materialnym, rozciągnąć go i uwięzić kogoś w niezniszczalnym uścisku.
·         Geokineza – umiejętność związana z ziemią, siłą woli potrafi unosić głazy, formować z nich pociski ostre jak miecze, wywoływać niewielkie trzęsienia ziemi, jest w stanie rozstąpić ziemię pod nogami wroga.
·         Nekromancja – Potrafi kontaktować się z umarłymi i sprowadzać ich zza grobu.
·         Fechtunek – podczas treningu z umarłymi nauczył się wiele, jednak jest zdania, że jeszcze nie osiągnął tego, czego sam od siebie oczekuje.
·         Gra na gitarze i pianinie – dotyczy zupełnie innej kwestii, jednak Leo jest geniuszem w tej dziedzinie, w ten sposób radzi sobie z problemami, dzięki muzyce przestał się ciąć, bo zrozumiał, że jest to jego jedyne miejsce ucieczki w gorszych chwilach.

___________________________
Witam z moją drugą kartą i za razem z tym mniej otwartym stworzonkiem :3
Ale na Leo wystarczy dobre podejście! :D
Tak jak i przedtem - wolę zaczynać niż wymyślać, moje pomysły zazwyczaj to istna tragedia xD

25 października 2014

Mówiła mi: „Życie może być szorstkie, a pośpiech najostrzejszą z brzytw”

Caspian Monroe

| 19 lat | 29.09.1995r. | w obozie od piętnastego roku życia | syn Afrodyty | wychowany przez rodziców zastępczych | biseksualny | sztuka perswazji | wzmocnione zmysły

            „Raz, dwa, trzy, cztery..” – mięśnie brzucha napinają się gwałtownie, przy każdym oderwaniu łopatek od posadzki. Pot spływa po plecach, po czole, żłobi w policzkach wąskie ścieżki. Przez panującą ciszę przebija się tylko rytmiczny, głośny oddech wypuszczany przez lekko rozchylone wargi.
            „Pięć, sześć, siedem, osiem..” – ręce w łokciach uginają się, dźwigając ciężar całego ciała. Ból przesiąka przez ciało, a on spija go, rozkoszuje się nim, jakby był jego najlepszym przyjacielem.
            „Dziewięć, dziesięć, jedenaście..” – W szybkim tempie stopy odrywają się od posadzki, nie chcąc napotkać przeszkody, jaką jest skakanka. Świst sznurka przeszywa powietrze, na zmianę z delikatnym, głuchym odgłosem odbijania się skakanki o kamienną posadzkę.
            „Prawa, lewa, kopnięcie” - Pięści obwiązane bandażami uderzają zaciekle o worek treningowy, od czasu do czasu udziela się też noga, sprawnie trafiając w przeciwnika.
           

HISTORIA| CHARAKTER | POWIĄZANIA


_______________
Hi!
Wraz z Cass'em witamy się cieplutko :3
Zdecydowanie wolę zaczynać, w wymyślaniu jestem totalnie beznadziejna! ;c
Mimo jego mocy, wcale nie jest taki zły i na pewno nie gryzie! 
Ja też nie ;D

finally someone let me out of my cage

GABRIEL GRAY
17 lat | syn Apollina i pisarki | w Obozie od wczoraj

żył w zamknięciu | nie zna świata | nie ma pojęcia dlaczego tutaj jest
aktualny mąż matki również ma dziecko półkrwi | starsza siostra w obozie
zdolności parapsychologiczne | widzi przyszłość i przeszłość | taki tam dar od ojca
przerażony | zamknięty w sobie | chłodny | nie umie kontaktować się z ludźmi
dość niski jak na faceta | wygląda na słabego fizycznie | pozory mylą
dobry nożownik i łucznik | potrafi cicho poruszać się po lesie | nie ma problemów z dysleksją
nie umie grać w koszykówkę, pływać i walczyć mieczem | lubi akrobatykę
śpiewa i gra na skrzypcach, ale nie przy ludziach | pisze
porusza się z  gracją | jego dar zniszczył mu życie | kiedyś się zadomowi

[To już mój trzeci Obóz Herosów. </3 Daawno nie prowadziłam takiej... melancholijnej postaci, ale mam nadzieję, że mi to wyjdzie. Wiem, zdjęcie jest niezwykle adekwatne do tematyki, ale żadne inne nie pasowało, bo ten koleś ma wręcz idealną twarz do Gabrysia. Karta krótka, ale lubię większość przekazywać w wątkach. Cóż, zapraszam. :)
*w tytule Gorillaz - Clint Eastwood]

Kim jestem?

Aria
17 lat
Amnezja
córka Lyssy - bogini szaleństwa
Codziennie, gdy wstaje nie pamięta nic ze swojego dawnego życia
Napady szału






Gdy otwieram oczy... Kiedy sen się kończy i trzeba się zmierzyć z rzeczywistością... Zapominam. Wszystko.
Wspomnienia, wszystkie moje przeżycia... Nie ma ich. Ulatują gdzieś, nie mogę ich znaleźć.
Codziennie... Pustka. 
Gdzie jestem? Kim są ci ludzie którzy mnie otaczają? Może to omany? Może kiedyś okaże się, że już nie żyję. Że to wszystko jest po śmierci. Trafiłam do piekła?
Co mam robić? Mieszkam sama w domku, otoczonym innymi. Znajduję tam karteczki z instrukcjami, gdzie co znajdę. Kto się o mnie troszczy? Czy sama to kiedyś zrobiłam?
Boję się. Że znowu wybuchnę. Zacznę wrzeszczeć, rzucać się po pokoju... Aż przyjdą mnie uspokoić. Wtedy się wyrywam, potem płaczę. 
Traktują mnie jak trudny obowiązek, którym trzeba się z musu zająć. Widzę to w ich oczach. Mam powieszoną mapę obozu, plan zajęć... Ale nie ma tam mojej historii. Kto ją zna? 
Czasem śpiewam coś cicho. Wtedy zanurzam się w muzyce, mój strach, ból... uciekają razem ze słowami. Zostawiają mnie samą. I wtedy jestem wolna. Ale zaraz wszystko wraca. I tak cały czas.
Przyszedł do mnie Chejron. Uspokoił mnie, powiedział mi kim jest. To on się nami opiekuje. Wszystkimi.
Opowiedział mi o herosach. Kim jesteśmy. I o naszych rodzicach. Czuję jak drżą mi ręce, serce szybciej bije... Zaraz się zacznie...
Mamo, pomóż mi...

____________________________________________________
Witam się nieśmiało z Arią. ;)

24 października 2014

"Walka? Ironia? Przekleństwo? Wzgarda? Rozpacz? Ah... już za późno na wszystko co ludzkie i łatwe."






Casper O'Connell 

dwudziestoczteroletni 
syn Hadesa i pewnej Brytyjki. Ciężko powiedzieć co tutaj robi, zajmuje się wszystkim i niczym,  najbardziej nietypowy z dzieci Hadesa. Przerażająco pewny siebie i arogancki, często dogryza Chironowi i Panu D.






Kiedy nie znasz oceniasz zbyt szybko, kiedy znasz już nic nie mówisz.

Szufladkowanie Go to najgorsze co można zrobić, gdyż bardzo szybko ukaże wielkie błędy w rozumowaniu twoim lub innych. Nie jest takim synem Hadesa jakby każdy chciał, nie jest posłuszny ojcu ani przez niego odrzucony. Stał się jednym z niewielu, tym akceptowanym i chcianym w Podziemiach, co z tego jednak, gdy więcej rozrywki znajduje wśród ludzi i półbogów? Wtedy właśnie zaczynają się takie schodki jak w tym przypadku. Długie namawianie, przeszło w groźby i wyzwiska, wiedział do czego dąży i po długich czterech latach osiągnął cel. Hades się ugiął i zawarł z, nim umowę, warunki okazały się ostrzejsze, lecz i tak nic nie znaczyły dla Caspera O'Connella. Mógł wrócić, mógł znów żyć tam, gdzie chciał...co z tego, że równy miesiąc później zderzył się boleśnie z prawdą, a tydzień później wylądował znów w Obozie Herosów. Znał to miejsce, ah...tak bardzo je zna. W końcu to tutaj praktycznie wychował się, gdy jego matka zginęła i nie miał się, kto, nim zająć. Wie, że nauczyciele i opiekunowie w tym miejscu go nie lubią, dam, im w kość przez te parę lat. Nadepnął na odcisk chyba wszystkim, lecz i tak mógł liczyć na sympatię Obozowiczów i ciche westchnięcia dziewczyn. Od zawsze był arogancki, pewny siebie...był typowym gnojkiem, który chciał czegoś, lecz nie umiał określić czego, co jedynie dodawało mu chłopięcego uroku. Powrócił prawie taki sam jak kiedyś, tak samo nieznośny i uroczy za razem. Jedynie w jego oczach widać zmianę, stały się zimne i poważne. Brak, im żywego złośliwego błysku, stały się wręcz martwe. Dodatkowo wraz z, nim pojawiły się i trzy wielkie wilki; Sabaton, Illia i Anubis. Łażą po całym terenie, kręcąc się wokół wszystkich i mimo imponujących rozmiarów zachowują się, jak szczeniaki, którym zabawa we łbach.

 Groźna Trójca | Bliscy | Zapomniane | 
 ______________________________
Witam, ciężko mi powiedzieć co to jest wyżej.
Nie tak miało wyjśc, miało być o wiele lepiej.
Poprawię z czasem ;/
Teraz zapraszam do wątków i może powiązań. 

23 października 2014

Co znajduje się w mojej kieszeni?




" Kiedy się obudził wiedział, że czas wstawać. "

Kolejni nowi półbogowie dotarli do obozu. Oczywiście jak zwykle, nie ma kto ich przywitać więc wszystko spadło na jej barki. Poprawiła okulary, przyglądając się zdumionym spojrzeniom. Gdy tylko dojrzała uchylające się usta, które chciały zadać te nieznośnie pytanie odpowiedziała, delikatnie podnosząc podbródek do góry.
- Tak. Jestem sfinksem. Dla was Pani Eupsychia. - przeleciała spojrzeniem po tych wszystkich zdziwionych spojrzeniach które mówiły „to gada!” lub też „zginiemy!”. Westchnęła głośno z dezaprobatą.
- Tak, tak, cztery nogi o świcie i tak dalej, człowiek. Jedna rodzi drugą, dzień i noc i tak dalej. Proszę za mną. Na pytania nadejdzie czas później. - powiedziała z tajemniczym uśmiechem po czym ruszyła na przód, nie czekając na nie ogarniętych pierwszoroczniaków.


Eupsychia w obozie.

Znana jako Emily Watson w świecie śmiertelników, pod kostiumem rekina finansowego.

Zawsze powtarza, iż ma się tyle lat na ile się czujemy. Także więc, ma skończone 22 lata. Przynajmniej fizycznie. Nie lubi o tym rozmawiać, chyba iż chcesz odpowiadać na jedną z wielu jej zagadek które nauczyły ją muzy.

Jest spokojna a przynajmniej stara się taka być, bo przecież ktoś musi stanowić przykład dla tej rozwrzeszczanej bandy półbogów. Naprawdę ma niezmierzone pokłady cierpliwości w teorii. Każdemu kto sprawdził to w praktyce, nie dała spokoju przez co najmniej miesiąc. Jest osobą wymagającą, ale robi to dla dobra swych podopiecznych. Wie jak świat potrafi być dla nich niebezpieczny: potwory z mitów i legend tylko czekają aby pożreć młodego, niczego nie świadomego i głupiutkiego półboga. Mimo czasami swojej surowości, uwielbia matkować swoim podopiecznym. W końcu jest za nich odpowiedzialna i jeśli zaszła by potrzeba oddałaby za nich życie. Starsi obozowicze, mają w zwyczaju wołać na nią „sowa”. Jest mądra, opiekuńcza i nawet podobna gdzieniegdzie do tego zwierzęcia. Sama zaczęła nawet nazywać siebie tym przydomkiem.


" Najprostszą drogą ucieczki będzie wyjście przez drzwi."

Jeśli zachodzi potrzeba potrafi porozmawiać na wszelkie tematy. Najczęściej rozmawia ze świeżakami, którzy sami do niej przychodzą zwierzyć się z nowej dla nich sytuacji. Jeden z jej dawnych przyjaciół stwierdził, iż to przez to że roztacza wokół siebie matczyną aurę. Albo przez to, iż świeżaki nie zdają sobie sprawy z jej charakteru. Albo jedno i drugie. Oczywiście jej skromne progi witają również i starszych obozowiczów, ale zazwyczaj daje im porządnego kopa zamiast przytulić i pogłaskać iż wszystko będzie dobrze. Służy dobrą radą jak i wypożycza książki, gdyż jej cały zbiór można zaliczyć jako dosyć sporych rozmiarów biblioteczkę. Każda księga która się tam znajduje, została przez nią przeczytana co najmniej raz.

W obozie jest już od dłuższego czasu. Bardzo dłuższego czasu. Można rzec iż wychowała już całe pokolenie półbogów. Co prawda na początku miała tutaj być od tak, z nudów i wszech ogarniającego wszystko chaosu w jej życiu, lecz spodobało się jej tutaj i została. Uczy swych podopiecznych przede wszystkim logicznie myśleć. Drugą sprawą jest to, iż przeważnie wykłada im historię i mitologię, posiłkując się księgami. 


Tyle wie o niej prawie każdy. Są to podstawowe wiadomości o których każdy z obozowiczów dowiaduje się prędzej czy później. Istnieje tylko wąskie grono półbogów którzy dali radę zaskarbić sobie jej przyjaźń. Głównie byli to jej byli wychowankowie. Oczywiście wśród przyjaciół nie znajdują się tylko dzieciaki. Ale jej przyjaciół można policzyć na palcach obu rąk. Jak to sfinks ma w zwyczaju nie być zbyt ufną i woli raczej trzymać wszystkich na bezpieczny dystans.  

" Z tego wynika, że w pokoju jest jeden rycerz. "



Powiązania




Witam cieplutko, miło i sympatycznie. 
Tak, cytaty to odpowiedzi na pytania. 
Już nie mogę się doczekać owocnej współpracy~
Ona nie gryzie. Tylko zadaje zagadki.
Ach, no i stara regułka: zastrzegam sobie prawo do zmiany i update karty.  

22 października 2014

I dreamed a dream in time gone by

When hope was high
And life worth living


Id Wymar, bo jakieś imię trzeba było dać. Nos złamany, szerokie barki, włosy wiecznie ściśnięte w ciasnego koka. Niechciane dziecko Wulkana i poetki. Bo gdzie ona się z takim dzieciakiem pokaże, co to ani fotogeniczny, ani nawet ładny, na dodatek umysł ścisły? Nie ścisły. Geniusz techniczny. jej projekt, a prawdę ci powie, czy raczej wręczy gotowy. Na widok kuźni, ma minę jak pedofil w przedszkolu, wygospodarowała sobie mały warsztacik, gdzie łączy łuski, łączy układy scalone i próbuje uzyskać internet dla Obozu. Na sznureczku koralików dziewięć, a ona sama lat dziewiętnaście. Jeśli nastanie pokój między bogami, herosami i potworami, zamierza tworzyć kostiumy do filmów fantasy. Póki co tworzy coś w samotności. W walkach o flagę zawsze walczy toporem z doładowaniem elektrycznym.


Our love broke my heart
and stopped yours.

_________________________
FC: Troian Bellisario.
Zakładki kiedyś się wszystkie pojawią c:
Inne miejsce gdzie jestem: Słowikarnia

Can you save me now?

Roxanne 'Roxy' Whitemorrey

osiemnaście lat | irlandka | córka Hekate | nie umiem rozmawiać o ojcu | Łowczyni Artemidy | pod opieką Obozu od sześciu lat | uratowana przez Chejrona | gdyby istniały czarownice, pewnie byłaby zaliczna jako jedna z nich | ma dwóch czarnych towarzyszy, Smoothie i Loothie | wojowniczka | łuczniczka | sprinterka | krótkodystansowiec | uparta | sprytna | astmatyczka | skrzypaczka | wiolonczelistka | krzyczy, kiedy musi być cicho | milczy, kiedy musi coś powiedzieć | przeciwieństwa się przyciągająach a bheith ort féin* | wesoła | uśmiechnięta | dziewczyna, której wszędzie jest pełno | boi się pająków | i wysokości | i szpitali | z niebiesko-blond włosami widoczna na kilometr | na rzemyku z sześcioma koralikami ma pierścionek z wygrawerowanym Le chéile go deo**

To, że jest się dzieckiem boga, nie znaczy, że nie miało się normalnej rodziny. Przyrodniej matki, którą traktowało się jak tą prawdziwą. Ojca, który był z tobą zawsze, nie ważne czy chciałaś jego pomocy czy nie. Starszego brata, do którego zawsze mogłaś się pożalić jacy to rodzice są surowi. Jednak kiedy kobieta, którą darzyło się zaufaniem zniknęła, ojciec popadł w czarne interesy, a brat wyszedł z domu i nigdy nie wrócił, zaczynasz zastanawiać się co zrobiłaś źle. Prawda jest taka, że nic nie zrobiłaś źle. To był po prostu przebieg wydarzeń, na który ani ty, ani nikt inny nie miał wpływu. Niektóre rzeczy po prostu się dzieją, a ty nic nie możesz na to poradzić. Kiedy uciekasz, potrzebujesz schronienia. Potrzebujesz miejca, gdzie będziesz w stanie odpowiedzieć na wszystkie goniące cię pytania. Bo to właśnie przed nimi próbujesz uciec. Jednak one próbują dopaść cię wszędzie, gdziekolwiek pójdziesz, dokądkolwiek uciekniesz. Roxanne jest jedną z tych osób, które miały naprawdę ciężką przeszłość, a co za tym idzie, mają mnóstwo pytań na ten temat. Oczywiście nie od zawsze tak było. Coś musiało się stać, że dziewczyna ma takie, a nie inne wrażenie o życiu. Zna doskonale słowo "krzywda", bo nie raz się z nim spotkała. Właśnie dlatego jest tym, kim jest. Jedną z najlepiej wyszkolonych Łowczyń Artemidy w całym Obozie, a także jedną z tych, która naprawdę jest wierna Artemidzie. Z resztą, ma ku temu powód, o którym nie koniecznie lubi rozpowiadać. Astmę odziedziczyła po ojcu, bo on także był astmatykiem. Jak na złość przeniosło się to na nią, a na Petera - jej starszego brata - już nie. Taki pech. Ojca pamięta, jednak nie potrafi o nim rozmawiać. Wspomnienia z nim związane są zbyt ciężkie, żeby powiedzieć je głośno. O bracie może rozmawiać, o jego zaletach i wszystkim co robił, by pokazać jej świat i nauczyć podstaw samoobrony. Później... Kiedy jej przyrodnia matka zniknęła, oni też zniknęli. A Roxy została sama. Wtedy właśnie, kiedy miała dwanaście lat, uciekła. Błąkała się po lasach miesiącami, aż przed atakiem psa piekielnego uratował ją Chejron. Dziewczyna nieświadomie zmierzała w stronę Obozu. Pomógł jej odkryć, a później opanować jej zdolności i minusy tego kim jest. Chciał wcielić ją do armii, ale kiedy Roxanne dowiedziała się o Łowczyniach, dołączyła do ich grona. Jednak kiedy już się zaaklimatyzowała, ciężko ją znaleźć, więc jeśli chcesz poznać ją osobiście, stawiasz czoła prawdziwemu wyzwaniu. Dam Ci jednak wskazówkę. Poszukaj jej nad jeziorem, na korcie łuczniczym lub w piwnicy domku Apolla. Dlaczego w tym ostatnim? Bo tylko tam jest na tyle cicho, by w spokoju mogła ćwiczyć grę na skrzypcach lub wiolonczeli.
We are the Warriors.

p o w i ą z a n i a

                                                                                                                                     
Joł wszystkim :)
Trzecia odsłona Obozu ruszyła pełną parą, a ja mam cichą nadzieję, że pociągnie dłużej.
Więc zostawiam Wam Roxy, chęci na wątek i/lub powiązania zawsze.
Ja wymyślam = ty zaczynasz i na odwrót.
Biała czcionka = link.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
FC: Bridgit Mendler.
W tytule: RED - Not Alone.
Pod tekstem: Imagine Dragons - Warriors.
* - "Ach a bheith ort féin" (irlandzki) - "Po prostu bądź sobą".
** - "Le chéile go deo" (irlandzki) - "Na zawsze razem".

We are just warriors of this world.

S A M U E L   W A K E F I L D
Dziewiętnaście lat | W połowie Amerykanin, w połowie półbóg | Syn Posejdona | Od czterech lat w obozie | Rzemyki na rękach, łańcuszki na szyi | Wysokie poprzeczki | Świetnie wytrenowany | Ulubiony podopieczny | Obozowy gitarzysta | Niespełnione marzenie o założeniu zespołu | Zapalony kompozytor | Czasem coś zaśpiewa | Znów przesiadywałeś pod wodą... Tylko w niej mogę zebrać myśli. | Tęskni za rodziną | "Zaklinacz koni" | Skryty | Pomocna dłoń | Zwierzęta często są lepszym towarzystwem | Władza nad wodą | Uwielbia przebywać z innymi | Czasem jednak samotność jest lepsza | Słodkie dołeczki | Niebieskie oczy | Brązowe włosy z uparcie opadając na oczy grzywką | Czasem się popisuje, czasem żartuje, czasem wychodzi na sierotę

Tętent końskich kopyt ponosi się po okolicy i miesza z szumem otaczających łąkę drzew.  Wiatr targa gęstą grzywę, czarna sierść lśni w blasku porannego Słońca, mięśnie falują pod skórą. Donośne, oznajmujące rżenie poniosło się echem po najbliższej okolicy. Ciemno włosy chłopak uśmiechnął się pod nosem i przyśpieszył kroku by jak najszybciej znaleźć się przy zielonych pastwiskach. Dochodzi do wysokiego płotu, o który wspiera się ramionami. Uśmiecha się szerzej widząc pędzącego radośnie ogiera, który wita go parskaniem i zwinnymi podskokami. Przechodzi na drugą stronę i idzie w stronę konia, ten zaś szybko zbliża się do chłopaka i dumnie prężąc ciało okrąża go. Ciemno włosy wyciąga ku niemu otwartą dłoń. Dostrzega żar w ślepiach zwierzęcia, widzi jego nieokiełznaną duszę. Koń odskakuje po czym wyciąga w jego stronę szyję i strzyże uszami. Prycha, macha łbem po czym spokojnym krokiem podchodzi i przytyka ciepłe chrapy do dłoni.
-Witaj Heliosie.- Drugą ręką głaszcze muskularną szyję. Przysuwa się w stronę kłębu.- Mogę?- Pyta na co koń ponownie macha łbem. Chłopak wplątuje palce w grzywę i sprawnie wskakuje na grzbiet wierzchowca. Piętami lekko dotyka końskich boków na co jego towarzysz rusza kłusem, następnie galopem. Rozkłada ręce na boki, przymyka oczy, pod sobą czuje ruch końskich mięśni. Są wolni.
He is not tame, this is a bond, trust, respect, a sense that we are equal.
Unosi się na plecach nie wzburzając tafli wody. Spogląda w granatowe niebo, śledzi wzrokiem iskrzące się w górze gwiazdy. Czuje, że trudy całego dnia, rzeczywistość, wszystkie troski zostały na brzegu. Woda koi, uspokaja, dodaje sił. Znów czuje, że mógłby przenosić góry. Przymyka powieki, pozwala odepchnąć od siebie cały świat, wspomina. Pierwszy raz, gdy dowiedział się kim tak naprawdę jest, słowa matki, które w tedy wypowiedziała, żal i tęsknotę w jej głosie, szok i niedowierzanie, które czuł, złość i poczucie zdrady, które się w nim pojawiły. Pamiętał rodzinę, była nim matka, ojciec i roczny brat. Nie było w niej miejsca dla mitycznego boga. Pamięta, gdy ze złością wybiegł z domu, on piętnastoletni chłopak snuł się późnym wieczorem po ulicach miasta, zagubiony i przerażony tym co usłyszał. Odrzucał połączenia. Nie chciał w tedy z nikim rozmawiać. Pamięta, gdy pierwszy raz usłyszał w głowie głos Posejdona mówiący, że wszystko będzie dobrze. Uwierzył. Wrócił do domu ku uldze bliskich. Po paru dniach został wysłany do obozu. Wszystko się zmieniło.
Everyone has a secret, everyone wants to keep something to themself.
___________________________________________
Cześć :D 
A więc wielki powrót numer trzy. Zobaczymy jak nam pójdzie,
oby lepiej niż poprzednio. Od razu mówię, że wątków biorę 
ograniczoną liczbę przez wzgląd na czas. Nie chce zaniedbywać.
Oczywiście na nie i powiązania jestem chętna. Nie idzie mi 
zaczynanie jakby coś xD Na kartę totalnie nie było pomysłu, więc
jest takie coś, z którego nie wiele wynika... 
Fc: tumblr (zakochałam się) 
Tytuł i cała reszta mojego autorstwa ;)  

20 października 2014

kilka słów więcej



Lubi o sobie myśleć jak o bohaterce jednego ze starych romansów, które uwielbia. Potrafi całymi dniami siedzieć zamknięta w Małym Domku, czytając książki, które zna już na pamięć. Nie przejmuje się opuszczonymi zajęciami i ominiętymi posiłkami. Kiedy czyta, przenosi się do zupełnie innego świata i wtedy już nic się dla niej nie liczy. 
Jest szczęśliwą właścicielką cudownego królika o wdzięcznym imieniu Tuptuś, jednak kiedy zostaje z nim sama ma tendencję do nazywania do Panem Królikiem lub Panem Tuptusiem, co brzmi niezwykle komicznie i nawet sam królik wydaje się zakłopotany takimi tytułami. 
Straszny niejadek, do tego wegetarianka, której codzienne posiłki ograniczają się do kanapek z dżemem truskawkowym, ryżem z jabłkiem, sałatek warzywnych i całego mnóstwo oliwek oraz fety, które przegrywają nawet z tabliczką malinowej czekolady.
Nienawidzi rozwiązywania problemów za pomocą przemocy i kręci z niezadowoleniem nosem za każdym razem, gdy każą jej po raz kolejny stawać do walki o flagę. Nie mniej jednak jest całkiem zwinna, szybka i całkiem nieźle sobie radzi, o ile nie wciśnie się jej miecza, którym włada co najmniej kiepsko. Preferuje zdecydowanie strzelanie z łuku, co nie dziwi nikogo. W końcu jest córką Erosa.  
Boi się ciemności, jednak nigdy tego nie pokazuje. Jedyne, czego nie potrafi ukryć, to lęk wysokości. Panikuje, kiedy tylko czuje, że od ziemi dzieli ją więcej niż metr. W jej wypadku więc stwierdzenie, że twardo stąpa po ziemi, jest bardzo trafne. O ile, rzecz jasna, odbierzemy je dosłownie. 
Nienawidzi bałaganu. Nic jej tak nie drażni, jak porozrzucane wszędzie ubrania, książki i milion innych drobiazgów, które przecież można od razu odstawić na miejsce i nie zawracać sobie potem głowy kilkugodzinnym sprzątaniem. Nie potrafi zrozumieć, dlaczego tak niewielu ludzi dostrzega logikę w takim działaniu. 
Słucha przede wszystkim muzyki klasycznej, która ją uspokaja i ułatwia wyciszenie się. Sama gra na fortepianie, jednak robi to coraz rzadziej. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że Claire posiada nieprzeciętny talent muzyczny, jednak ona woli, aby właśnie tak pozostało.