When hope was high
And life worth living
Id Wymar, bo jakieś imię trzeba było dać. Nos złamany, szerokie barki, włosy wiecznie ściśnięte w ciasnego koka. Niechciane dziecko Wulkana i poetki. Bo gdzie ona się z takim dzieciakiem pokaże, co to ani fotogeniczny, ani nawet ładny, na dodatek umysł ścisły? Nie ścisły. Geniusz techniczny. jej projekt, a prawdę ci powie, czy raczej wręczy gotowy. Na widok kuźni, ma minę jak pedofil w przedszkolu, wygospodarowała sobie mały warsztacik, gdzie łączy łuski, łączy układy scalone i próbuje uzyskać internet dla Obozu. Na sznureczku koralików dziewięć, a ona sama lat dziewiętnaście. Jeśli nastanie pokój między bogami, herosami i potworami, zamierza tworzyć kostiumy do filmów fantasy. Póki co tworzy coś w samotności. W walkach o flagę zawsze walczy toporem z doładowaniem elektrycznym.
Zamówienia - Powiązania - Notatki
Our love broke my heart
and stopped yours.
_________________________
FC: Troian Bellisario.
Zakładki kiedyś się wszystkie pojawią c:
Inne miejsce gdzie jestem: Słowikarnia
Inne miejsce gdzie jestem: Słowikarnia
[ Przyszlam powitac i zyczyc udanego watkowania :)
OdpowiedzUsuńEkstra zdjecie ^^
Zapraszam na watek i sorki za brak polskich znakow, ale jestem na wygnaniu na tel ;D ]
Sam
[ Mi pasuje :D Nowa zbroja zawsze się przyda ;D
OdpowiedzUsuńA wyproszę może zaczęcie? * oczka kota ze Shreka * ^_^ ]
Sam
[ To super i cierpliwe sobie czekam ^^ <3 ]
OdpowiedzUsuń[Fajna karta, ładnie skomponowana :D
OdpowiedzUsuńJednak przejdźmy do celu mojej "wizyty" tutaj... Witamy na Obozie Herosów i życzymy miłej zabawy oraz wielu wątków :)
Skoro już jesteśmy przy wątkach, może jakiś z Roxy? ;)]
Roxanne Whitemorrey
[Trzeba jakoś uzupełnić nasz ptasznik. Powiązanie? Myślę, iż żadne konkretne nie jest potrzebne. Jest nauczycielem, więc na pewno się znają. Mogła wziąć ją pod skrzydła na samym początku, a teraz po prostu od czasu do czasu może zaglądać do jej warsztaciku (chociaż nie zna się na tym absolutnie). Ba! Mogła nawet pomóc jej zagospodarować ten warsztacik. Wymyślić coś innego, czy może być? :D]
OdpowiedzUsuńEupsychia
[O tak - zgadzam się. Będzie dużo szperania w książkach, dużo do opracowywania, więc "Psorka" będzie w niebo wzięta~ Możesz zacząć, czy u Ciebie też mam zacząć? ;w;]
OdpowiedzUsuńEupsychia
[Oo! Nowy kołczan bardzo się przyda :D Cena jak najbardziej odpowiada c:
OdpowiedzUsuńKto zaczyna? ;>]
Był w swoim domku. Siedział na pomoście wychodzącym z domku prosto nad wodę. W dłoni dzierżył kilka kartek i ołówek. Woda pomagała mu się skupić dlatego też całkowicie zatracił się w tworzeniu kolejnych linijek tekstu nowej piosenki. Rytm do niej już od kilku dni mu towarzyszył i męczył jego myśli, aż w końcu musiał wziąć się za ułożenie odpowiednich słów. Czasem miał chwile, gdy miał kompletna pustkę w głowie i kompletnie nic mu nie wychodziło. Innym razem słowa same napływały do jego myśli i wypływały spod ołówka, czy też długopisu. Kochał to robić, nie wyobraża sobie życia bez muzyki tak samo jak bez koni, czy codziennych treningów. Pasja do muzyki jest u niego równie silna co więź z wodą, która teraz była nieruchomą taflą i niczym lustro odbijała niebo z pojedynczymi chmurami i całą okolicę…
OdpowiedzUsuńZ głębokiego zamyślenia wyrwało go dopiero energiczne pukanie do drzwi. Westchnął pod nosem i podniósł się z pomostu. To co miał zaniósł do domku i w końcu otworzył.
-Cześć. Masz przyjść do kuźni Id.- Rzucił pierwszoroczniak na co Sam skinął głową, a młody pobiegł w swoją stronę. Pamiętał czas, gdy pobyt w obozie był niczym przygoda wyciągnięta z jakiegoś filmu, ekscytowała, a on nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Teraz traktuje wszystko nieco poważniej.
Zamknął za sobą drzwi i ruszył do warsztatu Id. Pewnie chodzi o jakiś sprzęt, ale i tak zastanawiał się o co dokładnie może chodzić. Nie raz podziwiał kreatywność dziewczyny i musiał powiedzieć, że ma smykałkę do tego co robi, choć to chyba nic dziwnego biorąc pod uwagę czyją jest córką. Po kilku minutach spaceru był już na miejscu.
-Cześć Id.- Rzucił do dziewczyny na przywitanie.
Spojrzał nieco oniemiały na przepiękną zbroję. Na prawdę takiego efektu się nie spodziewał i nawet jeśli nie będzie ratować przed utonięciem (co mu i tak nie grozi) to jest idealna. Bardzo… posejdonowa, więc idealna dla kogoś takiego jak on. Aż żal będzie ją używać, a wiadomo, że już po kilku treningach dorobi się paru zadrapań. Zbroja wygląda jak jakiś strój wyjściowy.
OdpowiedzUsuń-Musiałaś włożyć w to mnóstwo pracy. Jest niesamowita!- Stwierdził z entuzjazmem. Podszedł bliżej manekina i przejechał palcami po pancerzu i tylnim irokezie. Teraz to każdy będzie mu zazdrościł, a ona będzie miała na pewno mnóstwo zamówień i nie opędzi się od pracy.
Bez zbędnego skrepowania ściągnął swoją koszulkę, którą położył na jeden ze stolików i sprawnie założył zbroję i pozostałe wykonane elementy. Leżała idealnie, jakby Id znała jego wymiary na pamięć. Wydawała się niezwykle lekka, a za razem mocna.
-Jest doskonała. Dzięki.- Powiedział po czym wykonał kilka ruchów jakby do ataku. Nie ogranicza ruchów, a to najważniejsze, ale domyślał się, że ją najbardziej będzie interesował test w wodzie co z przyjemnością zrobi.- Na pewno się sprawdzi.- Dodał z uśmiechem. Sięgnął też po nóż, który przypiął od razu do pasa. Wszystko idealnie będzie się komponowało z mieczem, który otrzymał od ojca.
[Cześć. A masz może pomysł? I inspiracja z "Zanim zasnę" ;)]
OdpowiedzUsuń[Wątek pewnie ;p Czuję, ze się Casper z Id dogadają :D]
OdpowiedzUsuńAch, Troian! Uwielbiam ją. :D
OdpowiedzUsuńPomysł dobry, w związku z czym bez dłuższego przeciągania zacznę. :D]
Przez pierwsze dwa dni bał się wyjść z Wielkiego Domu. Przez pierwszy tydzień bał się wyjść z domku Apollina. Wokół niego było zbyt wiele ludzi, umysł nie dawał mu spokoju. Wizje prawie cały czas zajmowały jego głowę, ciągle widział czyjąś przeszłość lub przyszłość, a większość scen nie była przyjemna. Rzeczywistość mieszała mu się z majakami. Cofał się przed cudzym dotykiem, bo wtedy było jeszcze gorzej. Nie wiedział jak reagować, nie wiedział co mówić, nie wiedział, co o nim myśleli, ale zakładał, że cały obóz już wie, że młody Gray jest nienormalny. Przez długie lata żył znał wręcz wyłącznie kilka osób, więc zawsze wyglądało to zupełnie inaczej. Wizje były rzadsze. Teraz i towarzystwo siostry bolało. Chejron i Pan D. rozumieli to i pozwolili mu przesiedzieć te dni w zamknięciu (nawet nie musiał jeść ze wszystkimi), ponieważ pierwszy raz od dawna trafił im się taki przypadek, ale centaur finalnie stwierdził, że czas zacząć się przyzwyczajać.
Dlatego też Gabriel szedł na roztrzęsionych nogach w kierunku kuźni. Chejron uznał, iż spotkanie z jedną tylko osobą nie będzie aż tak straszne, a od czegoś trzeba zacząć. Mimo to chłopak był zdenerwowany. Miał nadzieję, że będzie w stanie normalnie porozumieć się z czekającym na niego człowiekiem. Nie wiedział kto to będzie, ale zakładał, że ujrzy wysokiego osiłka i średnio mu to pasowało. Wolałby skonfrontować się z kimś... delikatniejszym.
- Cześć - rzucił w przestrzeń, przekraczając próg.
[Słabe mi to wyszło, wybacz.]
[A jakie lubisz wątki? Z akcją czy raczej spokojniejsze?]
OdpowiedzUsuń[Hmm...co ty na to by zrobić im wspólny trening na początek? Id będzie chciała się zmierzyć z synem Hadesa, od tak by pokazać, że jest lepsza od niego. Ogólnie mogą się przyjaźnić, ale taką przyjaźnią gdzie dogryzają sobie na każdym kroku. Mogą sie już znać z czasów gdy Casper był w Obozie i uczył się]
OdpowiedzUsuń[a może być tak, Cas był kiedyś na tyle okrutny by dziewczynie złamać nos xD Wiem, wiem...doczytałam, że toporem walczy :)
OdpowiedzUsuńjak możesz to zacznij, bo ja akurat lece zmyć farbę, więc przez kilka minut mnie nie ma]
[To nie wiem... Na razie nic mi nie przychodzi do głowy... Jak coś wymyślę to napisze, ok?]
OdpowiedzUsuńZdziwił się, kiedy zobaczył dziewczynę. Oczywiście wiedział, że Wulkan i Hefajstos mieli córki, które w rzemiośle były nieraz lepsze od swoich braci, jednak nie spodziewał się, że spotka się z jedną z nich. Wyglądała... cóż, profesjonalnie, jakby była w swoim żywiole. I ta sadza na twarzy! Od razu poczuł się lepiej. Czuł, że dziewczyna wie co robi, a szanse na zapadnięcie niezręcznej ciszy są marne.
OdpowiedzUsuń- Tak, Gabriel - kiwnął głową i niepewnie przeszedł w kierunku postumentu. W pomieszczeniu było gorąco, więc był zadowolony, że miał na sobie koszulkę z krótkim rękawem. Sztywno stanął na kawałku drewna. Czuł, że powinien coś powiedzieć, ale nie miał pojęcia co. Nie potrafił zawierać nowych znajomości, bo przez całe życie nie musiał (czy raczej nie miał możliwości) tego robić.
Gabriel
Casper tylko raz w życiu wygadał się komuś, wyżalił...okazał, że wcale nie jest takim sukinsynem jak go widzieli niektórzy. Później już nigdy to nie nastąpiło i nie moglo nastąpić. Id była wyjątkową osobą, to Cas przyznawał zawsze gdy ją widział. Tylko na jej widok w kącikach ust majaczył mu uśmiech, a w czarnych oczach ożywały iskierki złośliwosci i zaciętości.
OdpowiedzUsuńDziś przyszedł na arenę na prośbę nauczyciela od walki bronią białą, chciał by trochę dokopał dzieciakom, więc Casper to zrobił. Miał już sobie iść, gdy poczuł klepnięcie w plecy. Obejrzał się i prychnął.- Za słabo się broniłaś wtedy - odparł. Wziął miecz, którym przed chwilą walczył. Nigdy nie zadawał poważnych ran, więc broń była mu zbędna lecz gdy za przeciwnika miał kogoś z toporem...cóż wolał mieć coś poza rękoma do blokowania ciosów.
- Piekielny dzieciaku? - uniósł brew i zaraz zaśmiał sie ochryple. Zdjął ciemne okulary, odsłaniając oczy w których wydawało się płonąć coś jak ogień. Tak naprawdę w większości przypadków było to jedynie złudzenie.
Sprawnie obrócił miecz, ostrze cięło powietrze z gracją. Pokazał dziewczynie by zaatakowała pierwsza, zawsze dawał jej fory na początku.
[Hmm. Hmmm.. ale żeby tak od razu się okładaaać? XD]
OdpowiedzUsuńCaspian
[<3
OdpowiedzUsuń"Na widok kuźni, ma minę jak pedofil w przedszkolu" <3
Kocham cię już <3]
Ross Masconi
[Aaaaa, to będzie genialne <3
OdpowiedzUsuńChyba, że Ross zapomni o tym i oleję Id, i dopiero w nocy sobie przypomni, i się wkradnie do niej, żeby ją przeprosić. No i zachęcić, żeby teraz to zrobiły xD
Nie no, nie kręcę już xD]
Ross
[Pasuje mi :D Zacznę jutro po szkole, oki? :> Albo dzisiaj około 22 xd]
OdpowiedzUsuńRoss
[Powiem, że klawo i spytam się, czy mają się znać i jak wygląda ich relacja oraz kto zaczyna C:]
OdpowiedzUsuńAurora
Stał względnie spokojnie. W jego umyśle nie pojawiła się żadna wizja, więc trochę się rozluźnił. Dziewczyna była uważna, prawie w ogóle go nie dotykała - najwyraźniej Chejron powiedział jej jak ma się zachowywać, co Gabrielowi zdecydowanie odpowiadało. Nie speszyło go mierzenie, nieprzyzwyczajony do kontaktów z ludźmi prawie nie miewał skojarzeń.
OdpowiedzUsuń- Lepiej się czuję z bronią dystansową. Łuk, noże - odpowiedział bez wahania. Tak, o tym mógł mówić. - Walka wręcz nie jest moją mocną stroną, kompletnie nie umiem posługiwać się mieczem czy toporem - skrzywił się. - Ale chciałbym kiedyś spróbować z włócznią, chociaż raczej zostanę przy dystansie - podsumował.
Gabriel
Podekscytowanie wzięło nad nim górę. Caspian uwielbiał wychodzić poza granicę Obozu i w tej chwili entuzjazm bił od niego na odległość. Przez to wszystko trzykrotnie cofał się do domku, zdając sobie sprawę, że zapomniał czegoś naprawdę ważnego. Dopiero za trzecim razem, kiedy to wspiął się na strych domku, gdzie znajdował się jego pokój, zajął się dokładnym przeglądem swoich rzeczy i nie wyszedł z niego, dopóki nie był święcie przekonany, że nie zabrał wszystkiego.
OdpowiedzUsuńW końcu skierował się ku zbrojowni, gdzie w tej chwili była jego zbroja, którą oddał na ogólny przegląd. Przez cały ten czas trzymał dłoń na głowicy miecza, jakby obawiając się, że ktoś może go zaatakować. Wszedł do środka z uśmiechem i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu swojej towarzyszki.
-Halooo - powiedział z entuzjazmem.
Caspian
[I odpowiadam "Hello!" za Leosia :3]
OdpowiedzUsuńLeo
[ Witaaam, i o wątek przy okazji pytam :) Mam słabość do dzieci Hefjstosa/Wulkana. To dlatego, że mam w głowie dodatkową postać będącą właśnie synem tego pierwszego – dość niepokornym i z tendencjami do samozapłonu, także jeśli miałabyś ochotę, to byłabym chętna nad jakimś wspólnym wątkiem dla Id i Bree. I nawet mam pewien pomysł, z jakim problemem moja ruda mogłaby się do Twojej pani zwrócić…
OdpowiedzUsuńP.S. Czy mama Id na pewno jest poetką? A nie na przykład psychologiem? :D ]
Bree
[ To imię skojarzyło mi się z Freudem oraz jego straszną psychoanalizą, ale to najwyraźniej jedynie moje skrzywienie studenckie :) Co do pomysłu, to jest on raczej prosty, z możliwością dalszego rozwoju. Bree skupia się na władaniu magią i mgłą, ale jak każdy półbóg powinna mieć własną broń. Nie jest może najlepszą wojowniczką w Obozie, ale zdaje sobie sprawę z tego, iż potrzebuje mieć przy sobie coś ostrego, co mogłaby wbić w swojego przeciwnika… Pomyślałam sobie, że mogłaby z tym przyjść do Id. Zwłaszcza, że nie tylko poprosiłaby ją o ładną broń, ale też dość specyficzną – taką, która da radę wytrzymać każdy czar. Myślisz, że Id przyjęłaby to wyzwanie…? :) ]
OdpowiedzUsuńBree
[ No, ja mogę zacząć w sumie, skoro to moja Bree będzie Ci zawracała głowę :) Postaram się coś naskrobać, może jeszcze dzisiaj. A obrazek: cuuudo <333 ]
OdpowiedzUsuńBree
[ Jeszcze przed dołączeniem na bloga przeglądałam karty i od razu rzuciła mi się w oczy Twoja Id. Wiedziałam wtedy, że koniecznie będę musiała zgłosić się po wątek i mam nadzieję, że mi go nie odmówisz, nawet jeżeli na razie przybywam z wielką dawką chęci, a nieco mniejszą weny :) ]
OdpowiedzUsuńCharlie
Uśmiechnął się wymuszenie. Nie zachowywał się tak z powodu bycia bucem lub egocentrykiem, a ze zwykłej niewiedzy i nieprzyzwyczajenia do obcowania z ludźmi.
OdpowiedzUsuń- Hej, aż tak niski nie jestem! - powiedział, udając oburzenie. Smutną prawdą było je, że jak na faceta jego wzrost jednak nie był zbyt imponujący. Miał niecałe metr siedemdziesiąt. Zdecydowana większość herosów w obozie była od niego wyższa.
Pochylił się nad konceptami, przyglądając się im. Nie najlepiej znał się na uzbrojeniu, więc miał niemały problem z odpowiedzią. Szybko odrzucił wersję z ćwiekami. Segmentowa wyglądała bardzo porządnie, ale zdecydowanie najbardziej do gustu przypadł mu środkowy rysunek. Potrafił docenić piękno, a to nawet na prostym szkicu wyglądało jak przyszłe dzieło sztuki. Postukał w tę kartkę palcem i spojrzał na Id.
- Skoro mówisz, ze mam szaleć - powiedział i uśmiechnął się, tym razem już naturalniej. - Co do kolorów... - zawahał się. - Szary i zielony? Mogłoby to nieźle wyglądać.
Gabriel
[ O, dobre. Myślisz o faktycznym starciu (bo mój pan akurat choćby trzaśnięcie piorunem by zniósł bez zadrapania, więc on się pisze), czy raczej Id wykorzystuje Charliego by sprawdzał jaki zasięg ma jej super topór? ]
OdpowiedzUsuńCharlie
[ Oho, to się ładnie dobrali. Pytanie czy on skończy poobijany, czy ona z toporem do naprawy :) Ale to już najprawdopodobniej powinno wyjść w wątku. Trza im tylko znaleźć odosobnione miejsce by nie rozwalili czegoś w pobliżu, ale chyba dałoby radę pozostać względnie niezauważonymi i nie oberwać bury za narażanie Obozu na zniszczenia… No nic, skoro ona taka zawzięta to na pewno się dogadają. I jak mniemam, powinnam zacząć? Czy masz może nadmiar weny? ]
OdpowiedzUsuńCharlie
Uwielbiał klimat, w jakim utrzymane było to miejsce, uwielbiał przyglądać się zbrojom i wszelakim broniom. Można było dojrzeć pojawiający się od czasu do czasu błysk szkarłatu w jego oczach. Słysząc dziewczęcy głos, odwrócił się na pięcie i posłał uśmiech w kierunku dziewczyny.
OdpowiedzUsuń-No cześć - powiedział, ujmując jej dłoń. - Caspian - dodał, jak zwykle nie dodając czyim jest dzieckiem. - Moja zbroja jest już gotowa? - zapytał, odkładając swój plecak na kamienną posadzkę.
W umyśle wymieniał listę rzeczy, o których nie mógł zapomnieć : zbroja, broń, osełka. W tej chwili wiele informacji wirowało w jego głowie. Kalkulował, czy zabrał ze sobą wystarczającą ilość jedzenia, albo czy nie zabraknie mu bokserek.
-Wydaje mi się, że tak będzie najszybciej - uznał. - Co będzie z przeprawianiem się przez ocean? - zagadnął.
Jeszcze nigdy nie był tak daleko. Dotychczas nie przekroczył granic zamieszkiwanego kontynentu i nie miał zielonego pojęcia jak to wszystko będzie wyglądać.
Caspian
- Praworęczny. Nie mam specjalnych życzeń, średnio się znam, więc... - wzruszył ramionami i pokręcił głową. - Jak wpadnie Ci coś do głowy i uznasz, że będzie dobrze wyglądać, to oficjalnie pozwalam na wcielenie tego w życie - postanowił. Uznał, że lepiej zrobi jak zostawi to w rękach osoby, która zna się bardziej od niego. Najwyżej dostanie zbroję bez specjalnych zdobień, co mu nie przeszkadzało. Z tego co widział, dziewczyna była na prawdę dobra, więc zakładał, że nawet najprostsza praca w jej wykonaniu będzie piękna. Poza tym, przecież nie to było najważniejsze w zbroi. - Ale tak, jestem za pasem na noże, przyda się - stwierdził, spoglądając na wyrysowany na szybko szkic. Zupełnie nie potrafił sobie zwizualizować tego, jak w praktyce będzie wyglądać ta zbroja, a co dopiero on w niej. - I może pochwa na sztylet? Niby noży można użyć i do walki wręcz, ale tak by było wygodniej.
OdpowiedzUsuńGabriel
Lubiła, gdy było ciepło – dlatego tak bardzo kochała lato, plażę… oraz kuźnię, należącą głównie do rosłych i bystrych dzieci Hefajstosa. Tam zawsze było przyjemnie duszno i gorąco, niemal jak w prawdziwych tropikach, a dodatkowo w powietrzu unosił się przyjemny zapach stopionej stali, który łaskotał ją w nos i równocześnie dziwnie uspokajał. Sama nie wiedziała, dlaczego. Może miało to coś wspólnego z ogniem, który z kolei kojarzył jej się z pochodnią… A ta, jak wiadomo, była jednym z symboli jej matki, Hekate. Trochę kuriozalna teoria, jednak, kto wie… w każdej, nawet najdziwniejszej historii mogło tkwić ziarnko prawdy, czyż nie…? Tak czy inaczej, tego oto pięknego dnia, postanowiła wpaść do kuźni, nieopodal domku numer dziesięć. Jak zwykle dochodziły z niej bardzo charakterystyczne odgłosy, takie jak skrzypienie, tłuczenie oraz syczenie, co oznaczało, iż codzienna praca wre w najlepsze. Zajrzała do środka i od razu musiała się cofnąć, aby nie dostać w nos jakimś małym, latającym spodkiem, który świecił na czerwono i wydawał z siebie niezwykle niepokojące trzaski. Nie zniechęciła się jednak, i zanurzyła w głąb kuźni, mijając parę zagraconych warsztatów, przy których stali i pracowali wielcy synowie Hefajstosa. Każdy z nich miał dłonie wielkości jej biednej głowy, i może właśnie dlatego zadecydowała, iż zatrzymała się niemal na końcu pracowni, przy stoisku, gdzie dostrzegła czarne, kręcone włosy oraz równie czarne, skupione na zadaniu oczy... Wreszcie. Na widok normalnej dziewczyny uśmiechnęła się od ucha do ucha.
OdpowiedzUsuń— Cześć, mogę zająć ci chwilkę…? — przywitała się dość głośno, aby przypadkiem żadne inne dźwięki nie mogły jej zagłuszyć. Co akurat w tym miejscu było bardziej niż prawdopodobne. Zresztą, nie przyszła tu tylko po to, aby denerwować swoich zacnych kolegów… O nie, ona miała plan! A ten plan wymagał pomocy oraz wsparcia kogoś, kto znał się na robieniu trudnych i solidnych rzeczy. Takich jak broń chociażby… Heros nie mógł być pełnoprawnym Herosem, jeśli nie posiadał odpowiedniego oręża…!
Bree
Było wczesne popołudnie, a jak to zwykle w Obozie Herosów, mimo listopada za pasem, słońce przyjemnie grzało; najlepiej czuł się w takiej pogodzie, przypominającej mu o domu rodzinnym, opuszczonym już parę ładnych lat temu. Nadal jednak doskonale pamiętał, że na Florydzie bez względu na porę roku, nie sposób było narzekać na chłód. Ewentualnie jako syn Zeusa mógłby mieć zastrzeżenia do mieszkania na półwyspie, ale to drobiazg nie będący wcale aż tak wielkim utrapieniem i w ogóle temat na zupełnie inną historię. Większość obozowiczów zmierzała właśnie w stronę swoich domków, a jedynie co bardziej ambitni nie korzystali z czasu wolnego na leniwy odpoczynek. Tak jak na przykład gdy mijał jedną z Łowczyń Artemidy, nie zamierzającą ustąpić synowi Apolla i trzecią już godzinę spierali się w mini turnieju łuczniczym, za każdym razem posyłając strzały prosto w dziesiątki. Ostatnio jednak i tak zapanował większy spokój, bo wraz z końcem sierpnia, spora część greckich herosów wybyła do domów, mając takową możliwość. Pozostała garstka tych uziemionych i mieszkańcy Obozu Jupiter, z zasady odbywający służbę przez cały rok. Teraz właśnie, raczej nieśpiesznym krokiem, zmierzał na spotkanie z przedstawicielką tej drugiej grupy. Odkąd oba obozy połączyła ściślejsza współpraca, potomkowie greckich i rzymskich bogów mieli okazję poznać się lepiej, a także nawiązać małą współpracę. Nigdy nie ukrywał swojej sympatii do dzieci Hefajstosa i taką samą obdarzył potomstwo Wulkana, doceniając ciężką pracę do której mieli niebywały dryg, a z której sam chętnie korzystał. Tym razem doszukiwał się bardziej rozrywki w swym zadaniu, ale też małego wyzwania. Kiedy Id zasugerowała, że dzięki jego mocom mogłaby przetestować swój topór, nie wahał się ani chwili by przystać na tą propozycję. I tak teraz, wyjątkowo pewny swego, dotarł na umówione miejsce z dala od centrum Obozu, czekając chwilę, aż na horyzoncie pojawiła się ciemnowłosa postać dziewczyny.
OdpowiedzUsuń— Masz na wszelki wypadek inny topór, gdy ten nie wytrzyma napięcia? — rzucił na dzień dobry, obdarzając ją wyjątkowo zadowolonym uśmiechem, w którym nie zabrakło jednak najzwyczajniejszej w świecie sympatii oprócz pewnie odrobiny zbytniego przeceniania własnych sił i możliwości. Zatrzymał wzrok na dzierżonej przez nią broni, zastanawiając się jak właściwie udało jej się tak zmodyfikować. Szybko jednak porzucił głupi pomysł rozważania tego. Nie ważne jak by się starał, i tak na to nie wpadnie.
Charlie
[Mogłabym Cię prosić o zaczęcie? Jakoś mi to nie idzie ostatnio :(]
OdpowiedzUsuńAurora
Miała dzisiaj nadzieję na spokojne sobie dzisiaj poleniuchuje nad kolejnym tomiszczem, lecz wtedy rozległo się pukanie. Nie była jakoś specjalnie wściekła czy zła, może troszeczkę zmęczona ale to chyba jak każdy dzisiejszego dnia. Przeciągnęła się jak kot który co dopiero się obudził po czym mijając unoszące się kule ze świecami, otworzyła drzwi. Delikatnie przekrzywiła głowę w bok, prawie jak sowa. Widząc tą twarz, pełną małych otarć i ranek uśmiechnęła się ciepło. Od razu wiedziała co to za osóbka.
OdpowiedzUsuń- Id! Co Cię tutaj sprowadza? Skończyłaś na dzisiaj pracę w kuźni? - weszła do środka, zostawiając otwarte drzwi. Lubiła gdy odwiedzali ją jej podopieczni. A ta szczególna osóbka zawsze wzbudzała jej zainteresowanie ze względu na jej prace i na czas jaki poświęca na ich wykonanie. Rozsiadła się wygodniej na swoim posłaniu które było niemal tak nisko jak podłoga. Już z daleka czuła tą kompozycję charakterystycznych zapachów. Tak tylko mogła pachnieć taka osoba jak Id. Poprawiła okulary na swym nosie po czym odezwała się do dziewczyny która już weszła.
- Zaczekaj chwilkę, mam coś dla Ciebie idealnego. - wstała i przeszła do ciemniejszej części swojego obszernego pokoju. Zaraz rozbłysło tam delikatnie światło świecy. Było widać mnóstwo ziół które się suszyły, jakieś moździerze, słoiczki wypełnione dziwnymi substancjami. Otworzyła trzy pierwsze słoiczki, wzięła z nich coś i wymieszała po czym dodała czegoś oleistego. Po tym wlała to wszystko do jednego słoiczka. Zgasiła świecę i wróciła do Id. Podała jej słoiczek, który był jeszcze trochę ciepły.
- Jak ostygnie, posmaruj swoje rany i otarcia. Spokojnie, nie będzie szczypać ani piec. A pomoże lepiej niż ten krem nawilżający. - pokiwała delikatnie głową rozbawiona po czym na nowo usadowiła się na swoim miejscu. Spojrzała na dziewczynę.
- Ale jak mniemam, sprowadza Cię tutaj coś zgoła innego. Więc słucham. - zamachała swym ogonem z lewej na prawo. Coś jej mówiło, iż będzie to miało związek z tymi zapisanymi kartkami które dziewczyna trzymała w dłoni.
Eupsychia