Leila Mia Rogers
16 lat||od 3 lat w obozie||córka Posejdona||sierota||wychowująca się na pewnym dworze w Brazylii||po śmierci matki znalazła się w obcej rodzinie z której uciekła do obozu||opiekuńcza|| zwariowana||dbająca o przyjaciół i rodzinę||uwielbia się droczyć||wszystkie swoje troski i problemy powierza wodzie||zawsze jej to pomaga||przy morzu, ocenia,basenie staje się inną osobą||
czasem ma wrażenie że woda ją wzywa||gdy się zdenerwuje może spowodować lekkie trzęsienie ziemi/sztorm/powódź||woda ją uzdrawia||ma prawie całkowitą kontrole nad woda||raz odwiedziła swojego ojca w jego pałacu||na pamiątkę tej wizyty ojciec podarował jej kolczyk||uwielbia rysować(ma talent)||uśmiech na ustach towarzyszy jej prawie ciągle||lubi dobrą muzykę||to kolejna rzecz która ją uspokaja czasem nawet bardziej niż woda||czasem w obozie ukradnie komuś jakiś instrument i sobie na nim pogra||nigdy się nie poddaje||walczy do końca||nienawidzi przegrywać||uwielbia postawić na swoim||uparta||łakomczucha||
"Stary, najbardziej nie mogę znieść ludzkiej obojętności na zło. Tej samej bestii, mniejszej lub większej, w czasie wojny i na co dzień przez ludzi hodowanej dla ludzi.Nie mogę się wyrwać, bo nie potrafię być obojętny"
Gdy zmarła jej matka została sama.
Nie wiedziała gdzie iść, gdzie się podziać.
Ukojenia znalazła na plaży.
W wodzie.
Potem zaadoptowali ją ci dziwni ludzie.
Którzy sprawili jej tak dużo cierpienia i bólu.
Wtedy uciekła.
Pomogli jej inni.
Teraz ma swoją nową rodzinę.
Niesamowitą rodzinę.
Rodzinę HEROSÓW!
_____________________________________________________________________
witam!Jestem nowa :D chętnie do wątków.
Poszukuję przyjaciółki(ciela) a może nawet kogoś więcej.
Na zdjęciach Shailene Woodley
Na zdjęciach Shailene Woodley
[Hejka i zapraszam do wątku z Casperem :)
OdpowiedzUsuńpatrząc na jej twarzyczkę, aż żałuję, że Cas i nie nadaje się na kogoś więcej i jest trochę za stary dla niej xD]
[Hello!]
OdpowiedzUsuńId
[Witam serdecznie w Obozie Herosów i mam nadzieję, że będziesz się z nami dobrze bawić :D
OdpowiedzUsuńMam już wizję powiązania, lub pomysłu na wątek (albo jedno i drugie xD). Skoro Leila (kocham to imię <3) lubi podkradać instrumenty innych, mogłaby zabrać skrzypce Roxy, nie wiedząc o tym. Roxy mogłaby ich szukać aż w koncu znalazłaby je u Leili ;)]
Roxanne
[już widzę reakcję Roxy :D ]
Usuń[Witam uroczą córkę Posejdona :3 Masz ochotę na jakiś wątek z Erin?Równie upartą co Leila, może wyniknąć z tego coś ciekawego]
OdpowiedzUsuńErin.
[Może najpierw Erin i Lea będą za sobą nie przepadać, bo.. bo nie wiem.. bo za sobą nie przepadają xd Ale z biegiem czasu się polubią? A nie wiem nie mam pomysłów dzisiaj]
OdpowiedzUsuńErin.
Erin właśnie wracała z Wielkiego Domu, znowu wygrała w remika z Dionizosem, była po prostu dobra, czy Pan D. dawał jej wygrywać? Nieważne.. Zadowolona z siebie skierowała się do swojego domku, gdy ktoś z impetem wpadł na nią, ona zachwiała się, a owa postać wylądowała na ziemi.
OdpowiedzUsuń-Uważaj jak chodzisz- warknęła Erin, poprawiając włosy. Spojrzała z góry na postać i na leżący obok niej pierścionek. JEJ pierścionek. Który chciała ukraść Leila.
ONA. CHCIAŁA. UKRAŚĆ. JEJ. PIERŚCIONEK. Złość Erin sięgała w górę, wokół niej zaczęło grzmieć, zebrał się silny wiatr który targał jej włosy, ale ona się nie przejmowała. Stała i patrzała na córkę Posejdona z wściekłością i nienawiścią, gdyby wzrok mógł zabijać, dziewczyna byłaby już martwa.
-JAK ŚMIAŁAŚ UKRAŚĆ MÓJ PIERŚCIEŃ?!- syknęła. Błyskawica uderzyła obok Leili, dziewczyna zadrżała wystraszona.
Erin uśmiechnęła się leciutko, patrzała na córkę Posejdona która specjalnie zwabiła ją do łazienki, sprytnie. Erin była pełna podziwu, nie domyśliła się co planuje Leila, ale rzecz jasna nie zamierzała przyznać się do tego.
OdpowiedzUsuń- Wiem - prychnęła.
Leila westchnęła i podała rękę dziewczynie, Erin uśmiechnęła się i złapała rękę Leili, pociągając ją na dół, dziewczyna upadła obok Erin. Córka Zeusa pokazała język koleżance i ochlapała ją wodą, głośno się przy tym śmiejąc.
-Nie wierzę że chciałaś mnie utopić- powiedziała Erin - Chętnie bym Cię teraz ja utopiła - uśmiechnęła się, puszczając oczko.
OdpowiedzUsuń-Czy Ciebie w ogóle da się utopić? - mruknęła, jakby sama do siebie. Leila już otwierała usta kiedy Erin jej przerwała, podciągając ją do góry.
-Okej, mam dojść siedzenia w toaletach. Muszę się iść przebrać przez Ciebie - westchnęła Erin. - A tak w ogóle nie da się chyba utopić kogoś na podłodze ciskając w niego strumieniem wody.
Erin, mówiła i mówiła, czasem miała takie dni gdy buzia jej się nie zamykała, a czasem takie że trzeba było wiele trudu żeby choć raz ją otworzyła. Wyszły z łazienki i rozmawiały na jakieś błahe tematy, zadziwiające było to że się dogadywały, jeszcze dziwniejszy było to że Erin tak szybko wybaczyła próbę skradnięcia jej cennego pierścienia, dzień cudów.
[ A witam śliczną kuzynkę. Rodzinkę tutaj ma mój pan całkiem pokaźną i tym bardziej mi przykro odkładać nasz wątek na przyszłość. Bo sama mam wielką ochotę, ale jednocześnie wiem, że gdy mi się to wszystko skumuluje na co już zdążyłam się umówić z innymi autorkami… To umrę nad odpisami. Zatem co powiesz na to by wstrzymać się tymczasowo? Jeśli chcesz możemy przynajmniej omówić relacje i okoliczności, a ja zacznę gdy się u mnie troszkę rozluźni? ]
OdpowiedzUsuńCharlie
[Niestety muszę odmówić.. Mam dwie postaci i tyle wątków, że nie daję sobie rady, a nie chcę nikogo zaniedbywać. Jeśli któryś z nich się skończy, to dam znać ^^]
OdpowiedzUsuńLeo
[ Sorki, że z takim poślizgiem przychodzę, ale miałam problemy z kompem i wgl ;)
OdpowiedzUsuńWątek musi być, chociaż ostrzegam, że odp nie chodzą regularnie bo masa roboty w szkole -.- Więc jeśli nadasz masz jakieś pomysły to Sam będzie wdzięczny ^.^ ]
Samuel
[Ja osobiście to nie szukam dziewczyny xD Ale Misiek to już tak :D Masz jakiś pomysł na wątek?]
OdpowiedzUsuń[A jak ty to sobie wyobrażasz? Mogło być tak, że z jakiegoś bliżej nie określoego powodu nasza dwójeczka się nie lubiła. Zrobić coś w rodzaju "kto się czubi ten się lubi". Tylko czy tobie coś takiego by odpowiadało?]
OdpowiedzUsuńRazem z Mattem siedzieli w stołówce o czymś żywo rozmawiając. Co jakiś czas Michał żwawo gestykulował rękoma. Tematy ich rozmów były naprawdę różne. Od piłki noznej, poprzez samochody, a kończąc na kobietach. Tak więc mieli o czym gadać.
OdpowiedzUsuńNie wiadomo kiedy zorientowali się, że zostali sami na sali. Wszyscy uczniowie, no prawie wszyscy, bo w odległym kącie siedziała jeszcze oprócz nich jakaś grupka kujonów.
W jakimś momencie temat przeszedł na córkę Posejdona. A tutaj akurat Michał miał sporo do powiedzenia.
- Wkurza mnie ona. - Stwierdził. - Cały czas się przechwala, że jaka to ona mocna, że córka tego na Pe, że nikt jej nic nie może zrobić. - Nawijał jak karabin maszynowy. Matt w pewnym momencie zaczął wyglądać na zestresowanego jak królik w trakcie polowania. Palcem wskazał na kogoś za Miśkiem.
- O wilku mowa. - Stwierdził Cichy bez większych emocji, kiedy zobaczył dziewczynę.
- A bardzo chętnie powtórzę. - Powiedział chłopak, wstając z krzesła. - Tylko tak nie krzycz na mnie. Głuchy to ja jeszcze nie jestem. I w najbliższym czasie nie zamierzam być. - Drań? Muszę to dopisać w dowodzie. Tuż obok "ej ty, nowy". - Dodał po krótkiej chwili.
OdpowiedzUsuńMatt zrobił typowego facepalm'a. Chyba Michał za dużo powiedział niż powinien. No, ale to był Misiek. On zawsze papla. I często (ku jego nieszczęściu) na temat. - Jesteś córką Posejdona? Spoko. To sobie bądź. Ale nie każdy musi o tym wiedzieć. Ja jestem synem Chronosa, ale nie chwalę się tym przy każdej okazji. - Stwierdził, siadając na swoje miejsce. Co miał powiedzieć to powiedział. Po chwili dziewczyna odeszła. A zaraz potem potraktowała go obiadem.
- Nosz do kurwy nędzy! - Wrzasnął po polsku. - Na łeb ci padło czy jak?
[Cześć, masz ochotę na wątek z Sloane?]
OdpowiedzUsuńSol.
- Wow. Chociaż tyle rozumiesz. - Stwierdził chłopak. - Ale nie tak dobrze jak ja. - Uśmiechnął się szeroko w jej kierunku. - No, ale jak chcesz to mogę cię podszkolić. - Poruszał zabawnie brewkami. - Podobno jestem całkiem dobrym nauczycielem. - Powiedział, odprostowując się dumnie.
OdpowiedzUsuńZamierzał po posiłku wrócić do swojego mieszkanka. Bo dom to on miał gdzie indziej. Tam, w Poznaniu, a nie tutaj. Zdziwił go nieco widok Leili przy jego przybytku. Ale nim zdążył cokolwiek powiedzieć to dostał w twarz.
- Ała! Za co?! - Zapytał masując obolały policzek. - Niewinnych ludzi chodzi i atakuje. Psychopatka jedna, no! - Po chwili doszło do niego to, co ona mu zaproponowała. - Wybacz, ale kobiet nie biję. Mama mnie dobrze wychowała,
On nie cykorzył nigdy. On po prostu dostał w domu dobre wychowanie. Za co też był wdzięczny swojej rodzicielce. Mimo iż czasami sprawiał jej kłopoty... To i tak ją kochał. I teraz mu żal było, że nie ma jej przy nim. Akurat właśnie teraz jej tutaj nie było.
OdpowiedzUsuńWszedł do swojego mieszkania i walnął się na łóżko. Ciekaw był co musiałby zrobić, aby go stąd wywalili... Chciał wrócić do swojego starego życia. Móc cieszyć się tym, czym żył dotychczas...
A teraz musiał zmagać się nie tyle co sam ze sobą... Ale także z innymi osobami o podobnych przypadłością. A podobno to czas jest najlepszym lekarstwem dla wszystkich. Ale najwidoczniej nie dla niego.
Wyszedł w najbardziej odosobnione miejsce w tym całym obozie. Chciał być koniecznie sam. Bić się z własnymi myślami. Krzyczeć ile wlezie z rozpaczy. Ale nie było mu to dane.
- Jeżeli masz zamiar mi znowu przywalić jak cyganowi za nic, to daruj sobie. - Powiedział chłopak. - A poza tym mówiłem ci już, że dziewczyn nie biję.
Ona go przepraszała... No rzecz wielce niepojęta! Klękajcie wszystkie ludy i narody! Córka Posejdona go przepraszała!
OdpowiedzUsuń- Muszę to sobie w kalendarzu zapisać. - Stwierdził z lekkim rozbawieniem w głosie. Był może nie tyle smutny, co zły. Był wściekły na to kim jest. Jakby nie mógł być taki... Normalny. Żyć po swojemu. Ze swoimi nastoletnimi problemami...A teraz... Najlepsze lata spędzi właśnie w tym miejscu.
Spojrzał na kuleczki, które wirowały.
- Niezłe są. - Powiedział. - Naprawdę mi się podobają.
Nie sądził, że kiedykolwiek ją pochwali.
- Nie sądzisz, że nie za fajnie zaczęła się nasza znajomość? - Zapytał. - Co powiesz na to, aby spróbować jeszcze raz od początku? - Spojrzał na nią uważnie. - Nazywam się Michał, ale znajomi mówią na mnie Cichy. - Zachichotał pod nosem.
- Wszystko w porządku? - Zapytał, kiedy ta tak nagle się zaczerwieniła. - Coś jakoś trochę na twarzy spąsowiałaś. - Uśmiechnął się lekko w jej kierunku. - Leila... - Powtórzył jej imię cicho. - Prawie jak Layla. Znasz tą piosenkę Claptona? - Zapytał i zanucił jej fragment. Co prawda gdzie nie gdzie zawodził fałszem, ale kto powiedział, że Misiek jest śpiewakiem? No właśnie nikt. I on też tak samo o sobie nie twierdził. - Czemu Cichy, mimo iż jestem głośny i nauczyciele tutejsi za to mnie nie lubią? - Zapytał pół żartem, pół serio. - Bo ja tak właściwie to Cichowski mam na nazwisko. No i starzy przyjaciele tak na mnie mówili... Znaczy się sądzę, że nadal tak na mnie mówią... Chociaż nie ma mnie przy nich. - Spuścił smutno głowę.
OdpowiedzUsuń- Weź, proszę cię. Nie żartuj sobie ze mnie. - Zaśmiał się cicho. - Kiedyś jak na muzyce zacząłem śpiewać jakąś piosenkę to babka aż sama mnie poprosiła, abym się zamknął. No i w rezultacie musiałem napisać tekst na kartce. Ale przed występem to sam ich ostrzegałem, że zabijam śpiewem. - Uśmiechnął się nieznacznie. Kiedy do jego uszu dotarło pytanie dziewczyny, zamilknął na chwilę. Musiał się konkretnie zastanowić nad odpowiedzią, którą chciał jej dać. - Tak. Tęsknię. To chyba widać po mnie, kiedy jestem sam. Każdej nocy, zanim zasnę... Myślę o nich wszystkich. O mamie, o Tomku, o Ani, o tym czy pani Zosia spod siódemki nadal czeka na mnie z szarlotką... O tym czy Dingo, pies Marleny, znowu by mnie obszczekał przy wejściu... - Uśmiechnął się delikatnie. - Zastanawiam się też czy po moim apelu znowu pan Filip powróciłby do tworzenia swojego domowego Leśnego Dzbanu... To tak mój ulubiony napój alkoholowy. Ciekaw jestem czy mama dopatrzyła moje pająki pod łóżkiem. - A miał tego sporą kolekcję. - Nie umiem się tutaj odnaleźć.
OdpowiedzUsuń[Muszę regularnie czytać shouta, a ciągle o tym zapominam.
OdpowiedzUsuńCo Ty na to, żeby zmusić naszych bohaterów do ścisłej współpracy? Tak, żeby byli po prostu na siebie skazani. Dlaczego? Ano na przykład mogłoby się zdarzyć, że szlag trafił zatokę. Za czyją sprawą i dlaczego, nikt nie wie. Nie da się za to przeoczyć gęstych chmur, które zebrały się nad wodą i większą częścią plaży, nie da się przeoczyć rozjaśniających niebo błyskawic i nie da się nie usłyszeć grzmotów. Ponadto kilka razy dziennie fale zalewają brzeg, jakby miały ambicję wciągnąć go pod wodę, a nieco dalej tworzą się tornada.
I jak Ci to leży?]
Darien
[Sure]
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy wzywano go do Wielkiego Domu przed oblicze Chejrona, Darien miał wrażenie, że coś przeskrobał. Pół biedy, jeśli rzeczywiście tak było i wiedział, za co spotka go kara. Gorzej jeśli tak, jak w tym wypadku, wzywany był zupełnie znienacka. Przez całą drogę - a specjalnie wybrał okrężną - zastanawiał się, czym podpadł Chejronowi. Martwił się, poważnie. Kogo jak kogo, ale akurat centaura darzył bezgranicznym szacunkiem.
- Wreszcie pan się pojawił, panie Conway - powiedział centaur stojący na progu Wielkiego Domu.
Nie było dobrze. Zdecydowanie nie było dobrze. Kiedy Chejron zwraca się do ciebie w tak oficjalny sposób, masz przechlapane. Darien uznał, że mądrzej będzie nie przyznawać się do niczego dopóki nie usłyszy zarzutów.
- Brakuje ci dyscypliny - dodał nauczyciel, zapominając o oficjalnym tonie. - A tym razem sprawa jest poważna. Wejdź.
"Wejdź" dotyczyło tylko werandy, na której stał karciany stolik i kilka wiklinowych foteli. Jeden z nich zajmowała córka Posejdona, której imienia Darien zupełnie nie pamiętał.
- Anomalie w zatoce to sprawa niecierpiąca zwłoki. Zadecydowaliśmy, że wasza dwójka da sobie radę z tym problemem. Obawiam się tylko, że musicie działać bardzo szybko, straty rosną z dnia na dzień.
Darien chciał się odezwać, zadać podstawowe pytanie "jak?", ale Chejron jeszcze nie skończył.
- I mam nadzieję, że zrobicie to w mało spektakularny sposób. Nie możemy pozwolić sobie na większe zniszczenia.
Dlaczego tak niejednoznacznie patrzył na niego?
Darien
- Proszę cię, nie kłam mi tu. Przynajmniej pod tym względem. - Zaśmiał się cicho dźwięcznym dla ucha głosem. - Wiem jak śpiewam, i że to doprowadza ludzi uszy do pewnej śmierci. - Zażartował. Uśmiechnął się szeroko. - Nie becz, bo koledzy będą się z ciebie śmiali. - Wytarł jej łzę. - Tak przynajmniej mama mi zawsze mówiła. - Dodał po krótkiej chwili. - No i jak dla mnie to działało. Bo przecież to wstyd przed kolegami beczeć jak baba. - Puścił do niej oczko. - Późno? TO jest o wiele za późno. Sory, ale nie mówi się takich rzeczy, kiedy już planujesz dorosłe życie. No sory, gdzie my jesteśmy? W przedszkolu, że pani nagle przypomina pod koniec zajęć, że poprzedniego dnia zapomniała nam zadać do domu namalowanie szlaczków? - Zapytał.
OdpowiedzUsuńDarien uścisnął dłoń dziewczyny i nawet się uśmiechnął. Jak na syna Zeusa wyglądał całkiem... przystępnie. No i rękę miał zdecydowanie z kości, mięśni i całej reszty obleczonej skórą. Żaden posąg.
OdpowiedzUsuń- Wiedziałem, jak masz na imię - mruknął na tyle beztrosko, że aż sam pochwalił siebie za udane kłamstwo. - Darien Conway.
Na szczęście Leila nie ciągnęła tematu. Bardzo energicznie szła przed siebie, więc na wszelki wypadek Darien zachował dwa kroki odstępu. A nuż zatrzymałaby się gwałtownie, a na bliskie spotkanie z jej plecami zupełnie nie miał ochoty.
Zatoka wyglądała jak wycięta z innego obrazka. Niby ukształtowanie terenu pasowało do otoczenia, ale to jedyne, co się nie zmieniło. Gęste chmury kłębiły się na niebie, zacinał ostry wiatr, ciskając słoną wodą w twarze, a w oddali już formowało się tornado.
- Żadnego - przyznał. Głęboko zaczerpnął powietrza, wpuszczając do płuc ozon. Było jak przed burzą, choć z drobną różnicą. Heros nie potrafił jeszcze sprecyzować na czym ona polegała, ale zdecydowanie coś było nie tak.
Choć na to można wpaść po jednym rzucie oka na zatokę.
- Ale może będę miał, jeśli znajdziemy przyczyny. Która jest albo w wodzie, albo na niebie. Możesz oddychać pod wodą, prawda? A mogłabyś zapewnić mi taką możliwość? Musimy tam zejść razem.
Położył szczególny nacisk na słowo "razem", co nie znaczy, że szczególnie pałał entuzjazmem. Bez Leili nie miał szans.
Darien
Wszystko działo się dość szybko i było w tym kilka rzeczy, których Darien się nie spodziewał. Na przykład nagłego dotyku córki Posejdona. Jasne, miał na sobie koszulkę. Z tym, że ta koszulka i tak była mokra, więc dokładnie opinała ciało. Jasne, nigdy nie miał nic przeciwko dotykowi ładnej dziewczyny. Tylko, że... To córka Posejdona.
OdpowiedzUsuńJasne, ich ojcowie byli braćmi, ale jakoś nie żyli w najlepszej komitywie i w sumie nie dziwiło to Conwaya.
Dziwniej zrobiło się w momencie, gdy odkrył, że może oddychać pod wodą. To znaczy, że pozwolił na to Posejdon. Na podkowy Chejrona, sprawa musiała być poważna.
Gestem dał dziewczynie znak, żeby płynęła pierwsza w stronę głębszej wody. Nie był aż takim gentlemanem ani skromną osobą. Leilla miała znaczną przewagę w tym środowisku. On mógł tylko cisnąć piorunem i przy drobnej pomyłce zabić ich oboje.
Woda przed nimi wyraźnie pociemniała. Pojawiły się też bąbelki. Jakby ktoś wrzucił ich do puszki coli. Darien zawahał się. Powinni w to wpłynąć?
Darien
Darien zaklął w duchu, gdy zobaczył poparzenie na nodze dziewczyny. W pierwszym odruchu pomyślał, że to potwornie obrzydliwe, dopiero w drugim, że nie powinien pozwalać jej wpływać w to dziwne miejsce.
OdpowiedzUsuńWidywał już poparzenia od ognia. Nawet takie, że skóra zwęglała się na obrzeżach. To jednak było znacznie gorsze. Najpierw powstawały białe pęcherze, które pękały, ukazując okrągłe rany wypełnione spienionym płynem i krwią.
Dopiero, gdy noga się zagoiła, zdołał pomyśleć o dwóch rzeczach. Po pierwsze, że Posejdon musi szalenie kochać swoją córkę. Po drugie, że takie obrażenia wywołuje kwas. A jeśli w zatoce było tyle kwasu, by się nim poparzyć...
Chwycił Leilę za rękaw i pociągnął w drugą stronę. Każdy z tych bąbelków stanowił dla nich śmiertelne niebezpieczeństwo i jedyną słuszną decyzją było jak najszybsze wrócenie na brzeg.
Miał tylko nadzieję, że dziewczyna rozumowała podobnym tokiem i nie zacznie teraz szarpaniny.
Darien
- Stanowczo i zdecydowanie za późno. Mógł to zrobić o wiele szybciej. Ale nie wtedy, kiedy już miałem jako takie plany na przyszłość. Kiedy już chciałem zacząć żyć w miarę samodzielnie. Przez osiemnaście lat wychowywałem się bez ojca. Moją matkę zostawił po wspólnie spędzonej nocy. Przez osiemnaście lat opiekowała się mną. Troszczyła się o mnie. A teraz tak nagle: bach! Wszystko się rozsypało. Nie ma niczego. Ojczulek się znalazł. - Prychnął cicho.
OdpowiedzUsuń