Cole Telis
17 lat
syn Plutona
wiecznie zimne dłonie
blizna od lewego oka do kącika ust
boi się dotyku
zawsze w czarnych rękawiczkach
Zabija dotykiem
Jestem… Zapomniany.
Nowy Jork nigdy nie był przyjaznym miastem. Bogate dzielnice, pełne domów handlowych i zdobnych kamienic tylko z pozoru wyglądało na bezpieczne. Wieczorami po ulicach grasowały grupki złodziejów, tych pomniejszych i głównych. Wtedy ludzie zamykają drzwi na klucz, boją się głośniej odetchnąć.
A te biedne dzielnice? Nikt o nich nie pamięta. One żyją własnym tempem.
Samotność. Popękane mury, poranione graffiti. Czerwona farba, jeszcze nie wyschnięta wygląda jak krew. Ciemna, powoli wypływająca z nowej rany.
Bo ta dzielnica jest jedną wielką raną Nowego Jorku. Raną, która nigdy się nie zabliźni.
Jestem… złodziejem.
Cole kradł. Włamywał się do domów, tych, którzy jeszcze mieli co położyć na talerzu. Zabierał im, by sam mógł przeżyć. Na cierpienie innych patrzył z obojętnością, jego serce doszczętnie przeżarł ból i prawa ulicy. Musiał się do nich stosować. Tutaj zawsze panuje wojna.
Zaszyty w najciemniejszych kątach, między opuszczonymi murami, które oddały już resztki swojego ciepła. Zostało już samo zimno.
Kiedy nadeszła zima, nie wierzył, że mu się uda. Zbierał codziennie stare, kurtki, które ktoś wyrzucił, brudne szmaty, skrawki materiałów. A potem przykrywał się nimi. I czekał. Na ten czas, kiedy… Kiedy będzie mógł zapomnieć. Kiedy będzie mógł zamknąć oczy i… usnąć. Na wieki.
Jestem… tchórzem.
Zamarzał. Przyjemne ciepło, mimo tylu warstw koców. Przyszło nagle, z powiewem wiatru. Na długie prośby o koniec? Potem porankiem, znajdą go, skostniałego, lodowatego… Zabiorą ciało. Przyjdą inni potrzebujący. Wezmą jego rzeczy. By potem do niego dołączyć. By znowu razem żyli… W piekle.
Ale nie umarł. W ostatniej chwili, poczuł lęk. Przed śmiercią.
Jestem… mordercą.
Zabił. Podczas jednej z walk, w której musiał uczestniczyć. Miał nóż. I wiedział, że gdy on nie zabije, sam umrze. To była chwila. Krew z jego twarzy zaślepiła go, przeciwnik trafił go bronią w twarz. Przejechał ostrzem po jego twarzy, zatrzymując się dopiero przy szyi. Myślał, że czas się już pożegnać, odepchnął wroga od siebie. Świat zatrzymał się na chwilę. Gdy dłoń Cole dotknęła skóry przeciwnika, ten zamarł na chwilę, by zaraz potem upaść. Puste już oczy, wpatrywały się bez uczuć przed siebie. Umarł.
Jestem… sobą.
W obozie pojawił się niedawno, bo kilka tygodni temu. Cole to zdecydowanie typ samotnika. W obozie uznają go za… tego dziwnego, tajemniczego.
Blizna, która nie wygląda za ładnie, ciągnąca się od kącika oka aż do kącika ust, jest jedną z wielu przyczyną do szeptów.
Został uznany przez Plutona, chociaż sam Cole do ojca czuje głęboką nienawiść.
Cześć. :)
Taka postać mi wyszła. Cole nie gryzie.
On połyka w całości. :P
[jak polyka w calosci to az strach do niego podejsc xD poza tym to hejka ;)]
OdpowiedzUsuńIsobel
[Hello ^^ Witam cieplutko :3 Jest może ochota na jakiś wątek? :3]
OdpowiedzUsuńCaspian/Leonardo
[Teraz to jestem już zakochana w tym zdjęciu <3]
OdpowiedzUsuńClaire Ross
[Ojezuojezujezu. Zdjęcie jest cudowne, a w połączeniu z tą postacią to już w ogóle. W związku z tym proszę o wątek, ale jak coś to pomysłem rzucę jutro, bo dziś jestem nie do życia. Zauważenia na chwilę obecną to to, że moje dziecię również boi się dotyku, ma dziwną i przeszkadzającą w życiu moc, krążą o nim pogłoski i jest w obozie od niedawna. Sporo wspólnego, więc coś ciekawego da radę stworzyć. Punktem zaczepnym może być nieprzyjemna plota puszczona na temat tej dwójki, ale jaka to jeszcze nie wiem.]
OdpowiedzUsuńGabriel
[pan Zimny czyzby cos ukrywal? ^__^ Ochotę zawsze mam - moze Cole chcialby miec cicha wielbicielke? ;)]
OdpowiedzUsuńIsobel
[Hmhmmm jakby nie patrzeć nasi chłopcy są braćmi :D I teraz nie mam pewności, ale chyba dzielą razem domek, co nie? :3 To może co ty na to, aby zacząć od samiusieńkiego początku? Kiedy to Cole wchodzi do domku? :> Relacje wyjdą w praniu, reszta też :D Lubię spontaniczność xD]
OdpowiedzUsuńLeo
[moze być ciekawie ;p no nie wiem, nie wiem *chichocze*]
OdpowiedzUsuńPlanowała to od dłuzszego czasu. Wczesniej to wydawało sie jej malo prawdopodobne, ale jesli juz tu byla to można było sprobować. W końcu ciagle im powtarzono, ze trzeba cwiczyc by cos osiagnac. Wiec czemu nie - w końcu mamuska byla znana ze swych czarów a zaklecia milosne byly takie niewinne w jej rozumieniu, bo efekt był inny niz chciała.
Przygotowała sie do tego starannie. Znalazła odpowiednia swiece, co tam ze byla juz uzywana, alke wziela ja zeskladzika gdy pan D. nie patrzył. Rzuciła sie jej w oczy. Jakby chcac, by ja wziela. To był w sumie odruch, gdy chowała do plecaczka w czasie zajec. A potem sie niecierpliwila przez cale popoludnie, chcac jak najszybciej wrocic do domku. A i tak musiała poczekac az zapadnie noc. Dzis ksiezyc byl idealny Zapakowała i świece i zapalki do torby. Potem sie zdenerwowała, gdy latarka nie chciala dzialac.
Uspokój sie! - burknela idac do składzika by poszukac baterii. Na szczescie byly i wrocila do pokoju, bo to by sie troche zdrzemnac zanim wyjdzie w las.
Gdy byla juz na niewielkiej polance, była przekonana ze była na niej sama wiec nie przyszlo jej na mysl, ze ktos nie spi. Obrysowała maly pentagram (co tam, ze wyszedl krzywy), by na srodku postawić tam rózowa swieczke, ktora zapalila od zapalki i powiedziała pare slow, ktorych w zasadzie do nikogo nie kierowała. Tylko po to by sprawdzić czy aby to rzeczywiscie dzialalo czy tez przypadkiem nie pomylila sie do tego co jej mowiono.
Przykucnela obok wpatrujac sie w swiece.
Isobel
[hmm ja chyba tez xD uroiło mi sie w glowie dzisiaj (albo wczoraj ? >.<) podczas mojej nocki w pracy xD moze cos z tego wyjdzie o ile nie palne jakies glupoty przy okazji ;/]
OdpowiedzUsuńTo i tak sie nie uda... Strata czasu. - pomyslała patrzac na plonaca świeczkę. Bezchmurne niebo było piekne. Jeszcze pare dni a przyjdzie pelnia. Byle by nie zapomniała ustawić butelki z woda, by "zlapac" w niej ksiezyc. Woda ksiezycowa miała swoje zastosowanie. Jej sie przydawała na swoje kiepskie cialo.
Podniesione nogi, zgiete w kolanach wsunela pod sama brode i przymknela oczy dajac sie poniesc ciszy. W tej czesci obozu bylo przyjemniej niz w greckiej. Tam panował tłok, a ona stroniła od ludzi. Wolała swoja samotnie. Nie było narzekan, zakazow lub nakazow. Żadnych ograniczeń - czysta sielanka. Odetchnęła gleboko a potem siegnela do wlosów, by sciagnac gumke. Opadły luzno, mierzwione lekkim wietrzykiem.
W tym czasie tez usłyszała jakby łamanie galazki. Sploszona i troche przestraszona odwróciła sie gwaltownie za tyl plecow i wbila spojrzenie ciemność. Jednak nic w niej nie dostrzegła. Ten lichy płomyczek nie dawał za duzo światła a ona bala sie oddychać.
Nic jednak nie dostrzegła chocby nie wiem jakby sie miała starac. Wzruszyła ramionami. Pewnie jakis zwierzak - pomyślała w końcu wracajac do poprzedniej czynnosci. Został tylko jeden składnik. Ogarek powoli wygasał. Siegnęła po scyzoryk, otworzyła go i potem naciela kciuk, by utoczyć krople krwi. Spryskała ja resztki, by dokończyc czar.
Isobel
[Na prawdę jest cudowny, będę się tak zachwycać, nie przejmuj się, ja tak mam. xD
OdpowiedzUsuńHmm, o Gabrysiu na pewno krążą pogłoski apropo tego, że jest dziwny, bo cóż, jest bliski ucieknięcia z krzykiem gdy ktoś go dotknie, a przez pierwszy tydzień ani razu nie wyszedł z domku. Ten potwór/artefakt brzmi ciekawie, ale nie jestem przekonana do przepowiedni, musiałybyśmy teraz uzgodnić co by w niej było. No i czym jest to coś, żeby potem nie było problemów przy opisach.
A gdyby tak to trochę przedłużyć: przy ognisku etc ktoś wyskoczyłby z jakimiś komentarzami dotyczącymi Cole'a, przekonywałby go do zdjęcia rękawiczek i szydził z niego, a Gabriel by się włączył do rozmowy, jako że kiedyś zobaczył coś na temat chłopaka i wiedział, że on nie tyle nie chce, ile wręcz nie może tego zrobić. No i Gray'owi też by się dostało. Obaj by sobie poszli z ogniska, i byliby świadkami pierwszego ataku tego czegoś, przez co podejrzenia obozowiczów spadłyby na nich. A że nie szli razem, oni też mogliby nie być nastawieni pokojowo do siebie nawzajem. A potem ta przepowiednia.
Kurde, coś lepszego mi się kołacze po głowie, ale nie wiem co. : |]
Gabriel
Gabriel przez pierwsze tygodnie w Obozie czuł się po prostu źle. Nie chciał wychodzić z domku Apollina, nie chciał wchodzić wśród herosów. Wokół niego było zbyt wiele ludzi, umysł nie dawał mu spokoju. Wizje prawie cały czas zajmowały jego głowę, ciągle widział czyjąś przeszłość lub przyszłość, a większość scen nie była przyjemna. Finalnie mało który półbóg miał dzieciństwo pełne miłości, nieprzepełnione problemami. Rzeczywistość mieszała mu się z majakami. Nie wiedział kiedy widzi świat realny, a kiedy znajduje się w czyimś życiu. Cofał się przed cudzym dotykiem, bo wtedy było jeszcze gorzej. Uciekał i krył się przed innymi. Ciągły ból głowy go oszałamiał. Nie wiedział jak reagować, nie wiedział co mówić. Nie potrafił poprawnie kontaktować się z ludźmi. Można powiedzieć, że przez długie lata znał wyłącznie kilka osób, więc zawsze wyglądało to zupełnie inaczej. Wizje były rzadsze, łagodniejsze. Tutaj jego dar stał się przekleństwem i na równi z nieznajomością świata i zachowań ludzkich nie pozwalał na normalne funkcjonowanie.
OdpowiedzUsuńPo pierwszym tygodniu wreszcie wyszedł na zewnątrz. Jego umysł się przyzwyczajał. Powoli zaczął chodzić na zajęcia, czasem jadał ze wszystkimi. Nadal preferował samotność, większość czasu spędzał w oddali od ludzi, ale z dnia na dzień wytrzymywał coraz dłużej bez wizji. Po trzech tygodniach uznał, że jest w stanie iść na ognisko. Nie zamierzał być tam dłużej niż godzinę, ale i to było znacznym postępem.
Większość obozowiczów go nie poznawała, ale kiedy już ktoś skojarzył kim jest, unosił brwi i szeptał do sąsiada. Obóz już w pierwszych dniach jego pobytu obiegła informacja, że ten nowy od Apollina jest dziwny. Ludzie tylko się w tym upewnili, kiedy zauważyli, że Gabriel jest bliski ucieczki z krzykiem, kiedy ktoś go dotknie. Przez wielu był uznawany za wariata, uważali, że udaje i przesadza. A on nie potrafił i nie chciał im tego tłumaczyć. Nie potrzebował bycia powszechnie lubianym, a wręcz był bliski stwierdzenia, że było mu tak lepiej. Nikt otwarcie z niego nie szydził, a raczej miał spokój, bo woleli się z nim nie zadawać, więc mu to nie przeszkadzało. Miał czas na przyzwyczajenie się do życia obozowego we własnym tempie i nikt go do niczego nie zmuszał, nikt go nie pośpieszał.
Na ognisku usiadł obok swojej siostry. Ona nigdy nie zamierzała się go wyprzeć czy zostawić. Pomagała mu jak mogła, ale nie przesiadywali ze sobą zbyt długo. I tym razem po chwili odeszła do swoich znajomych, uprzednio upewniając się, że Gabe'owi to nie przeszkadza. Niedługo później na jej miejscu usiadł Cole. Gray również kiwnął mu głową na powitanie i z powrotem odwrócił wzrok na ogień.
Stwierdzenie, że znał syna Plutona to byłoby za dużo. Zazwyczaj ćwiczył z nim w parze na zajęciach, bo obaj z taką samą zaciętością unikali dotyku. Parę razy wymienili kilka słów, a Gabriel w dodatku wiedział, że chłopak ma mroczny sekret, kryje moc, o której nikt nie powinien wiedzieć. Nie był w stanie powiedzieć nic dokładniejszego, ale to wystarczyło, żeby poczuł z nim irracjonalną więź. Mieli coś wspólnego. I to więcej niż jedną rzecz.
Po chwili jego uszu dobiegł szyderczy okrzyk jakiegoś chłopaka. Nie wiedział kto to, ale najwyraźniej mówił do Cole'a.
- Czy ty kiedykolwiek zdejmujesz te rękawiczki, księżniczko? - kontynuował nieznajomy. Jego znajomi roześmiali się. - Wiesz, tu jest ciepło - dodał z ironią.
Gabriel nie dał po sobie poznać, że słucha, ale już poczuł urazę do tego chłopaka. Mówił o czymś, o czym nie miał pojęcia, tylko po to, żeby stanąć w centrum uwagi.
Gabriel
[Coś się ogarnie. :D Jesu, dawno nie napisałam tak dużo w wątku. XD I ja mam nadzieję, że jest okej, bo rzadko kiedy wychodzę poza 200 słów.]
[Lubię go *-* Podoba mi się karta, sposób w jaki jest napisana :D
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście witam na Obozie Herosów i mam nadzieję, że będziesz się z nami dobrze bawić ^^
To może jakiś wątek, tak na dobry początek? :3]
Roxanne
[Uwielbiam to dziecię, aczkolwiek nie mam pomysłu na wątek :x Masz jakiś pomysł? Jak nie może jutro na coś wpadnę c:]
OdpowiedzUsuńPandora.
Wpatrywała sie w niebo jak zahipnotyzowana nie zwracajac uwagi na otoczenie. Świeca sie juz praktycznie wypalila acz światło księzyca roswietlało wszystko, nawet wtedy, gdy juz sie wypaliło.
OdpowiedzUsuńPowinnam juz wracać. Tylko czemu nie mam ochoty?
Właśnie.. było juz późno - jak zaspi na ranne porzadki to bedzie potem wysłuchiwać jaka to jest żalosna ciamajda. Nie zeby to robilo na niej jakies wrazenie. Kiedys zanim ja wzieto z domu dziecka tak było a teraz.. ? Było obojetne.
Trzeba by było to posprzatać, - Westchnęła ciezko a potem znowu usłyszała trzask zlamanej galazki. To raczej nie była zablakana sarna.
Ponownie spojrzała za siebie az natrafila na czyjeś oczy nie mowiac ani jednego slowa acz w duchu czuła fale paniki i strachu. Kto to był? Miała przechlapane?
Jesli tak to powinna sie stad zbierac i to szybko.
Jednak gdy wstala i miala zamiar stad odejsc - nie mogła. Glowila sie dluzsza chwile a potem zaczela zywic nadzieje, ze jednak czar sie udal. Chyba, bo w zasadzie byl centralnie skierowany na nia. W końcu najlepszym królikiem doswiadczalnym była ona sama.
Dla Gabriela słuchanie drwin z chłopaka nie było zbyt przyjemne. Gdyby Gray był bardziej pewny siebie zapewne by coś powiedział, ale nie był w stanie. Za bardzo bał się kontaktu. Przez to miał ochotę po prostu odejść od ogniska i wrócić do domku, albo przynajmniej zmienić miejsce na takie, w którym nie słyszałby szyderstw. Nie wszyscy się w to włączyli, obozowiczów było tu dużo i większość nie zwracała uwagi na tę sytuację. Już miał to zrobić, gdy przeniósł spojrzenie na Cole'a, chcąc skontrolować jak ten się czuje. Nie wiedział jednak dlaczego to zrobił i do czego jest mu ta wiedza potrzebna. Kiedy tylko skupił wzrok na bladej twarzy chłopaka, jego oczy zaszły mgłą i poczuł, że jest gdzieś indziej. Wizja.
OdpowiedzUsuńZobaczył scenę, która najprawdopodobniej rozgrywała się niedługo wcześniej, lub miała się rozegrać w niedalekiej przeszłości, bo widok był dość wyraźny. Syn Plutona trzymał w palcach źdźbła trawy, które rozsypywały się w proch. Gabrielowi zjeżyły się włosy na rękach. Nadal nie rozumiał dokładnie na czym polega moc chłopaka, ale ta wizja... przeraziła go. Czuł, że Cole nie powinien robić tego, o czym myślał, cokolwiek to było. Ludzie nie powinni o tym wiedzieć. Zdążył tylko szepnąć "czekaj", zanim ten wstał.
Wraz z kolejnymi słowami chłopaka Gabriel odnosił coraz silniejsze wrażenie, że temperatura spada. Ręce zaczęły mu się trząść, kiedy zrozumiał, co jest w stanie zrobić Cole. Wydawało mu się, że zaraz zwymiotuje. Prawda uderzyła w niego jak młot. Wstał i odszedł kilka kroków od ognia, potrzebując większej przestrzeni do oddechu. Nie chciał już tego słuchać. Nikt nic nie mówił, wszyscy musieli być zszokowani i czekali na kolejne posunięcie chłopaka, już szczególnie Ci, którzy wcześniej się z niego naśmiewali. Gabriel był pewny, że żałowali swoich słów.
[Ja z reguły dostosowuję się do długości tego, co napisze autor, więc jak ktoś mi rzuci pięćset słów to czuję się w obowiązku napisać tyle samo, a przynajmniej się staram. XD Ale jak mam dobrą postać (którą Gabriel z pewnością jest, lubię tego dzieciaka) to mi to specjalnie nie przeszkadza.]
Wpierw wpatrywała sie w niego bez slowa jakby zobaczyła ducha.
OdpowiedzUsuńTyle, ze ten wydawał sie jej realny.
- i co w zwiazku z tym? - zapytała beznamietnie - chodze gdzie chce i kiedy chce. Szczerze mowiac to malo mnie obchodzi czy jest bezpiecznie czy tez nie - wzruszyła ramionami od niechcenia.
- slodko - mruknela - kazdego masz w zwyczaju obserwowac? A moze to jakies wyjatki? - uniosła brew. Zignorowała fakt, ze sie przedstawił acz wcale go o to nie prosila. Nie interesowali ja inni herosi, gdyz wolała wlasne towarzystwo. - wydawało ci sie. Zuzywalam tylko stara niepotrzebna swiece w tej nastrojowej nocy i bynajmniej nikogo nie zapraszałam do towarzystwa. A teraz wybacz bo na mnie juz czas. - podniosła sie z kucek, by odejsc.
[sie przejmujesz ;)]
[Witam. Może wątek z Michałem?]
OdpowiedzUsuń[Cześć, masz ochotę na wątek z Sloane?]
OdpowiedzUsuńSol.