28 października 2014

Jestem uśmiechnięty... Raz schrzaniłem... Teraz wygrywam


BELETH   DICAPRIO




BELETH ||18 LAT || CHICAGO || SYN ATENY|| OJCIEC NAUCZYCIEL HISTORII ||
UKOCHANA SOWA RORO || GENIUSZ || UPARTY ||
NIENAUCZONY PRZEGRYWAĆ || DOBRZE WŁADA BRONIĄ (CHOĆ JEGO ZDANIEM MUSI SIĘ PODSZKOLIĆ) || NIGDY NIE JEST ZADOWOLONY Z SWOICH OSIĄGNĄĆ ||
ZAWSZE TWIERDZI ŻE NIE JEST WYSTARCZAJĄCO DOBRY || CHCE BYĆ GODNY MIANA: SYN ATENY || SZARMANCKI WOBEC DZIEWCZYN || DOSKONAŁY DO DYSKUSJI I ROZWAŻAŃ || BARDZO MĄDRY || INTELIGENTY || SPRYTNY || PRZEBIEGŁY||
ULUBIENIEC CHEIRONA || LUBI GRAĆ W SZACHY (NIEKTÓRYM NAWET DA WYGRAĆ) || OPIEKUŃCZY || PRZYJACIELSKI || GDY JEST SMUTNY ZAWSZE ŚPIEWA (NAWET DOBRE MU TO IDZE) || RZADKO KIEDY ODSTĘPUJE SWOJĄ GITARĘ, JEST JEGO KLUCZEM DO ROZWIĄZYWANIA PROBLEMÓW, POZWALA SIĘ SKUPIĆ || PIERWSZY RAZ USŁYSZAŁ GŁOS SWOJEJ MATKI W WIEKU 13 LAT GDY ZAGINĄŁ MU OJCIEC ||

*
**
***
**
*


Jest jak zwykle upalny dzień gdy siedzie w pięknym ogrodzie i czeka na ojca, jak zwykle mieli rozegrać partyjkę szachów. Ale ojca na razie nie ma, a w głębi ogrodu słychać jakieś krzyki. To już kiedyś się działo, nie to był jeden z koszmarów Beletha. Ale jak rozróżnić czy to prawda czy sen? Nie ma ze sobą gitary została w aucie, Roro też gdzieś poleciała. Więc zaczyna nucić jedną z piosenek które uwielbia: ~ Spadam, spadam w dół. Chcę zacząć, ale nie wiem jak. Dać ci znać o tym jak się czuję. Mam dużą nadzieję, jestem zaabsorbowany.  Tak teraz wie że to nie sen jego głos jest czysty i przejrzysty a w śnie zazwyczaj strasznie fałszuje i ma chrypę. Ludzie krzyczą coraz bardziej, co się dzieje? Wtedy usłyszał głos w swojej głowie. Było on delikatny ale stanowczy. ~Beleth uciekaj! Proszę cię uciekaj jak najdalej! Czyj to głos? Nie wie, ale postanawia uciekać, jednak wraca się do auta po gitarę i biegnie przed siebie. Nie martwi się o Roro bo ona zawsze go znajdzie. Biegnie dalej nie odwraca się za siebie ale wie że jest tam coś dziwnego. Biegnie i biegnie nagle czuje ból który rozdziera mu łydkę, ale stara się biec dalej, jest teraz w jakimś lesie na jakimś wzniesieniu. Za nim stoi jakiś przeraźliwy potwór z ogromnymi rogami i pazurami. W głowie znowu ten sam głos ~Biegnij Beleth, Biegnij! Wstaje i biegnie dalej, łydka mocno krwawi a mu kręci się w głowie ale biegnie dalej, w trakcie biegu złapał jakąś ostrą gałąź, potwór znowu próbuje się do niego dorwać, ale Beleth odtrąca go ostrą gałęzią. Biegnie dalej. Aż dociera do pewnej bramy, dociera do niej z jeszcze jedną raną tym razem długim cięciem na plecach. Biegnie dalej za bramę ale już nie umie, tak bardzo kręci mu się w głowie. Przewraca się a potwór zatrzymuje się przed bramą nie potrafi dalej przejść coś go zatrzymuje. Szczęśliwy Beleth traci przytomność, budzi się po 3 dniach w szpitalu Obozu Herosów. Ktoś tłumaczy mu kim jest jaką ma moc, kim jest jego matka. Ale do niego te słowa dochodzą jakby zagłuszone. Nie to nie możliwe, ciągle sobie powtarza. NIEE! Nagle Zrywa się z łóżka i wybiega na zewnątrz, biegnie przed siebie krzycząc. Idzie nad jezioro, nie ma ze sobą gitary gdzieś się straciła. Zaczyna cicho podśpiewywać, kołysząc się nad brzegiem. Nagle słyszy znajomy szelest skrzydeł to Roro. Odnalazła go teraz ląduje mu na kolanach i prosi się o pogłaskanie. To ona pomaga mu się opanować. Jest synem Ateny! Teraz wszystko jest jasne. Dla tego zawsze wszystko wygrywał. To dla tego zawsze wygrywał w szachy. Dla tego miał najlepsze oceny prawie bez nauki. Teraz wszystko jest jasne. Teraz musi udowodnić że jest godzien, aby ludzie nazywali go SYN ATENY.
____________________________________________________________________________

Oto Beleth ;D
Nawiązałam troszkę bardziej do filmu niż do książki (chodzi o bramę)
Beleth poszukuje wiernego przyjaciela.
Może nawet i dziewczyny.
Mile widziane osoby do starć na miecze ;D

na zdjęciach Douglas Booth




27 komentarzy:

  1. [a moja poszukuje faceta xD zglaszam swoja kandydature xD]

    Isobel

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wątku nie proponuję, bo chwilowo mam ich już kilka, a nie chcę nikogo zaniedbywać, ale witam w Obozie! :D
    (chyba, że coś ciekawego wymyślisz, to wtedy mogę pisać)]

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć, fajna karta. Moja postać też stara się być godna swojego miana, nie lubi przegrywać i jest uparta ;) Masz ochotę na wątek? Mam nadzieję że się nie pozabijają ;P]
    Erin.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Uu, Roxy chętna na starcia z mieczem XD A przyjaciółka Łowczyni może być? ^^ Wgl koooocham go bo Douglas <3333
    I tak swoją drogą: Witam w Obozie Herosów i mam nadzieję, że będziesz się z nami dobrze bawić :)]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  5. [Będę kochać twojego Beletha już sa samą buzię <3 Myślę, że mogą się z Claire lubić, o ile on będzie w stanie ją znosić.]

    Claire Ross

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam w obozie. Wiem, wiem, wiem. Spóźnione te moje przywitanie, no ale szczere. I oczywiście zgłaszam się po wątek! Pani profesor sfinks wielbi wszystkich swych podopiecznych którzy są uzdolnieni muzycznie >D Może mu nawet skołować nową gitarę. ]

    Eupsychia

    OdpowiedzUsuń
  7. [Witam się serdecznie i pytam o chęć wątku <3]

    Aurora

    OdpowiedzUsuń
  8. [Czy dobrą, to się jeszcze okaże, ale spróbować zawsze można ^^ Jakiś konkretny pomysł, gdzie mogliby na siebie wpaść?]

    Claire Ross

    OdpowiedzUsuń
  9. [Hm... No to w takim razie trening naszym punktem zaczepienia co do wątków. Jeszcze pozwolę sobie spytać, bo nie znalazłam tej informacji w karcie albo mi gdzieś uciekła. Jak długo Beleth jest w Obozie?
    I jeszcze teraz mam taki pomysł. Skoro Beleth jest "szarmancki wobec dziewczyn", to także dużo z nich musi do niego wzdychać. Prócz Roxy, bo ona jest Łowczynią i takie tam. Więc synek Ateny mógłby starać się ją jakoś "złamać", oczywiście na linii czysto przyjacielskiej, a przynajmniej z jej strony :)]

    Roxy

    OdpowiedzUsuń
  10. [yhmm zobaczy sie jeszcze - wpadł mi pomysl taki by.. ktores z nich obserwowalo trenig drugiego - Is. jest szaraczkiem wiec poslugiwanie sie bronia wychodzi jej slabiutko (szybciej tez sama sobie zrobi krzywde) a nasz chlopiec moglyby ( a nie musi ^^) sie jej przygladac przez jakis czas, by potem znienacka sie odezwac xD]

    Isobel

    OdpowiedzUsuń
  11. [Okej :) Czyli przyjaciele plus starcia na treningach ^^]

    Trening jak każdy inny. Roxy żałowała jednego, że nie mogła ich jakoś urozmaicać. Codziennie wszystko wyglądało tak samo. Krótka rozgrzewka, później walka z kolejnymi obozowiczami, począwszy od dzieci pomniejszych bóstw i kończąc na dzieciach Wielkiej Trójki. To zawsze było ciekawe, a Roxanne jak nikt inny lubiła zmieniać coś w codziennej rutynie, która zaczynała być... Nudna. No bo przecież każdy heros w końcu przyzna, że dzienny schemat powtarzający się latami każdemu może się przejeść. Zwłaszcza komuś, kto kocha urozmaicenia.
    Siedziała na trybunie, cierpliwie czekając na swoją kolej. Bawiła się idealnie wyważonym mieczem ze srebrnym ostrzem i złotą, zdobioną rękojeścią. Pamiętała, jak Chejron przyszedł do niej w któryś dzień w wręczył ten miecz. Mówił, że to prezent od Hekate. No dobra. Tylko dlaczego nie była w stanie wręczyć jej go osobiście? Albo chociaż podczas przesilenia zimowego, kiedy to wszyscy obozowicze wybierają się na wycieczkę na Olimp? Ach, no tak... Bo Roxy nie była na żadnym z tych wyjazdów przez całe sześć lat swojego stażu w Obozie.
    Dopiero jakiś chłopak siedzący obok niej musiał ją trącnąć w ramię, żeby dotarło do niej, że się doczekała swojej walki. I to nie z byle kim, a z Belethem. Uśmiechnęła się łobuzersko i nieco złośliwie, podchodząc na małą arenę otoczoną grupką młodszych dzieciaków, którzy mieli się uczyć jak prawidłowo używać broni.
    - Kolejna pokazówka, co by młodych poduczyć? Czy wreszcie coś poważniejszego? - zaśmiała się dziewczyna, ale tak, by tylko jej "przeciwnik" mógł ją usłyszeć.

    Roxy

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubiła walczyć. Pojedynki mieczem czy też ataki z dystansu zawsze jej wychodziły, a także pozwalały odpłynąć. Zapomnieć o rzeczach takich jak zbliżająca się rozprawa sądowa jej ojca, na którą musi się stawić w roli świadka... To zaprzątało jej głowę cały dzień, a teraz? Krótka walka i zapomniała o wszystkim.
    Kiedy chłopak wylądował na ziemi, Roxy uśmiechnęła się szeroko do siebie. Wygrana dawała jej poczucie, że z walki na walkę jest lepsza. Nie popełnia już tych samych głupich błędów, dzięki czemu ma większe szanse na przeżycie w otwartym świecie. Przynajmniej tak twierdzi Chejron. Ale jak każdy dobry przeciwnik, Roxy wbiła swój miecz w piach i wyciągnęła rękę do Beletha, pomagając mu wstać.
    - Wygrałam. Znowu. - powiedziała ze śmiechem, zaznaczając ostatnie słowo. Czuła, że częściowo dał jej wygrać, ale nie mówiła tego głośno.

    Roxy

    OdpowiedzUsuń
  13. Claire nie nadużywała słowa przyjaciel. Właściwie to używała go nadzwyczaj ostrożnie i rzadko wymawiała je na głos, a już na pewno nie wtedy, kiedy ktoś był w pobliżu. Właściwie nikt nigdy nie wiedział, kim tak naprawdę jest dla panny Ross. Bała się po prostu wielkich słów i deklaracji. Nie chciała zostać zraniona. Pod tym względem była cholernym tchórzem.
    Znajdowało to poparcie przede wszystkim w jej relacjach z płcią przeciwną, jak gdyby bała się jakiegokolwiek mężczyznę dopuścić zbyt blisko do siebie. Nie ufała im do końca i naprawdę nie chciała wplątywać się w żadne burzliwe romanse, ponieważ doskonale wiedziała, że w jej wypadku skończyłoby się to złamanym sercem, a tego cholernie się bała. Bezpieczniej więc było dawać rówieśnikom jasno do zrozumienia, że z jej strony na nic więcej niż przyjaźń liczyć nie mogą, choć, jako córce Erosa, nie raz serduszko zabiło jej szybciej niż powinno.
    Nie lubiła treningów. Właściwie to nie cierpiała ich z całego serca, ponieważ w jej mniemaniu wszystkie miecze były stanowczo za ciężkie, a wymachiwanie nimi było dla niej istną katorgą i do tej pory, choć w obozie była już od czterech lat, nie mogła zrozumieć, na czym właściwie polega sztuka pojedynkowania. Kiedy tylko mogła uciekała z treningów, jednak doskonale wiedziała, że mimo wszystko jest jej to potrzebne.
    Chejron skwitował jej obecność pobłażliwym uśmiechem, a ona przewróciła jedynie teatralnie oczami, uśmiechając się mimo wszystko z lekkim rozbawieniem. Poprawiła ochraniacze na łokciach i wciągnęła na dłonie rękawiczki wykonane z jasnobrązowej skóry, po czym wybrała jeden z lepszych, lżejszych mieczy, którego utrzymanie w górze nie kosztowało jej aż tak wielkiego wysiłku, po czym nieco zagubiona rozejrzała się po placu treningowym. Zazwyczaj herosi ćwiczyli ze swoim boskim rodzeństwie, jednak ona była jedyną córką Erosa w całym Obozie i zawsze musiała szukać kogoś, kto będzie skłonny z nią choć chwilę poćwiczyć.
    - Beleth! – zawołała na widok przyjaciela i złapała pospiesznie miecz, idąc w jego kierunku. – Poćwiczysz ze mną? – zapytała, posyłając mu tak słodki uśmiech, na jaki tylko było ją stać, a że była córką boga miłości… nie miała najmniejszego problemu ze słodkim uśmiechem.

    Claire Ross

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę uwierzyła w to, że coraz lepiej idzie jej władanie mieczem i w pewnym stopniu zdawała sobie sprawę z tego, że to zasługa Beletha, który miał do niej więcej cierpliwości niż ktokolwiek inny w całym Obozie. Treningi z nim nie były nawet tak bardzo męczące, jak treningi z kimś innym. Lubiła ćwiczyć z Belethem. Uśmiechnęła się triumfalnie, kiedy wreszcie udało jej się wygrać.
    - O tak...! - podskoczyła radośnie i wyszczerzyła jasne, równiutkie ząbki w zwycięskim uśmiechu.
    Naprawdę była z siebie dumna.
    Kiedy Beleth odszedł w stronę Chejrona, ona sięgnęła po swoją butelkę z wodą i wzięła porządnego łyka, jednocześnie wylewając nieco wody na mokrą od potu koszulkę. Tego roku lato było wręcz wyjątkowo upalne i treningi stawały się przez to dwa razy bardziej męczące. Odsapnęła chwilę, a potem wzięła drugą butelkę i ruszyła w kierunku Beletha. Doszła do niego akurat w chwili, kiedy rozmawiali o tym, że syn Ateny dawał jej wygrać. Tak po prostu pozwalał jej się pokonać.
    - DAWAŁEŚ MI WYGRAĆ?! - zapytała wściekła, rzucając w niego butelką z wodą z taką siłą, na jaką tylko było ją stać.
    Owszem, była dziewczyną i uwielbiała szarmanckich mężczyzn, ale nie wtedy, gdy traktowali ją jak porcelanową laleczkę, która rozpłacze się, gdy tylko coś pójdzie nie po jej myśli. Jej jasnobrązowe oczy ciskały niemal dosłownie błyskawice. Była wściekła i nie zamierzała tego ukrywać.

    Claire Ross

    OdpowiedzUsuń
  15. [czasem mi wychodza za pierwszym razem, a czasem nawet i po kilku dniach kompletna pustka w glowie. Jednak patrzac na twoja postac stwierdzilam, ze moze byc zabawnie ^^
    Zatem kto zaczyna xD]

    Isobel

    OdpowiedzUsuń
  16. [czemu mnie to nie dziwi... *smiech*]

    Pewnie niektorzy mysleli, ze jest dziwaczka, skoro stronila od innych, ale prawda byla taka, ze przerazala ja nawet ich obecnosc. Pierwsze dni byly koszmarne. Starała sie jadac albo pierwsza albo ostatnio a na zajeciach z teorii siadala w kacie. Wolała jednak byc niewidoczna, gdyz miala wrazenie, ze wszyscy sie na nia gapia, acz nic takiego nie bylo.
    Zajecia praktyczne? Robila wielkie oczy na widok broni. Że niby miala sie nauczyc ja poslugiwac? Czyzby szykowała sie jakas wojna, o ktorej nic nie wiedziala? Coz moze i myslala wciaz kategoriami poza obozowymi w wielkim swiecie, gdzie nie ma nikt pojecia o dzieciach pol krwi, jednak nie byla w stanie sie przestawić. Jeszcze.. moze i kiedys, ale czula ze bedzie to swoista walka wewnetrzna.
    Sceptycznie popatrzyła na trzymany miecz, ale pozyczyla go sobie do cwiczen i poszla w las, gdzie nikt nie podgladal. Tylko nie wiedziała jak sie do nich zabrac, zatem udawała ze jest jej partnerem do tanca i... sunela nim robiac dziwne wygibasy. Pewnie dziwnie i komicznie to wygladalo, dla kogos postronnego.

    Isobel

    OdpowiedzUsuń
  17. [byloby dobrze, gdyby nie to ze wlasciwie to napisalas za nas dwie xD i co ja mam odpisac? nie wiem jak inni ale moze moja postac ogranicz w kwestiach do minimum bo serio watek sie skonczy szybciej niz zacznie *macha paluszkiem*]

    Patrzyła na zelastwo jakby bylo jej wrogiem. Po cholere jej ono. Wiedziała, ze sie do zadnych walk nie nadawala, no ale podobno walki wrecz byly czescia szkolenia. Juz chyba wolala by lazic nago po lesie i spalic sie ze wstydy, gdyby ktos ja widzial.
    Teraz przez mysl jej nie przeszlo, ze ktos oglada ta groteske. Jej nieskordynowane ruchu byly parodia walki. No ale dobra.. jak mus to mus.
    I machalaby dalej gdyby nie odglos smiechu. Podskoczyła w miejscu a miecz wypadl jej z dloni o malo nie rozcinajac buta.
    - niech cie cholera! - odparła zirytowana z wypiekami na policzkach. - o malo co palca nie stracilam - fuknela troche jeszcze zla wycierajac zalzawione oczy o skraj rekawa. Szybko jak mogla oddalila sie pare krokow w tyl by byc dalej od jego ramion - nie dotykaj mnie. Nie potrzebuje niczyjego wspolczucia a smiac sie nie ma z czego. Nigdy wczesniej nie trzymalam w dloni nic innego oprocz noza i widelca. - odparła z godnoscia wysuwajac podbrodek do przodu - pewnie bedzie lepiej jak dam sobie z tym spokoj.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Witam w obozie i oczywiście zapraszam do wątku z Arią! :)
    Super zdjęcie sówki!]

    OdpowiedzUsuń
  19. Na drugi dzień starała się zachowywać normalnie. W rzeczywistości stresowała ją ta cała sprawa związana z jej ojcem, ale - żeby nie martwić nikogo nie potrzebnie - nic po sobie nie pokazywała. Miała talent do chowania różnych faktów i rzeczy przed innymi. Jakby... Wrodzone. Bo przecież jej ojciec również ukrywał przed nią fakt, że jej prawdziwą matką nie jest młoda pani prawnik, tylko Olimpijska bogini. Ale to przecież nic ważnego...
    Była na arenie dużo wcześniej, niż treningi w ogóle się rozpoczęły. Maltretowała drewnianą kukłę, pozostawiając na niej głębokie bądź nie nacięcia po mieczu. Ci, którzy znali ją dłużej niż trzy lata wiedzieli, że nie powinna aż tak intensywnie ćwiczyć, ze względu na swoją astmę. Nawet Chejron kazał jej uważać, specjalnie wpychając jej zamiast ciężkich ćwiczeń bronią, lekkie zajęcia na siłowni bądź korcie do łucznictwa. Ona miała tego dość. Musiała czasami pobyć zwykłym-niezwykłym herosem.

    Roxy

    OdpowiedzUsuń
  20. [Witam braciszka c; Masz może jakiś konkretny pomysł na nich?]

    Pandora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Slyszac, jak Beleth ja upomina, zatrzymala sie i stanela przed nim jak gdyby nigdy nic. Miecz wbila w piasek i oparla dlon na biodrze. Jedyny znak ze cokolwiek robila, to niezwykle szybki oddech. Nie potrzebowala inhalatora, jeszcze. Gdyby jeszcze cwiczyla przez dwadziescia minut, prawdopodobnie by dostala ataku.
    - Nic. - powiedziala cicho. Glos jej drzal. Podeszla do trybun i opadla na nia. - Nic sie nie dzieje. - dodala ciszej, jakby do siebie.

    Roxy.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Witam. Może wątek z Michałem?]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Nie mam żadnego na chwilę obecną ;-;]

    OdpowiedzUsuń
  24. [Cześć, masz ochotę na wątek z Sloane?]

    Sol.

    OdpowiedzUsuń
  25. [To może być ciekawe ;) To może Michaś zaprosi Beletha do siebie na jakiś męski wieczór xD]

    OdpowiedzUsuń
  26. Szedł drogą, psiocząc pod nosem. Miał za złe sobie, że tak łatwo dał się ponieść emocjom. I to dzięki komu? A no właśnie dzięki ulubienicy Posejdona! Kopnął kamień, który leżał tuż pod jego nogami. A ten odleciał hen daleko. Dopiero jednak teraz jego noga odczuła konsekwencje kopania kamieni, gdy ból zaczął promieniować po całej stopie. Zaklął głośno i po polsku. Przynajmniej go nie rozumieli. I na całe szczęście. Już w swojej pięknej główce zaczął obmyślać plan zemsty. No, ale jak miał robić coś głupiego to już lepiej z kimś niż samemu. Zaszedł pod domek swojego kumpla.
    - BELETH! WYŁAŹ! WIEM, ŻE TAM JESTEŚ! - wrzasnął, bo nie chciało mu się wchodzić do środka.

    OdpowiedzUsuń
  27. - Jest akcja do obgadania! - Krzyknął zadzierając głowę do góry. - Może byś tak łaskawie wyszedł tu do mnie? - Zapytał chłopak. - Wtedy ci wszystko opowiem. - Bardzo mu się spieszyło. Chciał to zrobić jak najszybciej i mieć z tego niezły ubaw. No bo będzie, co nie? No, a jakże inaczej. Oni we dwóch... To raczej słowo "nuda" nie ma tutaj miejsca. - Bel, pospiesz się. Nie mam przecież wieczności, aby czekać.

    OdpowiedzUsuń