Historia
Przez kilka pierwszych lat
wychowywał się w sierocińcu, podrzucony tam przez młodą kobietę. Dopiero po
jakimś czasie trafił do domu zastępczego. „Ciocia i wujek” byli cudownymi
osobami. Od kiedy pamiętał miał wszystko, czego zapragnął. Świetnie dogadywał się
z rówieśnikami i ludzie z reguły go uwielbiali. Był duszą towarzystwa. Aż do
pewnego momentu.
Gdy skoczył dwanaście lat, na oczach
kilkunastu osób zmusił koleżankę do oddania mu piłki. I wszystko byłoby w
porządku, gdyby nie to, że jego oczy zaświeciły się wtedy na czerwono. Po tym
zdarzeniu wielokrotnie próbował porozmawiać ze swoimi kolegami, wytłumaczyć, że
to nie była jego wina, że nie chciał. Było na to za późno.
Trzy następne lata trwało
rozwinięcie się jego romansu wysiłkiem fizycznym. Poświęcił się walkom w
różnych stylach, gdzie mógł wyładować swoją frustrację i niewyczerpaną energię.
Jego ciało zmieniało się nie do poznania. Jednego dnia na treningu pojawił się
niewysoki chłopak z kulami. Zaczął opowiadać mu o lepszym miejscu dla takich
jak on. Namawiał go do pójścia z nim. Jednak Cass nie miał zamiaru nigdzie się
ruszać. Niestety nie miał nic do gadania. W jednej sekundzie zrobiło mu się
ciemno przed oczami.
Obudził się w niewygodnym, polowym
łóżku, a dookoła niego panował ogólny gwar. Trafił do Obozu wbrew sobie, jednak
po jakimś czasie zorientował się, że naprawdę należy do tego miejsca.
Było trochę problemu z domyśleniem
się, kto jest jego boskim rodzicem. Przejawiał wiele zdolności związanych z
różnymi bogami. Jako „świeżak” bił się lepiej niż większość obozowiczów i
bardzo często w zaczynał się w innych, dlatego też przypuszczenie padło na
Aresa. Pojęcie walki na miecze zajęło mu zaledwie chwilę, a dzięki treningowi
stał się geniuszem fechtunku. Obozowe konie go uwielbiały, więc Chejron zastanawiał
się czy to, aby nie Posejdon. Uwielbiałem majsterkować i wychodziło mi to
całkiem nieźle, więc myśleli, iż Domek Hefajstosa zdobędzie nowego członka. Przez
pewien okres podejrzewano również Atenę, jako, że w zabawach drużynowych był
jednym z głównych strategów.
Jakże wielkim i wszechobecnym
zdziwieniem było, kiedy na Afrodyta uznała go, jako swojego syna. Nawet on sam
nie mogłem w to uwierzyć.
I właśnie tu jest, w uroczym,
różowym domku, otoczony zapachem pudru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz