Παιδίον Ἡφαίστου
Ashbel „Ash” Hawayein
|| 18 lat. ||12.01.1996 || syn
Hefajstosa
od 5 lat w obozie || homoseksualny || boi się pszczół || ma kota rasy toyger o imieniu Tiger
Był
zimny, styczniowy wieczór, kiedy Ashbel urodził się w jednym ze szpitali miasta
Olympia w stanie Waszyngton. Jego matka zmarła po porodzie, jednak zdążyła
nadać mu imię. Nie mając ojca, który mógłby się nim zaopiekować, jako niemowlę trafił
do sierocińca.
Mały
Hawayein nie najlepiej dogadywał się z innymi dziećmi. Widział duchy i potwory.
Ogień go słuchał. Przygasał kiedy tego chciał lub dawał przyjemniejsze ciepło. Dlatego
zazwyczaj przebywał sam, rozkręcał i skręcał na nowo zabawki. Czasem je
naprawiał, gdy nie działały.
Gdy
miał dziewięć lat pokłócił się z jednym z chłopców w domu dziecka. Pech chciał,
że paliło się w kominku, a jego złość tak wpłynęła na ogień, że płomienie
zajęły cały pokój. To wtedy Ash wykorzystał nieuwagę oraz roztargnienie
opiekunek i uciekł z dala od tego miejsca.
Przez
rok tułała się od miasta do miasta Zachodniego Wybrzeża, naprawiając różne
rzeczy za drobne opłaty i sypiając w zaułkach. Wtedy też spotkał starszego o
trzy lata Johna, który był taki jak on. Widział potwory i powiedział, że zawsze
go obroni. Jego nowy towarzysz sprawiał, iż rumienił się i nawet otworzył się
przed nim. Jednak John zginął w walce z jednym z potworów. Zabrał mu wtedy
nieduży sztylet, wiedząc, że jemu przyda się bardziej.
Po
trzech latach tułaczki po Ameryce, znalazł go satyr, który oznajmił, że zabierze
go w miejsce bezpieczne, wolne od potworów. Nie ufał mu, ale poszedł z nim.
Tak trafił do Obozu Herosów, gdzie dostał własny pokój w jednym z dwudziestu
domków.
Ashbel
jest wysokim, smukłym chłopakiem o dobrze zbudowanym ciele, które wyćwiczył w
kuźni oraz na treningach. Ma hebanowe włosy, w których jaśnieje jasne pasemko –
pamiątka po zabawie z dzieciakami Hermesa. Bursztynowe oczy skrywają wiele
tajemnic, otoczone wachlarzami długich rzęs. Karmelowa skóra na przedramionach
pokryta jest tatuażami, a buzia zawsze umazana smarem.
Nie
przepada za tłumami. Wciąż woli być sam. Dlatego jeśli już musisz znaleźć Hawayeina,
to najlepiej wybrać się do kuźni w późnych godzinach wieczornych. Uwielbia
majsterkować i wciąż robi coś z niczego. Czasem są to naprawdę piękne rzeczy,
choć nikt tego nie widzi. Nie należy wytrącać go z równowagi, bo może się to
skończyć podpaleniem włosów brwi lub części garderoby.
Poza
zabawą w „Zrób to sam”, gra na skrzypcach. Ćwiczy codziennie popołudniami nad
zatoką, gdzie muzyka niesie się po wodzie. Choć mieczem mnie walczy najgorzej,
to jednak preferuje łuk. Nie lubi zbliżać się do przeciwnika, jeśli nie jest to
konieczne. Bez problemów radzi sobie ze starogreką, choć nie wygląda na
takiego.
PLAYLISTA
Wizerunek: Zayn Malik
Cytat: Donald Rimgale, Ognisty Podmuch
Nie przepadam za zaczynaniem wątków, ale jak ktoś podrzuci dobry pomysł, to czemu nie.
[Witam w Obozie Herosów :) Cieszę się, że do nas wróciłaś :D
OdpowiedzUsuńOczywiście proponuję wątek z Roxy i już mam jakiś zarys powiązania nawet. Skoro Ash jest w Obozie od pięciu lat, na pewno musi znać Roxy. A do tego biorąc pod uwagę jego orientację oraz fakt, że Łowczynie Artemidy mają słabe kontakty z chłopakami, Roxy i Ash mogliby być dobrymi przyjaciółmi ^^ Może tak być?]
Roxanne
[Hm, hm, hm... W tej chwili nic mi do głowy nie przychodzi, niestety :< Chyba, że Ty coś masz, to wtedy ja bym mogła zacząć ^^]
OdpowiedzUsuńRoxy
[Cześć, masz ochotę na wątek? Zapraszam :]
OdpowiedzUsuńPandora.
Pierwsze tygodnie w Obozie były dla Gabriela nieprzyjemne. Nie chciał wychodzić z domku Apollina, nie chciał wchodzić wśród herosów. Wokół niego było zbyt wiele ludzi, umysł nie dawał mu spokoju. Wizje prawie cały czas zajmowały jego głowę, ciągle widział czyjąś przeszłość lub przyszłość, a większości scen wolałby nigdy nie zobaczyć. Rzeczywistość mieszała mu się z majakami. Nie wiedział kiedy widzi świat realny, a kiedy znajduje się w czyimś życiu. Cofał się przed cudzym dotykiem, bo wtedy było jeszcze gorzej. Ciągły ból głowy go oszałamiał. Nie wiedział jak reagować, nie wiedział co mówić. Nie potrafił poprawnie kontaktować się z ludźmi. Można powiedzieć, że przez długie lata znał wyłącznie kilka osób, więc zawsze wyglądało to zupełnie inaczej. Wizje były rzadsze, łagodniejsze. Tutaj jego dar stał się przekleństwem i na równi z nieznajomością świata i zachowań ludzkich nie pozwalał na normalne funkcjonowanie.
OdpowiedzUsuńPo pierwszym tygodniu wreszcie wyszedł na zewnątrz. Jego umysł się przyzwyczajał. Powoli zaczął chodzić na zajęcia, czasem jadał ze wszystkimi. Nadal preferował samotność, większość czasu spędzał w oddali od ludzi, ale z dnia na dzień wytrzymywał coraz dłużej bez wizji. Tego dnia, dwunastego w Obozie, wyszedł na samotny trening łuczniczy. Chejron na razie umożliwiał mu indywidualne zajęcia, stwierdzając, że to będzie dla niego najlepsze.
Gray wziął łuk, kołczan i kilkanaście minut później stał już przed rządkiem tarcz. Na początku strzelał tradycyjnie, ale po jakimś czasie, kiedy mięśnie rąk już trochę mu się zmęczyły, postanowił się powygłupiać. Jak fantasy to fantasy, uznał i nałożył dwie strzały na cięciwę. Nie trafił idealnie, ale nie było źle. Chwilę później zamarzył mu się strzał z obrotu. Nałożył strzałę, napiął cięciwę i najpierw wycelował w jedną tarczę, a sekundę później obrócił się i wypuścił strzał w kierunku innej.
I było już za późno. Nie zdążył zatrzymać strzały, a przy tarczy stał chłopak Gabriel zachwiał się i z przerażeniem wypuścił łuk z rąk, zasłaniając usta dłońmi. Skąd on się tam wziął?! Strzała przeleciała centymetr od głowy nieznajomego i wbiła się prawie w sam środek tarczy, tyle że pod dziwnym kątem. Gray nie wiedział czy krzyknąć z radości, czy uciekać, ale że i nogi i struny głosowe odmówiły mu posłuszeństwa, po prostu został na swoim miejscu, z naraz strachem i ulgą wymalowanymi na twarzy.
Gabriel
[dobry wieczorek ;) Isobel jest chetna na wateczek ;)]
OdpowiedzUsuńIsobel
[tak sobie myslę skoro on jest tu dosyć dlugo a moja krótko.. co byś powiedziała by podczas patrolu w ramach zajesc ja znalazł w dniu przybycia do obozu?
OdpowiedzUsuńMozna tez wymyslec wspolny trening, ale ona jest zielona w walce, wiec probuje sama cwiczyć na wlasna reke acz nie wie od czego by tu zaczac wiec wychodzi jej niezgrabnie ;]
btw. ja tez zaczynac nie lubie ;)]
Isobel
[spoko.. samej mi wychodza literowki i czasem pisze z tel.]
OdpowiedzUsuńIsobel
Ręce trzęsły mu się, a jego serce biło dwa razy za szybko. Przyzwyczaił się do ciągłego zdenerwowania, a perspektywa przedwczesnego siwienia przestała mu przeszkadzać już jakiś czas temu, ale nadal nie był w stanie powstrzymać tych reakcji organizmu. Cóż, tym razem było to w pełni uzasadnione. Prawie zabił jakiegoś kolesia. Nie był specjalnie zdziwiony, że ten wiedział, kim jest. Plotki o tym dziwnym od Apollina obiegły obóz w zaskakująco szybkim tempie. Pomijając specyficzne zachowanie, miał również charakterystyczny wygląd: szarobura burza włosów, jaśniutkie oczy i drobna jak na faceta postura sprawiały, że nietrudno było go rozpoznać idącego przez obóz. Na jego widok sporo osób nagle miało coś do powiedzenia do swoich towarzyszy. Nie wiedział jakie mieć do tego podejście, bo nie był przyzwyczajony. Domyślał się, że tak po prostu musi być i za jakiś czas się ustatkuje, kiedy herosi się przyzwyczają i znajdą nowy temat. Póki co całkiem mu to pasowało - trzymali się na dystans, a on miał czas do przyzwyczajenia się do życia wśród ludzi we własnym tempie. Nikt go nie pośpieszał, nikt mu nie przeszkadzał, nikt go do niczego nie zmuszał.
OdpowiedzUsuń- Trafiłem - wypalił w odpowiedzi, niby bezczelnie, ale i jego głos drżał. Wprawny słuchacz powinien od razu zauważyć, że ten się boi i denerwuje. Gabriel nie powiedział tego z powodu bycia niemiłym czy butnym. Po prostu nie wiedział jak powinno się zachowywać. - Przepraszam - dodał szybko, spuszczając wzrok. Spojrzenie chłopaka, którego trafił, było... ostre i nie był w stanie go dłużej wytrzymać. Krył się w nim ogień. Poza tym, bał się nagłej wizji.
Gabriel
[Spoko, ja też poleciałam w rozpoczęciu. xD]
Zrezygnował z wyrażenia komentarza, że nie chciał, nie widział go i nie taki był jego zamiar, bo nawet w jego własnym umyśle zabrzmiało to żałośnie i dziecinnie. Wymruczał tylko kolejne proste przeprosiny. Wystarczającą karą było już przerażenie, które poczuł, kiedy zobaczył, że tuż obok jego celu znajduje się człowiek.
OdpowiedzUsuńMomentalnie podniósł głowę, kiedy usłyszał, że po pierwsze ten chłopak wie o jego mocy, po drugie, że tak szybko skojarzył o co chodzi, a po trzecie, że ktoś z taką mocą już był w obozie. Jego myśli zaczęły gnać jak oszalałe. Nie wiedział o tym. Dlaczego, do cholery, nikt mu o tym nie powiedział? To przecież mogło być znaczące. Chejron zdawał się być niepewny tego, co robił w kierunku pomocy Gabrielowi. Może była to kwestia tego, że wspomniany chłopak zmarł? Albo tego, że Gabriel był generalnie zupełnie zagubiony i nieprzyzwyczajony do ludzi i centaur uznał, że to nie będzie miało wpływu, bo to jednak jest inna sytuacja?
- Chejron nic mi o nim nie powiedział - wyraził swoje myśli na głos, z wyraźnym wyrzutem. Nie rozumiał dlaczego. Zupełnie zignorował dalszą część wypowiedzi chłopaka, skupiając się tylko na tym. Pomyślał, że nieznajomy zapewne zdążył już stwierdzić, że próbuje pomóc zarozumiałemu bucowi, który myśli tylko o sobie i nie życzy sobie jego towarzystwa. Mimo tego, że Gray chciał coś powiedzieć, wyjaśnić, nic więcej nie chciało mu przejść przez gardło. Znów spuścił wzrok.
- Może masz rację - wydusił. - Ale... - zaciął się. Jak zwykle.
Gabriel
Po pogrzebie matki dosyc krótko była sama. Nie minal tydzien lub dwa a juz na karku miała opieke spoleczna. Znowu! Ale nie tym razem. Gdy sobie poszli, zaczela sie pakować. Wziela to co najpotrzebniejsze-ubrania, troche bielizny, jedzenie na droge (miala nadzieje ze wystarczy na jakis czas) i reszte pieniedzy.
OdpowiedzUsuńZrobiło sie późno, wiec na podroz zdecydowała sie z samiutenkiego rana, by uniknac kolejnej wizytacji opieki. Obrała sie w to co sobie przygotowała. Sprawdziła okna kuchenke a potem zamknela na klucz drzwi i ruszyła w nieznane. Nie do końca wiedziała gdzie iść. Chyba to było najgorsze. Gdy przeszła dosyc duzy kawalek, zatrzymała sie na chwile by cos zjesc. Zdala sobie sprawe iz rano nic nie miala w ustach i teraz az ja skrecalo w srodku. Dziwnie sie na nia patrzyli, gdy jadla tak jakby nic w ustach nie miala przez tydzien. Nie zwazała na to. Potem ruszyła w dalsza droge.
Bolały jej nogi, gdy dotarła do jakiegos parku. Nawet nie zauwazyła, ze w zasadzie była na miejscu, ale i tak blakała sie przez pare dni, nim zmeczona oparła sie o stary buk. Nie zbyt dlugo tam byla, gdyz ogarnal ja niepokoj. Ledwo co wstala a juz cos ja przywalilo do ziemi. Gdy sie odwrócila zaczela krzyczec. Co to jest za dziwadlo! - pomyslała szukajac kryjowki. Jakiejkolwiek. Nie bylo zbyt wielkiego wyboru.
Potwor sie znowu miarkował do ciosu. Zamknela oczy, myslac o najgorszym i czekała nieskonczenie dlugo zaciskajac tez uszy by nie slyszec tych okropnych dzwiekow.
- niech to sie skonczy - zapiszczała wystraszona z cicha prosba zanoszac sie kaszlem. Poem wyczuła kogos blisko siebie i znowu krzyknela jakby zobaczyła kolejnego potwora. Ale to był tylko chlopak.
- zimno mi - mruknęła, bedac na granicy histerii. Rozcierała dalej rece - co to bylo?? - zapytała z uporem maniaka dalej stojac w jednym miejscu - Co to za Wielki Dom? Kim jest Chej.. jakos tak. Gdzie mnie zabierasz? - obrzucała dalej pytaniami, kompletnie nie rozumiejac sytuacji - smoka? - cofnela sie w tyl z otwartymi szeroko oczymy patrzac na niego przerazona jakby postradal rozum - jestes kompletnie nawalony. Smoki to bujda a to to... to cos to jakis seny koszmar z ktorego sie zaraz obudze i bede siedziec dalej w w tym okropnym barze - odparła desperacko robiac kolejny krok w tyl - nie! zostaw mnie! - krzyknela.
Isobel
[Hi! Lexiak się wita radośnie :3 Jakiś wątek z Leo? Albo Caspianem? :3]
OdpowiedzUsuńSpiął się, kiedy poczuł dotyk chłopaka. Wstrzymał oddech w oczekiwaniu na nagłą wizję, ale nic takiego się nie wydarzyło. Poza tym nie czuł się zbyt komfortowo przy kontakcie fizycznym z inną (a już szczególnie nieznajomą) osobą nie tylko z powodu swojej mocy, a ogółem, przez osobowość.
OdpowiedzUsuńNie był przekonany do jego słów. Owszem, wierzył, że ten mówi prawdę (bo dlaczego miałby kłamać?), ale zakładał też, że inni herosi z mocą podobną do jego nie byli zamknięci i izolowani przez jedenaście lat z jej powodu. Chejron, zarówno jak i sam Gabriel, uważał, że gdyby matka go nie ukryła, teraz wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Byłby przyzwyczajony do otaczających go ludzi, może nawet potrafiłby to kontrolować i powstrzymywać. A teraz musiał zaczynać od podstaw. Na szczęście Centaur uznał również, że Gray to pokona i zmieni, ale to może zająć dużo czasu.
- Gabriel Gray - odpowiedział cicho, w końcu podnosząc się z ziemi. Nie dodał żadnego "miło mi cię poznać". Cóż, to, czy było to dla niego miłe było kwestią sporną, bo póki co czuł się przede wszystkim zmieszany, a poza tym jak zwykle nie wiedział, że tak wypada. Niby znał savoir-vivre, niby miał teorię, ale nie potrafił tego zastosować. - Dzięki, może skorzystam - dodał z lekkim opóźnieniem. Zakładał, że nie przełamie się i z własnej woli nie odwiedzi Asha, przynajmniej na razie, ale zanotował w pamięci, że ma taką możliwość.
Gabriel
[Hm... Okej :3 I Roxy mogłaby go gdzieś zobaczyć, bo byłaby na nocnym "obchodzie" :D
OdpowiedzUsuńZaczniesz? Bo ja przez szkołę straciła totalnie wenę twórczą na zaczynanie :/]
Roxy
Gabriel przez ten krótki okres czasu usłyszał sporo komentarzy w stylu Jesteś taki śliczny! Jaki uroczy!, ale nie docierało do niego, że z racji ich ilości, rzeczywiście musi w tym coś być. Owszem, wiedział, że ma specyficzny sposób poruszania się, o tym kiedyś poinformowała go siostra, ale cała reszta... nie zdawał sobie z tego sprawy.
OdpowiedzUsuńPo chwili zastanowienia czy czuje się dziwniej patrząc na chłopaka czy gdzieś w przestrzeń, pozostał przy wzroku wbitym we własne stopy. Zatoczył koło czubkiem buta, słuchając chłopaka. Po prawdzie pasowało mu to, że Ash dużo mówi - a przynajmniej więcej niż on sam. Póki co wolał kogoś słuchać niż mówić. Chciał mu jakoś to przekazać, ale znów zrezygnował.
- Nie przejmuj się. Nie wiedziałem - powiedział zaskakująco miękko. - Nie jestem pewny, czy "silny" dobrze mnie określa, ale... - wzruszył ramionami i na sekundę podniósł spojrzenie na Asha. Zdziwił się, bo chłopak wyglądał na równie speszonego co on.
Zainteresowały go słowa na temat skrzypiec. Jak przystało na syna boga-przewodnika muz, doceniał takie rzeczy. Poza tym, sam przez lata powoli opanowywał ten instrument. Nigdy specjalnie się w to nie wczuł, ale skrzypce leżały mu w rękach najlepiej ze wszystkich instrumentów.
- Też gram - postanowił się przyznać. Dotychczas z nikim się tym nie podzielił. - I lubię śpiewać - dodał niepewnie. Pominął kwestię pisarstwa, o tym najprawdopodobniej nie wiedziała nawet jego siostra, a jeśli wiedziała, nie dawała tego po sobie poznać.
Gabriel
[Jest okej :D]
OdpowiedzUsuńCóż. Co z tego, że było późno? Roxy to Roxy - miewa noce, w które po prostu nie może zasnąć. Albo nie chce w nie zasnąć, ale to na jedno wychodzi. I tak czy siak nie śpi, a przez nie spanie trenuje lub spaceruje po Obozie. Najczęściej sama, bo nikt nie jest na tyle głupi, by wychodzić o tej porze spod cieplutkiej kołdry. Obok jej ramienia unosiła się niewielki ognik, dający jej wystarczająco dużo ciepła, by nie musiała zakładać niczego dodatkowo na siebie.
Kiedy padło pytanie, spojrzała na niego krótko. Później na nowo przed siebie.
- Po prostu nie chce mi się spać, to wszystko. - rzuciła, wzruszając ramieniem. - Czasami tak mam, przecież wiesz. - dodała jeszcze, delikatnie uderzając go łokciem w żebra. Ash był jej przyjacielem, co w oczach wszystkich nie wyglądało ani źle, ani podejrzanie. Inne Łowczynie nieco dziwnie na nią patrzyły, ale po za tym wszystko grało. - Ładna. - stwierdziła, wskazując głową na wróżkę. Wyszła mu niesamowicie, musiał włożyć w nią mnóstwo pracy.
Roxy uniosła nieco dłoń i skupiając się chwilę na swoich zdolnościach. Widziała, jak ponad jej dłonią kształtuje się delikatna mgła, z której szybko utworzył się biały koliber. Ptak machał szybko szkrzydłami, fruwając dookoła jej głowy i przyglądając się Ashowi. Uśmiechnęła się lekko.
Roxy
- Tez kiedyś zaczynałem Kanonem - wtrącił. Drugiego wymienionego przez chłopaka utworu nie kojarzył.
OdpowiedzUsuńKiwnął głową, doskonale rozumiejąc rozmarzenie Asha. Nie spodziewał się takiej pasji po synu Hefajstosa. Z tego co zdążył zauważyć, w Obozie Herosów stereotypy były bardzo silnie zakorzenione i sam patrzył przez ich pryzmat. Przez to, że były one uzasadnione, obozowicze często zapominali o tym, że mimo wszystko nadal są ludźmi i mają różnorodne upodobania i charaktery, a ich umiejętności nie ograniczają się do tych przeznaczonych przez boskiego rodzica. On sam jednak miał bardzo dużo wspólnego z Apollinem, a wręcz trudniej było znaleźć w nim coś niezwiązanego z patronem sztuki. Nawet gdyby bóg go nie uznał, nietrudno byłoby się domyślić, że to on jest jego ojcem.
- Osobiście bardzo lubię muzykę współczesną w połączeniu ze skrzypcami - stwierdził z zastanowieniem. - Klasyki też, ale moją liderką pod tym względem zdecydowanie jest Emilie Autumn, jeśli kojarzysz - dodał niepewnie. Gabriel spędzał długie godziny przed komputerem, zanim trafił do Obozu. Nie kontaktował się z innymi ludźmi, ale czytał dużo artykułów, przeglądał mnóstwo stron i przez to był wtajemniczony w popkulturę. Dobrze znał nowoczesnych artystów. Z tego co słyszał, wielu całorocznych herosów prawie nie korzystało z elektroniki. Jemu póki co nie brakowało połączenia z internetem, bo myśli miał zajęte czym innym, a jego tryb życia zmienił się dosłownie na wszystkich frontach, ale domyślał się, że za jakiś czas za tym zatęskni.
Gabriel
OdpowiedzUsuńDla jego dobra byłoby lepiej gdyby nic nie mówił. Słuchala jego wyjasnien myslac, ze postradał rozum. I skad wytrzasnal bron?
Sama sie rozejrzała na boki myslac, ze trafila na jakis plan filmowy i to były po prostu jakies efekty specjalne.
- nawachales sie jakis grzybkow czy jak? I tak nie mam pojecia o czym ty mowisz? Jestes aktorem? Jesli to tylko zart, to przestan bo nie jest zabawny - burknela przez zacisniete zeby. - i tak nie wierze w to co mowisz - wzruszyła ramionami - moze wrocisz tam skad przybyles? Bo ja nigdzie nie ide. Jak juz to chce sie wydostac z tego pieprzonego lasu.
I znowu cos sie zaczelo dziac, tylko ze stalo sie tez cos nowego.
Zamiast wziac rozum do glowy, stala jak kolek i znowu wyszarpnela reke.
Wzywalo ja cos i bylo silne.
- nie moge sie ruszyc - powiedziała z histeria w glosie. Miała ciało ale tak jakby go nie było. Nie sluchalo jej i stalo sie obce. Ujadanie piesków stawalo sie coraz glosniejsze. Tak jak ich sama obecnosc w tym lesie. Były paskudne i pachnialy siarka. Zmarszczyła nos. Potem przepuscily atak. tylko ze i z nia cos sie zaczelo dziac. Z poczatku myslała ze to kolejny trik specow od efektow, ale poczuła w sobie cieplo, ktore sie rozszerzało az "wyszlo" z ciala. Białe oślepiajace swiatlo utworzyło wokol niej cos na ksztal bariery, wiec gdy te paskudy sie tylko zblizyły i probowały zrobić krzywde, obrocily sie w pyl.
Magia. Czysta nieokielznana magia.
Ona zas stała z nieobecnym wzrokiem i usmiechała sie szeroko. Czar ochrony i samo światło zgasło tak samo jak sie pojawilo. Kilka minut temu omdlała osunela sie na ziemię.
Isobel (po raz pierwszy w akcji xD)
[Cześć, nie mam na razie żadnego pomysłu na wątek :x]
OdpowiedzUsuńPandora.
Szli wzdłuż granicy Obozu, a Roxy sprawiała, że koliber leciał niedaleko przed nimi, oświetlając im drogę. Ona z resztą tego nie potrzebowała, gdyż znała drogę obchodową jak własną kieszeń, aczkolwiek czuła się lepiej z odrobiną światła. I odstraszało to wszystkie potwory czające się za barierą Thalii.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na niego, kiedy dość nagle jak dla niej zaczął dziękować. Uśmiechnęła się lekko, a jej policzki na chwilę przybrały różową barwę.
- Oj przestań. Nie dziękuj, nie musisz. Po to są przyjaciele, no nie? Żeby wspierać. - powiedziała, a raczej zacytowała słowa swojego ojca. Jedyne co zmieniła to "przyjaciele", bo w oryginale było "rodzina". A teraz? Te słowa wydawały jej się tak puste i bezsowne.
To była jedyna rzecz, której nie powiedziała Ashowi. O wszystkim innym wiedział. Aczkolwiek nadal nie znał prawdziwego powodu jej decyzji zostania jedną z Łowczyń Artemidy. Nikt oprócz niej i Chejrona nie wiedział, a przynajmniej nie znał całej prawdy, od początku do końca.
Ocknęła sie dopiero po kilku dniach w nieznanym sobie otoczeniu. Z poczatku myslała, ze jest u siebie w domu na malym osiedlu, ale tutaj panowała taka cisza, ze az dzwieczala w uszach. Nie wstalo jeszcze slonce, ale w chatce nie było nikogo.
OdpowiedzUsuńMoze i lepiej?
Chciała sie ruszyć, jednak gdy sprobowała nie była wstanie: bolała ja glowa i tak jakby nie miała swego ciala. Jak wtedy gdy to cos ja zaatakowało. Narzucony na siebie koc odchyliła na bok-była tak spocona z wysilku, ze myslała ze znowu zlapala cos na plucach.Było jej na przemian goraco i zimno. I chcialo jej sie pic.
Oprnie sie podniosła zaciskajac dlonie na ramie lozka i popatrzyła po pomieszczeniu.
Gdzie ja jestem? - pomyslała zdezorientowana.
Słaniajac sie i przytrzymujac sciany podeszła do najblizszego okienka. Dostała zadyszki i dotarła dalej do kranu.
Woda - az jeknela rozchylajac spieczone usta. Tyle, ze zanim jej sie udalo odkrecic kran upadla tuz obok na zimna podloge zanoszac sie kaszlem.
Isobel
- Och, Lindsey też znam i lubię - powiedział pogodnie, zadowolony, że Ash orientuje się i w takich wykonawcach.
OdpowiedzUsuńJuż miał dodać coś na temat klasyków, kiedy chłopak podszedł do niego i zatrzymał się zdecydowanie za blisko. Tego się nie spodziewał. Nawet nie wpadłoby mu do głowy, że coś takiego może się stać. Nie miał pojęcia za co syn Hefajstosa mu podziękował i dlaczego, do cholery, dał mu buziaka. Automatycznie cofnął się o krok i otworzył szerzej oczy. Usłyszał, że Ash coś powiedział, ale dotarło to do niego jak przez mgłę. Od kontaktu werbalnego był jeszcze bardziej nieprzyzwyczajony do fizycznego. Zmieszał się. Kompletnie nie wiedział jak to odebrać i jak zareagować. Nie był pewien, czy woli odwrócić się i uciec bez słowa, czy spytać się o jakieś wyjaśnienie. Nie miał problemu z faktem, że Ash był tej samej płci co on - i nietolerancja go ominęła, a poza tym sam zwracał większą uwagę na przedstawicieli płci męskiej - przede wszystkim chodziło o to, że go nie znał. Przynajmniej przez zaskoczenie na jego twarzy nie wykwitł rumieniec. Gdyby tak się stało, byłby jeszcze bardziej zażenowany.
- Ja... ja też już muszę iść - odpowiedział, kilka razy szybko mrugając i spuszczając wzrok. Pochylił się i podniósł łuk z ziemi. Ręce znowu zaczęły mu się trząść.
Gabriel
Kreciło jej sie nadal w glowie, gdy siedziała w dziwnej pozie, z podkurczonymi nogami, na podlodze. Wspierała sie ramionami, ale i one ledwo co utrzymywały ciezar jej ciała - czy tak sie czuje ktos po kim sie jechalo walcem? Masakra jakas.
OdpowiedzUsuńZakaszlała i jak zaczela nie mogla przestac. Spragniona, bez szansy na chociaz łyk wody probowała sie doczołgac z powrotem do lozka. Po paru niezgrabnych podciagnieciach, dala sobie spokoj i lezala tam gdzie byla drzac z goraczki jak osika. Chyba znowu odplynela bo nastepne co pamietała to czyjes rece zabierały ja z podlogi i przenosily.
- pić... - wystekala ledwie slyszalnie na wpol przytomna. Trzesla sie po kocem mimo, ze byla lodowata. Ta nie powinna, ale byla uparta jak osiol.
Gdy pierwsze krople nektaru splynely do gardla, zakrztusila sie troche z zachlannosci, gdy pila lapczywie az wypila do konca.
- dziekuje - westchnela z ulga lapiac go za reke w slabym uscisku. - zimno mi ....
Isobel
Odchodząc, obejrzał się przez ramię. Ash wyglądał na równie zmieszanego co i on. Mimo tego, że chłopak zupełnie go speszył i zrobił coś, czego Gabriel sobie zdecydowanie nie życzył, miał nadzieję, że swoją reakcją nie sprawił, że syn Hefajstosa już się do niego nie odezwie. Finalnie był dla niego prawdziwie miły i starał się pomóc.
OdpowiedzUsuń~
Kilka kolejnych dni Gabriela nie różniło się wybitnie od poprzednich. Był na treningu szermierczym (przekonał się, że on i walka mieczem to jednak nienajlepsze połączenie), łuczniczym, prawie utonął w jeziorze, a nawet pośpiewał z jedną ze swoich sióstr.
Innymi słowy, normalne obozowe życie.
Niemniej jednak, nadal wolał spędzać czas samotnie.
W czwartkowe popołudnie podpiął włosy, ubrał luźne spodnie, obozową koszulkę, ulubioną, luźną koszulę z obciętymi rękawami i wybrał się nad rzadziej odwiedzany przez obozowiczów brzeg jeziora, z zamiarem powrotu do niegdyś regularnych ćwiczeń gimnastycznych. Lubił akrobatykę i inne dyscypliny jej podobne. Jego siostra twierdziła, że figury wymagające siły i koordynacji w połączeniu z jego delikatnym sposobem poruszania się wyglądają wyjątkowo dobrze. Dobrze się w tym czuł.
Już po kilkunastu minutach zdjął koszulkę i został w samej koszuli, przekonany, że tutaj nikt go nie spotka. Wbrew pozorom, Gabriel nie był nieumięśnionym chłopcem z patyczkami zamiast rąk i wklęsłą klatą. Nie należał może do czołówki obozowej, ale miał dobre ciało.
Balansował na rękach, planując zrobić efektywny przewrót, kiedy wyczuł czyjąś obecność. A że dzięki swojej mocy jego domysły z reguły były słuszne, natychmiast skoczył na nogi i wbił wzrok w dróżkę, która prowadziła do tego miejsca.
Gabriel
[Nie przejmuj się, ja częęsto piszę tyle albo i mniej. : D]
Poczuł coś na kształt ulgi kiedy zobaczył Asha. Wolał spotkać poniekąd znajomą osobę, niż kogoś kogo nigdy nie widział na oczy (dodając do tego fakt, że ten ktoś zapewne wiedziałby kim Gabriel jest). Nie zmieniało to jednak faktu, że nie był specjalnie zadowolony z tego, że ktokolwiek zobaczył go bez koszulki i przez to zdezorientowanego. Miał szczerą nadzieję, że się nie zbłaźni.
OdpowiedzUsuń- Cześć - odpowiedział, starając się brzmieć pewnie. Zacisnął palce jednej ręki na ramieniu drugiej, częściowo zakrywając w ten sposób swoje ciało. - Umm, tak, całkiem to lubię - przyznał. - Dzięki. W sumie to przypomniało mi się jak mówiłeś, że ten chłopak z wizjami uprawiał jogę, a że to jest podobne to... no wiesz - standardowo zamieszał się w swoich słowach, ale zakładał, że Ash i tak zrozumiał co chciał powiedzieć. Pomijając fakt, że to nie była całkowita prawda, bo przede wszystkim po prostu chciał poćwiczyć.
Przypomniał sobie, że ma podpięte włosy i przez to odsłoniętą całą twarz, co sprawiło, że poczuł się jeszcze bardziej odkryty. Normalnemu człowiekowi pewnie zupełnie by to nie przeszkadzało, ale Gabriel był zdecydowanie bardziej nieśmiały niż przeciętny chłopak w jego wieku.
Gabriel
[tylko mi tam nie placz xD]
OdpowiedzUsuń- jest - odparła słabo - czasem sie zachowuje jak idiotka - mruknela bardziej do siebie niz do niego. Zamrugała patrzac na niego przytomniej - pamietam cie - oczy jej sie zaszklily niebezpiecznie a oddech przyspieszył - nic ci nie jest? - zapytała bardziej przejeta nim niz soba. Zreszta zawsze tak było. Nawet wtedy, gdy ludzie sie od niej odsuwali jakby byla trendowata. Moze i dla tego nie byla w stanie wytrworzyc nici porozumienia?
Poczuła wilgoć na policzkach, az w koncu zrozumiała, ze placze.
- dziekuje - cien usmiechu przemknal jej przez usta, gdy palce, ktore nadal trzymała na jego dloni znieruchomiały i jakby oklaply.
[hehe - ja ci dam za ta ";zabke" xD]
OdpowiedzUsuńUsmiechnela sie jeszcze.
- kum, kum. - mruknela jeszcze zatapiajac sie w kolejny sen tym razem spokojniejszy od kilku poprzednich nocy.
Gdy sie obudziła, było bardzo wczesnie. Goraczka jeszcze troche trzymała, ale bylo juz lepiej. Nawet stwierdziła, ze czuła glod. Ale bardziej od niego chcialo jej sie siusiac.
Miała zamiar sie ruszyć z poslania, ale nie mogła. Spojrzała w bok, widzac kolo siebie glowe chlopaka. Spał tutaj? Miał troche zmierzwione wlosy, gdy wyciagnela w jego strone reke i przylozyła do wlosow. Były takie mięciutkie i pachnace w dotyku i zapachu, ze nie mogla sie oprzec by nie pogladzic.I tak było do czasu, gdy go nie obudziła.
Szkoda.. bo wygladal uroczo jak spal.
- jestes.... co tam u spiocha? - mruknela miekko i nie jak ona. Potem sobie nawymyśla.
- Uspokoić może nie, ale z pewnością oczyszcza umysł - odpowiedział. Nie był przekonany co do swojej racji, ale ćwicząc czuł się bardzo dobrze, więc pomyślał, ze coś w tym musi być.
OdpowiedzUsuńPodążył wzrokiem za Ashem i z nieufnością popatrzył na wodę okalającą jego nogi. Gabriel zupełnie nie potrafił pływać. Może nie bał się wody, ale wolał możliwie jak najbardziej unikać bliższego kontaktu z jeziorem. A po jego pierwszej i póki co jedynej próbie pływania kajakiem Chejron uznał, że nie będzie go zmuszać. Obóz nie potrzebował topielców. Z drugiej strony, wstąpienie do płytkiej wody nie mogło być aż tak niebezpieczne.
Uniósł głowę i wbił zaciekawione spojrzenie w chłopaka. To brzmiało interesująco. Kiedy był dzieckiem zawsze chciał mieć domek na drzewie, ale nigdy nie było mu to dane, a tutaj, z tak malowniczym widokiem zdawało się to być świetnym miejscem.
- Domek na drzewie, mówisz? - powtórzył, przeciągając sylaby. Miał nadzieję, że Ash zrozumie aluzję. Gabriel nie wiedział gdzie to dokładnie jest, a poza tym nie chciał iść tam sam.
Gabriel
[Ale żeby tak od razu flirciiiik xD Może zacznijmy od czegoś.. innego. Bo w zasadzie moim zdaniem nie można od razu stwierdzić jakie będą między nimi relacje xD Oboje są sporo w obozie, więc możemy uznać, że się znają.. Może Cass odwiedzi Ash'a w kuźni, bo jego miecz się złamał? :3 A reszta po prostu wyjdzie w praniu? :3]
OdpowiedzUsuńCaspian
Wciągnął na siebie odłożoną wcześniej na trawę koszulkę i ruszył za Ashem. Leniwie przyglądał się roślinom w lesie, co jakiś czas zerkając na sylwetkę towarzyszącego mu chłopaka. Był miły. Nie wyśmiewał go i nawet próbował go rozweselić czy znaleźć mu zajęcie. Póki co, inni obozowicze szybko rezygnowali z prób nawiązania kontaktu z Gabrielem, po otrzymaniu milczenia w odpowiedzi na zdawkowe pytania. A on nie. Tak, zdecydowanie był miły.
OdpowiedzUsuńGabriel zachwycił się, kiedy zobaczył spiralne schodki. To był domek z jego dziecięcych marzeń. Wyszedł na górę i wszedł do środka.
Rozejrzał się wokół. Wnętrze miało niby prosty wystrój, a jednak posiadało świetną atmosferę i wyczuwalny klimat. Przeszedł kilka kroków i przejechał bladymi palcami po drewnianej ścianie. Lubił poznawać nowe pomieszczenia dotykiem. Wyczuwając nierówności czuł się bardziej na miejscu.
- Whoa. Tu jest świetnie - powiedział, obracając się do Asha. - I... poniekąd masz to na wyłączność? Super - dodał, kręcąc głową z niedowierzaniem. Takie miejsce istniejące w Obozie i nikt nie wie o jego istnieniu? Gabriel łapiąc spojrzenie chłopaka uśmiechnął się delikatnie, prawdopodobnie pierwszy raz w jego towarzystwie.
Gabriel
Kiwnął głową z zazdrością, słuchając chłopaka. To musiało być świetne, znaleźć tak niesamowite miejsce w środku lasu i przekształcić je w swój azyl.
OdpowiedzUsuńSięgnął do szafki i wyjął z niej pudełko ciastek. Trącił ręką kubek, prawie go wywracając, przez co nerwowo i gwałtownie ruszył dłonią, chcąc go złapać. Na sekundę opuścił głowę z zażenowaniem. Mimo lekkości ruchów często był zwyczajną niezdarą.
Podszedł do Asha i usiadł obok niego w odległości niezaburzającej jego strefy osobistej i położył między nimi otwarte chwilę wcześniej pudełko ciastek. Sam od razu poczęstował się jednym. Skrzyżował nogi w kostkach i wbił spojrzenie w okno. Nagle zadał sobie pytanie, co on właściwie zrobi siedząc tutaj z drugą osobą, kompletnie nie potrafiąc nawiązać kontaktu. Nie chciał aby zapadła kłopotliwa cisza.
- Chyba miło jest mieć takie swoje prywatne miejsce w Obozie, gdzie cały czas jest się otoczonym przez ludzi - powiedział cicho, próbując cokolwiek z siebie wydobyć. - Można się tu ukryć.
Gabriel
- Och - mruknął tylko. Przeniósł spojrzenie na chłopaka. Jak zwykle nie wiedział co odpowiedzieć. Nie uważał, że spędzili razem wystarczająco dużo czasu, aby był w stanie nazwać to przyjaźnią, a wręcz był bliższy stwierdzenia, że prawie się nie znają, ale...
OdpowiedzUsuń- Ja właściwie znam tylko Ciebie - oznajmił z westchnieniem. - Większość ludzi chyba nie chce poświęcać czasu na próby rozpracowania mnie i zrozumienia kim jestem. Prawdę mówiąc, nie dziwię się im, mi na ich miejscu też by się nie chciało męczyć z człowiekiem, który nie potrafi się normalnie odezwać, kryje się, ucieka i sam nie wie czego chce - powiedział ponuro. - Może jak się przyzwyczaję to to się zmieni - dodał, znów odwracając wzrok. - Nawet nie mogę się na Ciebie zbyt długo patrzeć, bo dziwnie się czuję. Oto cały ja - zakończył z żałością w głosie.
Gabriel
Od razu poczuł, że w tym uśmiechu było coś niecodziennego. Był dobrym obserwatorem - nabył tę cechę przez chęć jak najlepszego zrozumienia poczynań ludzkich i dokładnie zauważał drobne zmiany w zachowaniu - więc był pewny, że ma rację. Poprzednie uśmiechy chłopaka były zupełnie inne. Ten bardzo do niego pasował i wydawał się być po prostu szczery. On sam rzadko się uśmiechał. W Obozie przez większość czasu się czegoś bał, albo nic mu nie wychodziło, więc miał na to średnią ochotę, a w domu nie miał ku temu powodów.
OdpowiedzUsuń- Powiedziałem "większość, nie "wszyscy" - uściślił. Zabrzmiał wyjątkowo miło. - Widzę, że to robisz i dziękuję. To naprawdę dużo dla mnie znaczy - przyznał, z typową dla siebie prostotą. - Jakoś muszę się przyzwyczaić do przebywania z ludźmi, a jak inaczej mam to zrobić? - spytał retorycznie i odchylił się do tyłu, uderzając plecami w łóżko i wbijając wzrok w drewniany sufit.
Gabriel
Rzuciła mu zmęczone spojrzenie.
OdpowiedzUsuń- obudziłam ciebie? - stwierdziła bardziej niż zapytała. To miłe było z jego strony, ze był koło niej acz nie musiał. Pewnie miał inne zajęcia niz dogladanie nieznanej mu dziewczyny. Jednakze zrobiło jej sie cieplo w duchu.
- yhmm - mruknela cicho - do twarzy ci z tym balaganem na glowie - zachichotała ale przerwała gdy zaczela kaszlec. - chyba dobrze. Gdzie ja jestem ? - zapytała nieudolnie unoszac sie na ramionach by zobaczyc cos wiecej. Nie kojarzyła tego miejsca - troche przypomina to kemping - zauwazyła na glos a potem spojrzała na niego - jak by mnie przejechał czolg i nie zabardzo pamietam co sie działo. - odparła troche zdezorientowana. Potem sie zarumieniła - musze... - zaciela sie w polowie - do lazienki.
Zaśmiała się, na jego słowa. Osobiście czuła, że robi dobrze - wiedziała, że musi i chce pomagać innym, być dla nich ramieniem, na którym mogą się wypłakać. DLa niektórych także wierną i zaufaną przyjaciółką. Tak jak to było w przypadku Asha.
OdpowiedzUsuń- Nie... Dziękuje, ale nie trzeba. - przyznała z rozbawieniem. Po chwili coś jej się przypomniało. Chłopak przecież gra na skrzypcach, więc na pewno ma własną parę. Aczkolwiek nie była pewna.
- Masz własne skrzypce? - spytała, kierowana ciekawością. Jeśli tak, mogliby zagrać coś razem... Albo po prostu posiedzieć i pogabić się na instrumenty.
[Witam :) Może wątek z Michałem?]
OdpowiedzUsuń[Cześć, masz ochotę na wątek z Sloane?]
OdpowiedzUsuńSol.
[O BOGOWIE, BŁOGOSŁAWIEŃSTWO. BRAT! XD
OdpowiedzUsuńChodź po wątek, no :D]
Ross Masconi