Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?
Michał Cichowski || Cichy || syn Chronosa i Marii || 21. 12. 1995 || lat 18 || Poznań || Tik- tok, stop the clock i inne sztuczki związane z czasem || w obozie od tygodnia || w małym domku pomieszkuje || biseksualny
jeśli to nic dla ciebie nie znaczy
to mnie nie dotykaj
jeśli dajesz mi pluszowego jeża albo mówisz
chciałabym posłuchać twoich wierszy
od razu się w tobie zakocham
ale mi nie ufaj
jeśli nie byłaś ze mną na wódce
nic o mnie nie wiesz
jeśli nie jechałaś ze mną w nocy na korytarzu
w pociągu na trasie Bydgoszcz-Gdynia
w takim tłoku że trudno sięgnąć po butelkę
którą się ma we własnej kieszeni
i nie widziałaś mojej rozpaczy gdy po dwudziestu minutach walki
z rurkami od namiotu wydawało mi się że zrobiłem jej
kilka centymetrów miejsca do spania
ale było to tylko złudzenie
i jeśli nie spałaś ze mną
w jednym pokoju i nie słyszałaś mojego kaszlu
tłumionego w płucach żeby jej nie obudzić
nie wiesz że potrafię być romantyczny
chociaż przychodzi mi to z dużym trudem
słucham Zmokniętych psów
z muzyką Toma Waitsa w wykonaniu Mariusza Lubomskiego
i czuję się jak na Dworcu Centralnym
gdy pierwszy raz ojciec wyrzucił mnie z domu
podobno pierwszy raz jest zawsze najlepszy
jeśli moja złość jest większa niż twoja dobroć
nawet się do mnie nie zbliżaj
kiedyś na zawsze zaufałem jednej kobiecie
i to wystarczyło żeby psychiatra wojskowy
uznał mnie za swoje najciekawsze odkrycie
lecz póki nosy lśnią
nie ufaj człeku psom zmokniętym
bo choć skulone są
rozszarpać mogą dłoń na strzępy
jeśli to nic dla ciebie nie znaczy
spróbuj mnie dotknąć
[Karta będzie uzupełniana. Wolę kreować postać w wątkach niż na podstawie suchych faktów w KP od których i tak często odbiegam. Zapraszam do wątków. Na zdjęciu Mario Goetze.]
[Ja się przywitam, cześć :) I zaproponuję jakiś wątek, jeśli masz chęć :)]
OdpowiedzUsuńSloane.
[Błagam o wymyślenie ;)]
OdpowiedzUsuńSloane.
[ Siemaaa! Jak chcesz, to wbijaj do mojego kochanego hindusa :) Bede wdzieczna za jakis pomysl czy cos :)]
OdpowiedzUsuńDulal
[Tak, jestem za. Prosty pomysł, ale takie są najlepsze ;D. Byłam bym naprawdę wdzięczna jakbyś zaczęła, mam nadzieję że uda mi się wybłagać *-*]
OdpowiedzUsuńSloane.
[Jaka ślicznota na zdjęciu *-* Roxy chce wątek <3
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą to serdecznie witam na Obozie Herosów :D]
Roxanne
[ Tak na marginesie, wiesz, że Poznań to mój dom? :D Khehe ;3 ]
OdpowiedzUsuńKolejny trening. Dulal był w wyjątkowo podłym nastroju, co skutkowało na kierowaniu zajęć. Dawał herosom większy wycisk niżeli zazwyczaj, jeden to już padł z zmęczenia. Jednakże, był też taki, co aż nazbyt grał mu na nerwach. Każdy wiedział, że kiedy Dul ma zły humor, lepiej zejść mu z drogi. Jednakże ten mały polaczek, który musiał być w obozie od niedawna, zbyt dobrze się bawił. Upomniał go raz, bo przecież nie może od razu mu dać w mordę. Jakby miał znowu słuchać kazania Chejrona, którego i tak by nie posłuchał, to już wolał ostrzegać. Ale ten miał wszystko w dupie. Wydurniał się i robił co chciał. Co prawda każdy tu nawet nie odważył się zaśmiał, a raczej patrzyli się na niego jak na samobójce. Gdy znów coś wywinął, Dul po prostu strzelił delikatnym, aczkolwiek bolesnym piorunem prosto w klatkę piersiową.
- Durna mała larwa - mruknął pod nosem.
Dulal
[Oo, podoba mi się :D I rozumiem, że mam zacząć, tak? ;>]
OdpowiedzUsuńRoxy
[hej szukasz może przyjaciółki, bądź dziewczyny]
OdpowiedzUsuńLeila
[tak mniej więcej mam, ale nie wiem jak zacząć i jak ich zrobić. Chodzi mi o to czy od początku się lubili i takie tam]
OdpowiedzUsuńLeila
[jasne spk. :D może się nie lubią bo Leila się wywyższa że jest córką Posejdona czy coś w tym stylu. Jak chcesz to zacznij już wątek :D]
OdpowiedzUsuńLeila
Irytujący człowiek, to mało powiedziane. Żeby olewać jego na własnych zajęciach, to było niedopuszczalne. Widząc, że zatrzymał jego piorun, uniósł zaintrygowany brew do góry. Jednakże tekst o debilu sprawił, że w jego oczach zabłysły złote iskierki. Podszedł do tego chłopaka i skrzyżował władczo ręce.
OdpowiedzUsuń- To musiał być naprawdę bezczelny debil jakich mało, prawda? Jak można celować kogoś z piorunów, nie? - spytał, uśmiechając się z pozoru wesoło, przez co miny innych obozowiczów wskazywały, że będzie gnój. - Jesteś całkiem cwany, lubię cię. Jak się nazywasz? - zadał kolejne pytanie, a inni po prostu się przyglądali i czekali, aż wulkan wybuchnie.
Dulal
- Ohh, masz całkowitą rację. Bezczelny, zarozumiały, cham. Jak sądzisz? Kto to był? - objął go ramieniem i drugą ręką machnął w stronę tłumu. - Zaraz zrobimy porządek. Powiedz, co myślisz o tym bezczelnym debilu. Masz prawo głosu. - Posłał mu nawet uśmiech, który miał za zadanie go zachęcić. Kiedy przedstawił mu swoje przezwisko odsunął się i westchnął.
OdpowiedzUsuń- Cichy. To do ciebie nie pasuje. Jesteś zdecydowanie zbyt głośny. Jednakże poproszę o imię i nazwisko. Mógłbyś? - poprosił, podnosząc brwi do góry. Gdyby ktoś go nie znał, mógłby go uznać za miłego i fajnego. No właśnie. Gdyby ktoś go nie znał.
Dulal
Spojrzał na niego spod przymrużonych powiek. Widok rozbawionych obozowiczów mocno go zdziwił i rozbawił. No, mały Michał nieźle w kulki z nim sobie jeździ. Gdyby tylko wiedział, co go zaraz czeka.
OdpowiedzUsuń- Dobra Michaś. Zagadka dla babci i dziadka. Bezczelnym debilem okazuje się duży i napakowany facet, który stoi obok ciebie. Co robisz? - zapytał. Jednak gdy chciał coś powiedzieć, powstrzymał go ruchem ręki. Wyraz jego twarzy juz nie był przyjazny i wesoły, jak przed chwilą. Wrócił do normy, czyli surowy i groźny. Obozowicze zauważywszy to, natychmiast spoważnieli.
- Ja ci odpowiem. Robisz trzydzieści kółeczek wokół areny. Po kółeczkach masz sto pompek. Jeśli uznam, że pomagasz sobie swoimi zdolnościami lub oszukujesz czy się lenisz, zaczynasz od początku. Chyba, że coś mi się odmieni i zechce ćwiczyć sobie rzuty do celu - wzrok miał śmiertelnie poważny i nawet głupi wiedział, że nie żartuje. Spojrzał na innych.
- Na co się gapicie? Do ćwiczeń, natychmiast - rozkazał, trafiając jednego piorunem w tyłek.
Dulal
Sloane przykglądała się jak nauczyciel mierzył chłopaka wzrokiem, mało kto tak bezczelnie się odzywał. W końcu dał mu spokój, szybko wytłumaczył że przyszła ''pomoc'' i oddalił się. Sol westchnęła, doprawdy wytłumaczenie pierwsza klasa, pogratulować tylko.. wszystko na jej głowie.
OdpowiedzUsuń- Dobra nowy - uśmiechnęła się żeby dodać mu pewności siebie, chociaż sama nie wiedziała po co, wydawało się że on jej mia aż za dużo. - Jestem Sloane, ale mów mi Sol, okej? Jestem córką Persefony, wiesz żona pana gbura, władczyni Podziemi, bogini wiosny blablabla, oprowadzę cię po obozie, po to tu jestem. -
Sol machnęła ręką by szedł za nią, co chłopak uczynił bez sprzeciwu, co mile zaskoczyło Sloane bo spodziewała się sprzeciwu i fochów, machów.
-Wiem że masz na imię Michał i jesteś synem Chronosa, więc miło mi cię poznać Michał, witaj w Obozie i takie tam.. - dziewczyna narzuciła szybkie tępo na zwiedzanie, pokazała już arenę gdzie właśnie odbywał się trening, przeszli przez domki. Wyjaśniła mu od kogo jest każdy i jakie bóstwo ma jaką specjalizacje. Dochodzili do stajni pegazów.
-Może zrobimy sobie tutaj krótką przerwę? - spytała - A i tak przy okazji ładne imię.
Khan z lekka w głębi duszy się śmiał. Zdecydowanie wolał osoby z charakterem, które nie próbowały mu się podlizywać. A taki wydawał się mu ten cały Cichy. Jednakże ten fakt nie oznaczał niczego dobrego. Skoro był jakiś obozowicz, którego jakimś cudem ten potrafi polubić, ma przejebane. Więcej robi, więcej ćwiczy, wszystko więcej. Dul to specyficzny mężczyzna, posiadający swój własny tok rozumowania.
OdpowiedzUsuń- Nie obijaj mi się tylko. Moja świętej pamięci babcia sprawniej od ciebie biegała, przyłożyłbyś się! - krzyknął, po czym zaczął celować w niego piorunami. Albo go trafiał albo musiał omijać. Niestety Dul wcześniej oznajmił, że bez żadnych sztuczek z czasem. A nie jego wina, że zapomniał dodać, że ten bieg będzie z lekkimi przeszkodami.
- Naprawdę. Zaproszę tu kiedyś moją mamę i dopiero wtedy będziesz dziękował bogom, że to ja cie trenuje! - oznajmił, sądząc, że był śmieszny. I był! Jednakże tylko dla siebie, bo inni to zbyt się bali by załapać jego poczucie humoru.
Dul
[Zastanawiałam się, kiedy opublikujesz kartę, bo już długo wisiałaś (-aś, prawda?) w pasku bocznym. Uroczy chłoptaś na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńBędę szczera: mam już sporo wątków, więc... no, mogę coś napisać, ale jeśli urzekniesz mnie pomysłem.]
Gabriel
[Rozumiem, rozumiem. Mam nadzieję, że się ułożyło. :)
OdpowiedzUsuńMasz mnie. Cholera, widzę to. XD Zaczniesz, czy ja mam pisać? :D Tyle że jak coś, to ode mnie zaczęcie pojawiłoby się pewnie dopiero za godzinę/półtorej (pasowałoby skończyć te zadania z matmy na które miałam miesiąc a zaczęłam dziś).]
Gabriel
Pierwsze tygodnie w Obozie były dla Gabriela nieprzyjemne. O pierwszych dniach zaś wolał nie myśleć. Nie chciał wychodzić z domku Apollina, nie chciał wchodzić wśród herosów. Wokół niego było zbyt wielu ludzi, umysł nie dawał mu spokoju. Wizje prawie cały czas zajmowały jego głowę, ciągle widział czyjąś przeszłość lub przyszłość, a większości scen wolałby nigdy nie zobaczyć. Rzeczywistość mieszała mu się z majakami. Nie wiedział kiedy widzi świat realny, a kiedy znajduje się w czyimś życiu. Cofał się przed cudzym dotykiem, bo wtedy było jeszcze gorzej. Ciągły ból głowy go oszałamiał. Nie wiedział jak reagować, nie wiedział co mówić. Nie potrafił poprawnie kontaktować się z ludźmi. Można powiedzieć, że przez długie lata znał wyłącznie kilka osób, więc zawsze wyglądało to zupełnie inaczej. Wizje były rzadsze, łagodniejsze. Tutaj jego dar stał się przekleństwem i na równi z nieznajomością świata i zachowań ludzkich nie pozwalał na normalne funkcjonowanie.
OdpowiedzUsuńPo pierwszym tygodniu wreszcie wyszedł na zewnątrz. Jego umysł się przyzwyczajał. Powoli zaczął chodzić na zajęcia, czasem jadał ze wszystkimi. Nadal preferował samotność, większość czasu spędzał w oddali od ludzi, ale z dnia na dzień wytrzymywał coraz dłużej bez wizji.
Po Obozie szybko rozeszła się plotka, że ten nowy od Apollina jest dziwny.
Tego wieczora domek zdawał się być prawie pusty. Kath, Eve i Malcolm siedzieli na jego drugim końcu i ćwiczyli dopiero co napisane piosenki i kompletnie nie zwracali uwagi na Gabrysia czy cokolwiek innego. Gray, ubrany w dwa razy za dużą, czarną bluzę i równie czarne spodnie podreptał do nich po trochę papieru i długopis, chcąc poćwiczyć starożytną grekę. Włosy sterczały mu we wszystkie strony świata i wyglądał (z resztą czuł się tak samo) jakby właśnie wstał z łóżka, co dalekie od prawdy nie było.
Wrócił do swojego posłania i to co zobaczył natychmiast go otrzeźwiło.
Na jego łóżku leżał ktoś.
Nie dość, ze Gabriel nie miał najmniejszego pojęcia kimże ten ktoś jest, zdawał się on być kompletnie pijany. Kiedy usłyszał jego słowa tylko upewnił się w swoim twierdzeniu. Poza tym, Polak?
- Kim jesteś? - spytał bezpośrednio, nie kryjąc się ze swoim zaskoczeniem. Oprócz zdziwienia był też - standardowo już - trochę przestraszony. Zupełnie nie znał się na kontaktach z ludźmi i nie wiedział co powinien zrobić.
Gabriel
[witam ;) czemu nie acz brak mi chwilowo pomysłów ]
OdpowiedzUsuńIsobel
[jasne jeśli mas jakis ciekawy pomysł]
OdpowiedzUsuńBeleth
Leila jak zwykle szła i rozmyślała o swojej matce o ojcu. Dla niej to był zaszczyt być córką Posejdona, czasem aż nadto tego używała. Trzeba przyznać że lubiła się tym szczycić. Szła dalej wspominając matkę, bardzo za nią tęskniła, ale kto trafi do podziemi już z nich nie wyjdzie. Właśnie była po treningu i postanowiła iść coś zjeść. Kierowała się do stołówki która już prawie opustoszała, siedział tam tylko ten nowy syneczek Chronoska, chronosa, chronisiątko, i jego kumpel. Siedzieli i żywo o czymś gadali, choć przyciszyli głosy. A kumpel Michała strasznie się spiął. Leila podeszła bliżej by przysłuchać się ich rozmowie. COOOO!! Do kur*y pieprzony nowy. Jak on śmie mnie obgadywać! -powtarzała w myślach Leila. Źródła wody nie było nigdzie w pobliżu więc nie miała jak go podlać, ale za to dało wyczuć się lekkie drgania ziemi. Była wściekła i to jak.
OdpowiedzUsuń-POWTURZ COŚ POWIEDZIAŁ!-Krzyknęła z furią.
-ŻE NIBY JA SIĘ WYWYŻSZAM, A CHCESZ SIĘ ZMIERZYĆ CO ?!- coraz bardziej się wściekała
-JESTEŚ PIEPRZO*NYM DRANIEM-nie potrafiła się powstrzymać.
Wzięła swoją porcję. jedzenia ale była taka wściekła na Michała że nie potrafiła jeść. Wychodząc ze stołówki zrobiła mu małą niespodziankę, wysypała swoje jedzenie na niego. Do tego oblała go dwiema szklankami coli. Niech wie co to znaczy obgadywać córkę Posejdona, gdyby byli przy jeziorze troszkę by się potopił, ale niestety byli na stołówce. Po zrobieniu swojego Leila wytrzepała ręce uniosła głowę i dumnie wymaszerowała z stołówki.
[może zrobimy ich najlepszymi przyjaciółmi]
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się wesoło, jasne że ma fajne imię w końcu wybrała je jej mama, za jej plecami wierzgały kopytami, podeszła do jednego z nich i delikatnie głaskała go po grzywie żeby trochę się uspokoił.
OdpowiedzUsuń- Wiesz, tutaj większość osób cię zna, nawet jeśli ty o tym nie wiesz, każdy interesuje się nową osobą, chce wiedzieć jakie miał wcześniejsze życie, kim jest jego rodzic, obserwują cię i przylepiają etykietki, jak wszędzie zresztą.. - odeszła trochę od boksu i przysiadła na kamieniu - Nie wiem jak tobie, ale niektórym jest ciężko, zostać niespodziewanie oderwanym z swojego świata, bezpiecznego bez potworów, bez bogów i zostać tak nagle włączonym w ten świat. - podniosła głowę do góry, spojrzała na Michała, starł oparty o drzewo i patrzał wprost na nią - Ja miałam szybkie przejście do świata bogów, sama nie wiem czy do końca tego chcę. - energicznie pokręciła głową, szybko wstała.
-Okej myślę że odpocząłeś, czas na nas, czas nas goni, choć ty zawsze możesz go spowolnić - mrugnęła do niego i szybkim krokiem ruszyła dalej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń[Źle kliknełam XD Jasne, masz może jakiś pomysł?]
OdpowiedzUsuńPańdzia.
Ciekawy czy wie że Leila rozumie po polsku? Może i jej padło na głowę ale sama jeszcze nie wie.
OdpowiedzUsuń-Tak padło mi na głowę- odpowiedziała do niego po polsku, troszkę kalecząc, i sepleniąc ale powiedziała. Jej mama była polką, nauczyła ją języka polskiego był ciężki ale Leila bardzo go lubiła. Hmm szła teraz prosto do swojego domku ale była strasznie wkurzona. Może naprawdę zanadto się wywyższa. Nie co z tego ma do tego, prawo. Zza myślenia wyrwał ją widok małego domku. Czy to tutaj czasem nie mieszka chronosiątko? Co by tu zrobić, za dużo rozwalić nie chce ale, coś zawsze można. Ale czy chcę być aż tak wredna, nie. Postanowiła się wrócić akurat prosto za nią szedł Michał podeszła do niego i dała mu w pysk. Za co? A tak bo była zła a nie chciała mu niszczyć domku.
-Wieczorem na arenie, zmierzymy się w walce.-Powiedziała i popędziła nad jezioro.
[wyszlo by to ciekawie ;D oni moze by cos rozwalili albo czyj domek zdemolowali, moze od corki posejdona bo widze ze narazie sie nie lubicie ale to jak tam chcesz ;D ]
OdpowiedzUsuńBeleth
[Hej hej! Wątek z chęcią ale by się przydał jakiś pomysł xD]
OdpowiedzUsuńCaspian
Powoli odłożył kartkę i długopis na półkę przy łóżku. Nie był pewny co powinien zrobić; nigdy nie miał do czynienia z pijanymi ludźmi. Czy raczej z tak pijanymi ludźmi. Nie załapał połowy tego, co Michał powiedział, ale postanowił to zignorować. Doszedł do wniosku, że spróbuje z nim porozmawiać i wytłumaczyć mu, gdzie się znajduje. Bał się możliwości, że będzie musiał zaprowadzić chłopaka do jego domku, o ile ten wyduka kim tak na prawdę jest i w ogóle postanowi odejść. Gabrielowi średnio podobała się perspektywa wychodzenia do obcych z pijanym chłopakiem, ale jeszcze mniej pasował mu tenże chłopak śpiący w jego łóżku.
OdpowiedzUsuńZastanawiał się, czy opowiedzieć mu, co on sam myśli o swoim pobycie w Obozie, ale odczuwał swoistą barierę przed przekazaniem komuś informacji na temat samego siebie, nawet jeśli ten ktoś miał tego nie zapamiętać.
- Jesteś w domku Apollina - poinformował go łagodnie. - Mam na imię Gabriel i też jestem tu bardzo krótko. I też nie jest mi łatwo - odpowiedział z westchnieniem. - Myślę, że wszyscy się tak czują na początku, musimy się przyzwyczaić - dodał dyplomatycznie, mimo tego że uważał, że jego sytuacja jest zgoła inna.
Gabriel
Albo jest cykorem, albo naprawdę jest tak dobrze ułożony. Hmm.. ciekawe. Leila właśnie usiadła na swoim łóżku w domku nr.3. Braciszka gdzieś wywiało więc siedziała sama. Chyba miała wyrzuty sumienia, nie to niemożliwe, za co? Przecież mu się należało! Nie, jednak nie on chciał się pogodzić, on chciał mnie nauczyć polskiego. Powtarzała sobie Leila. Ale tak łatwo odpuścić, nie to, nie w jej stylu. On był taki przystojny taki uroczy- przybłąkała jej się myśl. Nie to niemożliwe ona nie może tak myśleć chciała wyrzucić z głowy, troszkę się jej to udało, tak nie może,tak o nim myśleć! Może pojedynek by wszystko rozstrzygnął, gdybym ja wygrała to on by mnie przepraszał a, gdyby on wygrał ja bym musiała go przeprosić i spełnić jego życzenie. Knuła Leila, tak to chyba dobry pomysł. Zerwała się z łóżka i ruszyła na poszukiwania Michała, trochę się nabiegała ale w końcu go znalazła.
OdpowiedzUsuń-Michał proszę cię o jedną rzecz. O pojedynek, on rozstrzygnie nasz spór jeśli ja wygram ty mnie przeprosisz, jeśli ty wygrasz (w co wątpię, dodała w myślach) ja cię przeproszę i spełnię jedną twoją prośbę- powiedziała błagalnym lecz stanowczym tonem.
Leila
Wzdrygnęła się na myśl o dostaniu czymś ciężkim w głowę, dojść brutalny sposób, nic dziwnego że nie był przekonany do Obozu, zresztą jej uświadomienie sobie o bogach też było brutalne, może nie dla niej ale..
OdpowiedzUsuń-Gdyby mi ktoś przypierdolił w głowę, też bym chciała stad uciec, ale wiesz mi lub nie kiedyś Obóz stanie się twoim domem - stwierdziła - Oczywiście, nie zastąpi Ci twojego prawdziwego - dodała. Choć jej zastąpił, zresztą ona nie mogła liczyć na jej stary dom, w którym i tak nie czuła się dobrze, nie czuła się tak jak w domu. Przechodzili obok Pól Truskawek, zerwała z krzaka kilka i rzuciła parę Michałowi,
- Ja urodziłam się w Nowym Orleanie.. - zaczęła Sloane, skoro on opowiedział trochę jej historii wypadało by powiedzieć coś o sobie, prawda? - Byłeś kiedyś tam? Jest to piękne miejsce, magiczne.. Z mojego ''starego'' życia najbardziej brakuje mi Nowego Orleanu - stwierdziła - Opiekowały się mną różne nianie, ojciec skupiał się na pracy, nie obchodziłam go.. wpadłam w złe towarzystwo, właściwie celowo, wszystkie nieodpowiednie rzeczy robiłam celowo. Mój ojciec wiedział że jestem półbogiem, ale nigdy mi tego nie powiedział, myślę że gdyby to zrobił może dalsza część potoczyła by się inaczej - wzruszyła ramionami. Zbliżali się do plaży i do morza, ostatnia część jej wycieczki, potem da mu spokój , będzie sobie spokojnie planował jak stąd uciec, a ona mu nie przeszkodzi.
-W dnu moich piętnastych urodzin, moje pochodzenie trafiło mnie jak grom z jasnego nieba, patrzałam na śmierć mojego ojca którego zabił Hades, mąż mojej mamy. A ona sama zaprowadziła mnie po miesiącu do Obozu - tutaj skończyła swoją opowieść, po co miała mówić dalej, powiedziała to co było istotne.
Gdy byli na plaży, Sol położyła się na piasku, zamknęła oczy i słuchała dźwięku fal.
- Tak, to byłby dobry pomysł. - odpowiedziała - Pokażesz mi twoją przeszłość, chcę zobaczyć twoje miasto, o ile mogę, oczywiście.
Co go znowu ugryzło, przecież Leila chciała się pogodzić.
OdpowiedzUsuń-No to jeżeli nie chcesz walczyć-powiedziała cicho Leila
-Przepraszam cię za to że cię uderzyłam, przyznaje to było złe i niepotrzebne-powiedziała ze smutkiem i wyrzutami sumienia.
Usiadła trochę dalej od niego i zaczęła się zastanawiać czemu jest taki smutny. Może myśli o domu i rodzinie, on przynajmniej miał mamę Leila już nie. Jej matka zginęła na, jej oczach. A ona go jeszcze tak źle potraktowała, teraz naprawdę miała wyrzuty sumienia, i to dość mocne. Przed jej nogami widniała mała kałuża zaczęła delikatnie unosić wodę do góry tworząc kuleczki wodę wirujące na przemian. To dziwne ale Michał naprawdę jej się podobał, a niedawno go jeszcze nienawidziła. Teraz puszczała mu ukradkowe spojrzenia i uśmiechała się delikatnie.
Leila
O jejku pochwalił jej bańki, Leila nie dowierzała.
OdpowiedzUsuń-Dzięki-Powiedziała z lekkim uśmiechem, a na jej policzku wykwitł różany rumieniec. Przecież on tylko powiedział że są niezłe nic więcej, a ona się jara jakby nie wiadomo co się stało. Tak zdecydowanie on jej się podoba.
-Masz rację nasza znajomość nie zaczęła się zbyt miło-powiedziała z lekkim smutkiem.
-A zatem miło cię poznać Michale mmm Cichy-powiedziała z radością- Ja nazywam się Leila, znajomi mówią mi różnie,więc możesz mnie nazywać jak tylko zechcesz- powiedziała i posłała jedną ze swoich baniek na Michała, zatrzymując ją kilkanaście centymetrów przed jego twarzą.-A tak właściwie to czemu Cichy?-Powiedziała z ciekawością.
Już go lubiła, może i nawet coś więcej. Jest taki uroczy, ale często smutny, bardzo chciała by go rozweselać.
Leila
-Tak wszystko dobrze.. ładnie śpiewasz -powiedziała uśmiechając się łagodnie-piosenke kojarzę.
OdpowiedzUsuńJejku teraz to dopiero się cieszyła porównał jej imię z tytułem piosenki i jeszczr go zanucił. On nie może się dowiedzieć co ona naprawdę do niego czuje to znizczyło by ich świerzo zawartą znajomość.
-Tęsknisz za domem i przyjaciółmi? -powiedziała pół pytając, pół stwierdzając.
Stworzyła nowe bańki wodne usiadła na przeciwko Miśka (ona wolała tak go nazywać, ale tylko w myślach) i zaczęła źąglować wodnymi bańkami, po dłuższym czasie same sie obracaly i spadały bez jej pomocy. Misiek znowu spochmurniał, gdyby mogła go jakoś rozweselić.?!
Leila
-Moim zdaniem ładnie śpiewasz-powiedziała z uśmieszkiem
OdpowiedzUsuńLeila teraz usłyszała jego głos by smutny, pełen tęsknoty. Teraz ona przypomniała sobie mamę, dom. On bynajmniej zawsze może wrócić do domu, do mamy do przyjaciół. Leila już tego niema, jej dom spłonął, matka została zamordowana przez potwora stając w obronie córki. Na wspomnienie matki po policzkach Leili spłynęło kilka łez. A potem po jej śmierci trafiła do obcej rodziny. Rodziny która ją biła, wyzywała, wykorzystywała. Nikt w obozie oprócz Cheirona nie zna jej prawdziwej historii. Po jej policzkach spłynęło jeszcze kilkanaście łez.
-Wiesz chyba każdy tęskni-powiedziała z głębokim zamyśleniem-ty dowiedziałeś się późno o byciu herosem. Może dlatego jest ci się ciężko przystosować, za bardzo tęsknisz za tamtym życiem. Ale jedno chyba jest wiadome. Jeżeli się podszkolisz a niebezpieczeństwo zmaleje będziesz mógł wrócić do domu. Na rok szkolny, a wracać tylko w wakacje i jak będziesz sobie chciał. Ale tego nie jestem do końca pewna.-powiedziała z uśmiechem, próbując jakoś pocieszyć Miśka.
Leila
[Musisz mieć okrutne poczucie humoru, jeśli śmieszy Cię wyobrażanie sobie, jak ci wszyscy anglojęzyczni ludzie próbują powiedzieć Michał (moje doświadczenie mówi, że najczęściej wychodzi im "miau"). Chętnie zacznę wątek. Specjalne życzenia, uwagi?]
OdpowiedzUsuńDarien
Nerwowo przeczesał włosy na karku. Kompletnie nie wiedział co robić. Poza tym, nie był pewien, czy dobrze zrozumiał wszystkie słowa chłopaka, bo ten mówił dość zagmatwanie.
OdpowiedzUsuń- Okej. Okej. Zobaczymy co da się zrobić. Umm - zawahał się i usiadł na skraju łóżka, patrząc na Michała. - Opowiedz mi, gdzie mieszkałeś, jak tam było? - spytał łagodnie. Od czegoś trzeba zacząć. Gdyby on sam nie musiał wiele mówić, mógłby nawet posiedzieć przez jakąś chwilę z tym chłopakiem. Słuchanie mu nie przeszkadzało. - Ach, no i... tak właściwie, kto jest twoim boskim rodzicem? - dodał od razu, żeby wiedzieć gdzie ewentualnie będzie musiał go oddelegować.
Gabriel
Gdy wytarł jej łzę dech zaparł jej się w piersiach, on nie pozwoli jej płakać. Nie pozwoli pamiętać złego.
OdpowiedzUsuńTeraz zrobiło jej się go szkoda, naprawdę trafił tu za późno. Leila jest w obozie od 13 roku życia a wtedy było jej ciężko. To co dopiero Cichemu.
-Masz racje, zawinili tu, powiedzieli ci to stanowcza za późno. Ale wiesz teraz poznasz nowych ludzi. Nauczysz się walczyć a może wtedy wrócisz do domu. Bo wiesz ty jeszcze masz do kogo i do czego wracać niektórzy nie mają już takiego wyboru. Dla niektórych obóz to jedyny dom, a obozowicze to jedyna rodzina.-Powiedziała a po jej policzku znowu potoczyły się łzy.
Znowu wspomnienie mamy, domu. Ostatnio za bardzo je wspominała, jest za bardzo bolesne.
Leila
Sloane szeroko się uśmiechnęła, polubiła Michała. Jego opowiadania, które mogłaby słuchać godzinami, jego pewność siebie, te jego dziwne poczucie humoru i akcent który czasami dziwnie się słuchało, chociaż bardziej dziwne było to jak ona wymawiała jego imię.. I tak podjęła, szybką decyzję, zupełnie zaskakując siebie i Michała.
OdpowiedzUsuń- Pomogę ci wydostać się z obozu - stwierdziła - Zwiedzimy razem każdy zakątek globu, pokażę ci Nowy Orlean a ty mi Poznań, pojedziemy do Sankt Petersburga, do.. Jarocina, tak? Gdzie tylko chcemy! - zawołała z śmiechem
[Wybacz, że takie krótkie ;x]
[Grrr, nienawidzę pisać po dwa razy tego samego.]
OdpowiedzUsuńDzieci pomniejszych bogów nie rzucały się w oczy. Darien nie miał pojęcia, że istnieje ktoś taki, jak Mike Cichosky aż do dnia, w którym w obozie pojawił się Chronos i zażądał rozmowy z synem Zeusa.
- Druga stygijska strzała - zaproponował bóg. Darien nie umiał ukryć zdumienia. Za pierwszą musiał napracować się znacznie bardziej niż tylko znaleźć dzieciaka.
- Nie mam ani drugiej pary ust, ani nikogo do duetu - odparł po dłuższej chwili zastanowienia.
- Co z ciebie za przywódca?! - rzucił rozeźlony bóg kwadrans potem.
- Nie mam zamiaru być niczyim przywódcą! - odparł czerwony ze złości Darien i wyszedł przed Wielki Dom.
Piorun trafił tuż obok jego stóp. Dobrze, tato. Jak sobie życzysz.
***
Dostał wisiorek, który pozwalał mu używać dowolnego języka i powrócić do obozu z Michałem. Dostał też mapę miasta, w którym być może znajdzie syna Chronosa. Poznań. Nie tak wielkie jak Nowy Jork, ale z jakimś dziwnym układem ulic. Te poszukiwania mogły zająć wieki.
Mijający go ludzie dziwnie patrzyli na ubranego w lekką koszulkę chłopaka, który jak gdyby nigdy nic przechadza się ulicami w środku listopada.
Po dwóch dniach mówienia w szeleszczącym języku bolało go nieprzywykłe do wydawania takich dźwięków. Bardziej jednak doskwierała Darienowi frustracja. Początkowo myślał, że znajdzie Michała tam, gdzie będzie najwięcej potworów. Z potworów trafił na jedną wynędzniałą harpię, która błagała go o odesłanie do Hadesu. Potem próbował tropić ślady Mgły, ale równie dobrze mógł gonić wiatr. Takim zadaniem powinno się zająć dziecko Hekate, nie on.
Trafił na praktycznie opustoszały stadion. Na niebie zbierały się ciężkie burzowe chmury, w których widoku znajdował nieco pocieszenia. Na trybunach znalazł tylko jedną osobę. Tamten chłopak patrzył na przypasany do pleców Dariena grecki miecz, jakby rzeczywiście widział coś więcej niż gitarę, której wygląd nadawała broni Mgła.
- Ty jesteś dzieckiem Chronosa? - zapytał po polsku, idąc w stronę tamtego.
Darien
Beleth właśnie się zdrzemnął, taka tam popołudniowa drzemka dla umysłu. Miał wolne popołudnie więc czemu miał by się nie zrelaksować. Gdy nagle przed jego domkiem rozległo się wołanie Michała. Jejku musiał akurat mu teraz przeszkadzać Beleth był trochę zły, ale jeżeli Michał pofatygował się do niego oznaczało że albo ma problemy, albo jest zły. Więc wstał powoli z łóżka przeciągnął się, szybko zrobił 15 pompek i poszedł otworzyć drzwi.
OdpowiedzUsuń-Co jest Cichy- spytał z lekką irytacją ale także z ciekawością.
Beleth
Darien usiadł na trybunach, ale rząd niżej i kilka siedzeń na prawo od Michała. Nie patrzył też na twarz półboga, jakby nagle odkrył, że jego przeznaczeniem jest podziwianie murawy na poznańskim stadionie.
OdpowiedzUsuń- Tatuś się o ciebie martwi - rzucił trochę zjadliwym tonem.
Jasne, że był zdenerwowany. W momencie, w którym uzyskał zawoalowane potwierdzenie, sprawa znacznie się skomplikowała. Chwilę temu miał nadzieję, że znalazł jakiegoś herosa nieświadomego swojego pochodzenia, farciarza, któremu udało się dożyć dorosłości. A tu klapa, to jest szukany zbieg. Prawie dorosły. Przekonanie go do powrotu będzie najtrudniejszym zadaniem, jakie miał do wykonania Conway w tym miesiącu.
- Wysłał mnie za tobą i kazał sprowadzić do Obozu Herosów. Byłoby dobrze, gdybyś współpracował.
W zasadzie wystarczyło tylko zbliżyć się do niego na tyle, by chwycić go za ramię. Potem stłuc wisior od Chronosa i znaleźć się przed bramą Obozu.
- Słuchaj, nie chcę cię straszyć, ani nic, ale tatko nie bez powodu wybrał mnie na psa myśliwskiego. Co prawda wolałbym, żeby zrobił to ze względu na umiejętności, a nie boskiego rodzica, ale... - westchnął cicho. - Darien Conway, syn Zeusa.
Darien
[Jasne, a masz jakiś pomysł? :]
OdpowiedzUsuń[Helou c: Na wątek się pisze.
OdpowiedzUsuńZawsze.
O każdej porze.
Ale daj mi pomysł, bo ja ci bez tego nic nie napiszę :D]
Ross Masconi
[Każdy heros ma ADHD i dysleksje ;)
OdpowiedzUsuńA jakie zadanie? :>]
Ross
[p.s. pisze z drugiego konta, bo na razie nie mogę się przelogować xD]
Usuń[Umysł herosów jest przekierowany na grekę, przez co z trudem im się czyta i pisze. Przez to śmiertelnicy nazywają ich dyslektykami c:
OdpowiedzUsuńOoo, to już byłaby misja, jeśli mówimy o wyjściu spoza obozu. Ross może byłaby i gotowa, ale dla Michała za wcześnie :D Więc może po prostu postawmy na zwyczajny trening? c:]
Ross
[Gabrysiem postaram się zaraz odpisać (a w ogóle to bardziej pasowałoby mi przerzucenie się z naszym wątkiem na Idę, bo Gabe się średnio nadaje do wątku opierającego się na rozmowie, bo on by po prostu zwiał... no, nie pasuje mi do Miśka. I mam sporo roboty. Oczywiście jeśli Ci to nie przeszkadza, bo pisać mogę).
OdpowiedzUsuńCo do Idy więc: od dawna marzy mi się misja, ale wcześniej nie miałam postaci, którą potrafiłabym sobie wyobrazić w akcji. Tyle że jeszcze nie mam konkretnego zamysłu, hmm, może mieliby się wybrać po jakiegoś dzieciaka (co z góry uzasadnia obecność Idy), a w trakcie oczywiście wpakowaliby się w jakieś tarapaty? Riordan wpakował do książek tyle miejsc, że jest w czym wybierać.]
Ida
[Jak najbardziej, choć na razie nie mam pomysłu]
OdpowiedzUsuńMatt
[ Cześć. Chętnie, zaczniesz? ]
OdpowiedzUsuńIssabele
[Ochota oczywiście jest. Masz może jakiś pomysł?
OdpowiedzUsuńI bardzo ciekawy sposób napisania karty. :]
[ Hmmmh póki co przyszło mi na myśl tylko to że Michał mógłby znaleźć zgubioną gdzieś w tłumie Issabele i mógł by ją oprowadzić po obozie. A ty masz coś ciekawego ? ]
OdpowiedzUsuńIssabele
[Mogę zacząć, ale jeszcze jedno pytanie: wrzucamy im jakieś powiązanie? Znaczy może nie powiązanie, bo tego nie lubię, ale czy znali się wcześniej?]
OdpowiedzUsuńIda
[ Chętnie. Możemy wykorzystać twój pomysł do Pandory, Kath lubi to co zakazane więc chętnie pomoże Michasiowi wydostać się z obozu ;) ]
OdpowiedzUsuńKatherine.
[Czeeść, zapraszam do wątku :)]
OdpowiedzUsuńMabh
[Cieszę się że komuś się podoba :) Proponuję zapoznanie dzięki wilkom, mogą trochę powarczeć, próba zaatakowania itp: a wielkoduszna Mabh zlituje się nad Michasiem i wielkodusznie go uratuje, to pomysł numer jeden, od początku, zapoznanie. Albo mogą walczyć razem w bitwie o sztandar i Mabh może będzie kapitanem i wyda jakieś polecenie Michałowi, a on jej nie posłucha itd.
OdpowiedzUsuńCzy coś z tego Ci pasuje? :)]
Mabh.
[Może ty masz jakiś fajny pomysł? ;D]
Usuń[Myślę że dobrze było by coś dodać do naszego wątku :) Może pójdą razem na jakąś misję, albo uciekną razem z Obozu i będą ich szukali, jakaś akcja by się przydała ;) Masz jakiś pomysł? Czy zostawiamy ich tylko rozmawiających ;P]
OdpowiedzUsuńWiększość osób czuła się w Obozie jak w domu, to tutaj mogli być sobą, czuli się bezpiecznie, znaleźli miejsce dla siebie, a Michał czuł się tu obco, tęsknił za domem, gdyby tylko poprosił chętnie by mu pomogła ze wszystkim.
- Jeśli będziesz potrzebował pomocy, będziesz chciał się wyżalić czy coś, pamiętaj o mnie, okej? - powiedziała Sloane, nieśmiało się uśmiechając - Chodźmy na obiad. - dodała.
[O, i przepraszam że tak krótko]
[a masz jakiś ciekawy pomysł :D bo ja mam głowę pustą ostatnio]
OdpowiedzUsuńJocelyn
Mabh codziennie wieczorem spędzała czas na polanie, nie robiła tam nic specjalnego, po prostu siedziała otoczona wiernymi wilkami. W ciszy mogła zebrać myśli, cisza i samotność były dobre, choć wtedy często przypominała sobie przeszłość; dom, rodzinę, której teraz nie miała. Chciała by cofnąć czas, może wszystko inaczej by się potoczyło.. Rozmyślania Mabh przerwały wilki które gwałtownie wstały i pognały w zarośla, dziewczyna westchnęła zirytowana, zewnętrznie dwa wielgaśne wilczury, a wewnętrznie małe psiaki które lecą w pogoni za biedną wiewiórką. Minęło kilka minut, nic. Nie wróciły, może Mabh panikowała a może nie, ale zwykle szybko traciły zainteresowanie małymi zwierzątkami i wracały do pani.
OdpowiedzUsuń- Sherlock, Batman! - zawołała cicho, raczej nikt nie usłyszy bo z początku było cicho ale potem usłyszała warknięcia i jęk.
''Nie, błagam, nie'' pomyślała, zerwała się z miejsca i pobiegła za krzaki, jej oczom ukazał się nieprzytomny chłopak i jej pupile.
- Sherlock! Batman! - krzyknęła wystraszona
Czy bardziej przejmowała się stanem chłopaka, czy możliwymi kłopotami, w końcu była odpowiedzialna za wilki, sama nie była pewna. Sherlock I Batman schowali się za plecy Mabh i wygodnie się położyli, jakby zadowoleni z własnego dokonania. Dziewczyna uklękła przy chłopaku, delikatnie nim potrząsając.
- Heej, obudź się. - szepnęła mu do ucha - Wszystko będzie okej - powiedziała bardziej sama do siebie, starając się uspokoić. Musiała go zabrać do jakiegoś dziecka Apollina, gorączkowo zastanawiała się co począć z chłopakiem i jak usprawiedliwić atak wilków, w końcu nie chciała ich stracić. Oderwała kawałek swojej bluzki (warto dodać że ulubionej, cholerne wilczury!) i zrobiła opatrunek na ranę chłopaka, cały czas do niego mówiąc, dodawało jej to trochę otuchy, chłopak dalej się nie budził, Mabh nie wiedziała właściwie co trzeba zrobić z osobą nieprzytomną, mogła zanieść go do Wielkiego Domu ale chłopak był zdecydowanie za ciężki, a raczej ciągnąć go po ziemi nie będzie.. Więc plan B.
- Obudź się wreszcie!! - krzyknęła chłopakowi do ucha, potrząsając przy tym.
Chłopak gwałtownie otworzył oczy.
Ida Gray, przez jednych określana jako porcelanowa laleczka, przez drugich jako obozowa mamuśka wyszukująca problemy na siłę, a przez jeszcze innych jako ta, która byłaby całkiem ładna, gdyby zaczęła wyglądać normalnie, przeszła przez bramę obozu i skierowała się w stronę centrum Obozu z plecakiem na ramieniu, gotowa na cały tydzień w tym miejscu. Z reguły spędzała tam tylko weekendy, ale tym razem (z racji tygodniowej przerwy w szkole) postanowiła zostać na pełne siedem dni.
OdpowiedzUsuńLedwo przestąpiła próg swojego domku, została poinformowana, że Chejron chce ją jak najszybciej widzieć. Wzniosła oczy ku niebu i chwilę ponarzekała, ale poszła od razu. Centaur był niepodważalnym autorytetem.
Nie lubiła chodzenia po Obozie w stroju, w którym przyjechała. Cokolwiek ktokolwiek o tym sądził, przyciągała wtedy wzrok. Miała kobiecą figurę, a kabaretki, dekolty, kamizelki, i krótkie spodenki czy spódnice chcąc nie chcąc to podkreślały. Niektóre dziewczyny zarzucały jej robienie tego dla atencji, ale prawda była taka, że zawsze starała się jak najszybciej ubrać w coś bardziej pospolitego po przybyciu do Obozu, co w jej wydaniu i tak zazwyczaj było specyficzne.
Chejron serdecznie ją powitał (i on już traktował ją jak przyszłego członka grupy opiekunów), przeprosił za tak nagłe i niespodziewane ściągnięcie jej do siebie wręcz z drogi i zaczął jej wyjaśniać swój plan.
- Jest dla ciebie misja - powiedział bez ogródek. - Zasłyszałem, że przyjeżdżasz na dłużej, więc musiałem wykorzystać okazję. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe - spojrzał na nią badawczo, a kiedy machnęła ręką, kontynuował. Musiał zauważyć w jej minie, że dla niej misja brzmi świetnie. - W Los Angeles jest dość potężny heros. To raczej nie Wielka Trójka, ale i tak ma dużą moc. Mógłby go odebrać satyr, ale chłopak jest bardzo młody, więc potrzebujemy kogoś, kto podejdzie do tego zadania z.. namysłem. Subtelnością. Wiesz o czym mówię, prawda?
- Oczywiście - skinęła głową, czując, że to jeszcze nie koniec.
- Pójdzie z tobą syn Chronosa, Michał. Jest w Obozie od niedawna, ale pokładam w nim duże nadzieje, a poza tym, chyba bardzo chciałby się stąd wyrwać. To nie jest trudne zadanie, więc zapewne dość szybko wrócicie. Zaraz powinien tu przyjść - dokończył i odszedł kilka kroków, wyglądając przez balustradę.
Po raz drugi skinęła głową, w zamyśleniu marszcząc brwi. Kojarzyła tego chłopaka, ale nie wiedziała, że jego ojcem jest Chronos. To było dość niesamowite. Zupełnie się tego nie spodziewała.
Ida
Krzywo się uśmiechnęła na to niecodzienne powitanie, ale nie było w tym szydery. Po tych kilku spotkaniach wiedziała, że Michał często nawiązywał do rodzimego kraju i nigdy nie dopytywała się czy specjalnie nie głowiła nad tym, co to wszystko znaczyło.
OdpowiedzUsuń- Cześć - odpowiedziała, unosząc rękę na powitanie. Była zadowolona z tego, że go kojarzyła, bo przynajmniej nie miała jechać na misję z kimś, kogo zupełnie nie znała i o kogo osobowości nie miała najmniejszego pojęcia.
Chejron skinął mu głową i nie przedłużając wdrążył go w plan, podkreślając, że nie misja ta nie miała trwać długo czy być trudna. Dodał też, że Ida doskonale wie co robić, na co dziewczyna wywróciła oczami. Mogła wpaść w takie same tarapaty jak ktokolwiek inny. Misje były rosyjską ruletką. Na pozornie najtrudniejszej można było nie spotkać ani jednego potwora, a na tej krótkiej i łatwiej napotkać duże przeszkody.
- Wyruszalibyście jutro rano, albo dziś w nocy. Co ty na to? - spytał.
Ida
[Przepraszam, że tyle to trwało, nawet nie mam wymówki. Tak to jest jak się coś zacznie odkładać.
OdpowiedzUsuńSwoja drogą, walnęłam faila, zmieńmy z Los Angeles na Baltimore, bo LA jest dosłownie po drugiej stronie Stanów od Obozu i to mi się kłóci z rachunkiem prawdopodobieństwa i realizmu wątkowego, jako że misja miała być prosta...]
Kiwnęła głową w zamyśleniu. I ona wolała jechać rano; misja nie wydawała się być sytuacją awaryjną, więc lepiej żeby wyruszyli później, ale w pełni sił, niż natychmiastowo. Poza tym, dopiero co przyjechała do Obozu, więc chciała przynajmniej przez chwilę się poplątać, paradoksalnie odpocząć i skorzystać z życia obozowego.
- Zgadzam się. Argus może nas odwieźć na Manhattan, stamtąd powinniśmy łatwo się dostać do Baltimore, bo z tego co pamiętam o pociąg w tej linii nietrudno - stwierdziła. - W każdym razie, Chejonie, gdzie możemy znaleźć tego chłopca? Jak wygląda? Jakiekolwiek informacje?
- Argus wszystko Wam przekaże - odpowiedział centaur. - W związku z tym spotykacie się o szóstej rano pod sosną Thalii. Macie jeszcze jakieś pytania?
Ida