9 listopada 2014

Kwiaty w moich włosach, demony w moim sercu

Nowy Orlean, miasto z niezwykłym klimatem, gdzie na każdym kroku rozbrzmiewa muzyka, a w powietrzu czuć obecność magii, która przyciąga ludzi z różnych zakątków świata, więc nic dziwnego że pewnego dnia pojawiła się tu bogini wiosny, władczyni Podziemi. Jeden bar przy French Quarter, wysoki szatyn i sporo drinków zrobiły swoje. 6 lipca 1996 roku na świat przyszła Sloane Laveau, córka Persefony i Roberta Laveau, wykładowcy okultyzmu i początkującego pisarza. Dziewczynka wychowywana była przez nianię, nieobecny ojciec skupiał się na swojej rozwijającej się karierze, nie zawracając sobie głowy córką. Nigdy nie powiedział jej kim ona jest i kim jest jej matka, w ogóle rzadko o niej mówił, raz powiedział tylko że jest do niej bardzo podobna. Matka pojawiała się zawsze w ważnych dla niej momentach, zawsze stojąc z boku i obserwując z dumą córkę.
Sloane nie zawsze robiła rzeczy z których matka mogła być dumna, dziewczyna często wagarowała, nie, nie dlatego że miała problemy, była nie lubiana czy źle jej szło w szkole, sama właściwie nie wiedziała dla czego to robiła. Zrobiła sobie tatuaż w wieku jedenastu lat. Kradła, od małych rzeczy jak okulary w galerii handlowej, do większych rzeczy jak auto, tylko dlatego żeby ojciec zwracał na nią większą uwagę, ale nawet na komisariat przychodziły różne opiekunki. Weszła w złe towarzystwo, tylko po to żeby ojciec ją z niego wyciągnął, tak jednak się nie stało. Często wzywali go do szkoły z powodu jej częstych bójek, nie przyszedł ani razu.
W dniu jej piętnastych urodzin, pojawiła się Persefona z prezentem dla córki i niespodziewany gość. Który okazał się być Hadesem, dowiedziawszy się o zdradzie żony, w szale zabił ojca Sol i zabiłby pewnie dziewczynkę gdyby Persefona nie zasłoniła jej własną piersią. Sloane trafiła z matką do Podziemi, gdzie uczyła się walki, szkoliła swoje umiejętności związane z roślinnością i podróży cieniem, dziewczyna potrafi także wyczuwać gdy ktoś umiera i potrafi wzywać zmarłych. Po miesiącu spędzonych w Hadesie, Persefona osobiście zaprowadziła ją do Obozu. Sol jako jedyne ludzkie dziecko Persefony naprawdę może poszczycić się dobrą relacją z matką, ma z nią kontakt niemal bez przerwy, każda jej prośba i modlitwa zostaje wysłuchana i nie pozostaje bez odpowiedzi.
Ludziom prezentuje się jako spokojna i miła, jednak nigdy nie wiadomo co jej w duszy gra. Sloane nie należy do osób które lubią się podporządkować, jest uparta jak rasowy osioł. Nikomu nie polecam trafić na jej czarną listę po potrafi naprawdę utrudnić życie, mściwa jak diabli. Nienawidzi kłamstwa, a na jej wybaczenie trzeba zasłużyć. Dla bliskich jest kochającą i opiekuńczą dziewczyną, bardzo lojalną i gotową bez wahania skoczyć za nimi w ogień.




SLOANE MARIE LAVEAU

|| 18 lat || od 3 lat w obozie || córka Persefony || grupowa domku || zabójcza precyzja w rzucaniu nożami || niespełnione marzenie || ma klaustrofobię || nie ma problemów z dysleksją i ADHD || tatuaż ||

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ciekawostki            Powiązania
__________________________________________________________________

Cześć, witam się  z Sol mam nadzieję że nas polubicie i pod kartą nie będą pustki :c Moje pomysły są kiepskie, tak z góry powiem, więc chyba wolę zaczynać.. Zapraszam do wątków i powiązań!! Śmiało nie gryziemy. :) Biała czcionka = link.

Twarzyczki użyczyła Kaya Scodelario.

47 komentarzy:

  1. [Ach, aprobuję Warriors. Jak pierwszy raz to usłyszałam to replayowałam z dwie godziny.
    W każdym razie, witam w Obozie Herosów! Wątku nie proponuje, bo mam ich już trochę, aczkolwiek witam. :)
    Swoją drogą, byłaś może kiedyś na Bysen?]

    Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  2. [Kooocham Imagine Dragons <3 I tak samo koooocham tą piosenkę, za co Sol ma dużego plusa u Roxy :D
    Serdecznie witam w Obozie Herosów i mam nadzieję, że będziesz się z nami dobrze bawić :)
    Zaproponuję wątek, bo ciszą powiewa u mnie pod kartą ;D To jak? ^^]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Dzieki za przywitanie :) Jesli masz jakis pomysl, to wal smialo :)]

    Dulal

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam ;) Wątkiem nie wzgardzę :D Masz jakiś pomysł, czy mam coś wymyślić?]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ A tam, uwielbiam relacje miedzy dwojgiem osob z roznica wieku :D Mysle ze ten pomysl z bliznami moglby byc okej :) Powiedzmy, ze podpadla by Chejronowi i wyslaby ja na dodatkowy trening z moja bestyjka xd I poszlaby do jego domku, gdzie akurat by sie przebieral i przylapalaby go bez koszulki i takie O_o, co sie stalo i dalej wiesz :) ]

    Dulal

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Bede wdzieczna za poczatek, bo to mi z trudem dzisiaj przychodzi a jeszcze wredna historia mnie ciagnie w swoje szpony xd ]

    Dulal

    OdpowiedzUsuń
  7. [Może Sloane zostanie wytypowana przez kogoś, aby oprowadzić Michała po obozie? Nie mam pomysłów ;-;]

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Rozumiem, moje kondolencje :D ]


    Opinia Dulala, która wytworzyła się w obozie była każdemu dobrze znana. Lepiej mu się nie narażać i nie zbliżać, o ile nie chce się od niego oberwać. Większość obozu się go bało. Każdy praktycznie go szanował, bo jakby nie patrząc, był doskonałym wojownikiem i dobrze nauczał innych fechtunku. No ale jedno go denerwowało. Kiedy Chejron posyłał do niego innych herosów by odbyli karny trening. Jakby nie miał co robić, tylko poświęcać swój cenny czas małym szczylom. Aktualnie był w swoim domku, choć powinien być już na arenie. Nie, nie zapomniał. Po prostu stwierdził, że musi się najpierw przebrać i poszukać ćmików, gdyż gdzieś mus ię zawieruszyły. Gdy zguba się znalazła, chciał tylko zmienić koszulkę. Mając na wierzchu swoj nagi tors zorientował się, że ma u siebie szpiega. Odwrócił się w stronę młodej dziewczyny z wzrokiem, który mógłby zabijać. Wiedział na co patrzy. Blizny. Duża ilość blizn, która nie tylko szpeciła jego ciało, ale też przywoływała okrutne wspomnienia z czasów krwawych wojen.
    - Nie powinnaś czekać na mnie na arenie? - spytał groźnie, idąc w stronę szafy, by wybrać nową rzecz. Czarny podkoszulek, który podkreślał jego mięśnie. Następnie podszedł do niej, przewyższając ją jakąś głowę.
    - Ostrzegam, że jeśli usłyszę jakieś gówniane słowo powiązane z współczuciem, to nie ręczę za siebie - dodał, przymrużając przy tym jednocześnie oczy. Sam był z lekka zdenerwowany. Nie lubił, gdy ktoś przyglądał się jego klatce piersiowej oraz plecom. Nienawidził fałszywego współczucia u innych.

    Dulal

    OdpowiedzUsuń
  9. Obudził się w dosyć dziwnym nastroju. Był już tutaj od tygodnia. Nie znał tego miejsca. I czuł się tu zupełnie obco. Tam miał przyjaciół, klub, do którego chętnie uczęszczał... A tutaj? A tutaj no właśnie nic. Chciał wrócić do Poznania. W wolnym czasie oglądać koziołki o dwunastej na ratuszu. Opychać się rogalami marcińskimi. Biegać co weekend na Bułgarską i dopingować kolejorza. A tutaj nudził się od tygodnia. Niby miał tam jakieś zajęcia. Ale co z tego, jak on był odporny na nową wiedzę?
    Szedł korytarzem. Co jakiś czas ktoś pokazywał na niego palcami. No co? Był nowy w tych szeregach. Westchnął cicho, wchodząc do stołówki. Może chociaż porządnie się naje. Jego rozmyślania przerwał fakt, że ktoś właśnie nad nim stanął. Belfer i jakaś dziewczyna. Nie znał jej.
    - Siemka psorku. - Powiedział, wyszczerzając się szeroko. A "psorka" szlag jasny trafiał, kiedy Misiek tak do niego się zwracał. - Stało się coś? - Zapytał.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miała szczęście, że o nic nie pytała i nic nie mówiła. Nie lubił rozmawiać o swoim życiu,a tym bardziej się z niego tłumaczyć. Nikogo nie dopuszczał do swojej osoby, a ta dziewczyna wyraźnie przekroczyła jedną z wielu granic, które wokół siebie ustawia. Rzucił jej miecz i zaczął atakować. Czasami agresywnie, że ledwo co potrafiła powstrzymać ostrze. Czasami pozwalał jej kontratakować, jednakże szybko jej ukazywał, że to on tu ma przewagę. Fakt, że przejechał ostrym końcem swego miecza po jej obojczyka był oczywiście zamierzony. Jednakże nagła zmiana wyrazu jej twarzy wyraźnie rzucała się w oczy. Zaczęła panikować, przez parę kropelek krwi. W dodatku własnej. Zacisnął rękę mocniej na rękojeści tym razem po prostu lewą ręką chwycił ją za rękę i przerzucił przez siebie, by następnie przysiąść na nią kolanem w taki sposób, by nie mogła wstać.
    - Panikujesz na widok własnej krwi. To jedna z najgorszych wad wojownika. Bać się krwi - powiedział w tajemniczy sposób. Patrzył jej prosto w oczy. Był ciekawy, jakby zareagowała, gdyby znalazła się w jego przeszłości. Gdzie krew się lała. Te myśli go przerażały, dosłownie.
    - Nie możesz polegać tylko na mieczu. Czasami wystarczy dobrze chwycić przeciwnika, a walka jest twoja - dodał, wycierając kciukiem krew, która sączyła się z jej obojczyka. Zdając sobie z tego sprawę, podniósł się i wyprostował.
    - Wstawaj, to nie koniec.


    Dulal

    OdpowiedzUsuń
  11. Był pod wrażeniem. Z każdym ciosem szło jej coraz lepiej. Co prawda mężczyzna miał za sobą lata doświadczenia, więc trudno go było zaskoczyć jakiś atakiem. Bawiło go to, jak się denerwowała, myśląc że już go ma. To było naprawdę w pewien sposób śmieszne. Jednakże udało jej się go zaskoczyć. Naprawdę nie spodziewał się jakiegoś chwasta, które owinie jego kostkę. Punkt dla niej, musiał przyznać. I nawet się zaśmiał na tej ziemi, po czym oparł się na łokciach by na nią spojrzeć.
    - Dobra, udało ci się. Masz jednak pecha, bo drugi raz mnie na to nie weźmiesz - powiedział z uśmiechem tak rzadkim, że nikt nie miał szczęścia go widzieć. Prócz niej, rzecz jasna.
    - Sądzę, że na dzisiaj masz już dość. Powiem Chejronowi, że dostałaś mocne wciery i nie możesz usiedzieć na tyłku, pasuje? - spytał, unosząc brew do góry.

    Dulal

    OdpowiedzUsuń
  12. Miał zapowiedziane, że ktoś go tu oprowadzi. Nie miał jednak na myśli, że to będzie jakaś uczennica. A może to nawet i lepiej? Przynajmniej nie będzie przynudzała, jak większość nauczycieli tutaj. Albo gdziekolwiek indziej.
    - Błagam cię... Nie nazywaj mnie "nowy". Przez to czuję się tutaj jeszcze większym wyrzutkiem niż jestem. - Stwierdził chłopak. Przez moment wpatrywał się w nią ze zdumieniem w oczach. Ba, nawet nie mrugnął. Dopiero później, tak z dwa razy. - Zbyt dużo o mnie wiesz, jak na pierwsze spotkanie. - Powiedział to poważnie z jakże poważnym wyrazem twarzy jak na niego. A zaraz potem się roześmiał. - No, przynajmniej formalności mamy już za sobą. - Wyszczerzył się do niej. - A więc prowadź pani kapitan. - Zasalutował jej dłonią do czoła.
    Po takim szybkim zwiedzaniu, to nawet i on złapał zadyszkę.
    - Jasne. Ja nie kazałem tak szybko zapierdzielać. - Powiedział, zginając się lekko, a dłonie oparł na kolanach. - A, dzięki. Mama wiedziała jak mnie nazwać. - Zaśmiał się serdecznym głosem. - Twoje też jest nie najgorsze. - Puścił oczko w jej kierunku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Spojrzał przenikliwym wzrokiem na dziewczynę. Pierwszy raz usłyszał, że ktoś nie ma dość treningu z nim. Na tą wiadomość aż się zaśmiał, ciekawy komplement. O ile to do komplementów należało. W każdym bądź razie podniósł się i pomógł w tym również Sol. Kolejna propozycja nawet go zaciekawiła. Naprawdę rzadko przebywał z ludźmi o ile to nie było konieczne. Nie czuł się z tym źle, wręcz lubił swoją samotność. Miał jej już nawet powiedzieć, że poradzi sobie sam, ale widok jej uśmiechniętej twarzy sprawił, że nie mógł odmówić.
    - Jasne, czemu nie - powiedział, otrzepując spodnie. - Pójdę tylko najpierw do Chejrona zdać raport, a ty idź do mojego domu i czekaj tam na mnie. Tylko niczego nie ruszaj - ostrzegł już bardziej surowo. Wręczył jej swój miecz i powoli, aczkolwiek pewnie zaczął iść w stronę wyznaczonego przez siebie celu. Poinformował centaura, że wszystko było cacy i heroska odbyła stosowny trening. Zajęło mu to raptem dziesięć minut, by następnie móc powrócić do swojego sanktuarium, do którego nikogo nie wpuszczał. Najwidoczniej wyjątki stanowią regułę, a sam on był tym wielce zdziwiony. W każdym bądź razie w trakcie spaceru zdążył powrócić już do swojej zimnej i oschłej postawy, którą prezentował prawie zawsze.

    [ Ogólnie mam pomysła. Może Dulal dostanie wiadomość, że jego matce coś grozi(bo w jego kraju ciągle trwa wojna) i postanowi wyruszyć jej pomóc, a Sol zauważy go z torbą i z ciekawości ruszyłaby za nim? ;> ]

    Duluś

    OdpowiedzUsuń
  14. [ochota może jest, ale pomysł? ostatnio ciężko myślę ;/ *wzdycha* jedyne powiązanie jakie one maja to styczność z państwem podziemnym]

    Isobel

    OdpowiedzUsuń
  15. [jak do tej pory Is. nie widziała matki (do której i tak nie czuje żadnych uczuć) a tym bardziej nigdy nie odwiedziła podziemi. Nie miała ku temu okazji. No chyba, ze Hades urządza jakąś imprezę i pozapraszałby kilka osób z obozu]

    Is.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Wiem ale nic sensownego mi nie przychodzi do głowy.
    Możemy i spróbować i z joga jako punkt zaczepienia]

    Is.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Luz :) ]

    Spojrzał na nią na chwilę, by następnie usiąść na fotelu i zacząć czyścić miecz. Pogrążony był w myślach, które niechybnie niszczyły mu dobry humor. Spojrzał z ukosa na fotografie, przedstawiające straszą kobietę, jego matkę. Na drugiej widniała młoda i piękna dziewczyna o czarnych jak noc włosach i cudownym uśmiechu, która czule obejmowała Dula. Młodsza siostra, tak bardzo za nimi tęsknił. Z myśleń wyrwał go głos Sol.
    - A będzie następny raz? Z tego co wiem, fechtunku uczy cię ktoś inny - odpowiedział z cwaniackim uśmiechem, by następnie wziąć papierosa i zapalić. Zaciągnął się i słysząc kolejne pytanie, jego mięśnie się naprężyły i na sekunde przestał przecierać miecz szmatką.
    - To nie była do końca moja własna wolna wola. Wychowałem się w Indiach, a sytuacja tam wymaga ciężkich kroków. Jeśli chce się tam przeżyć, trzeba umieć walczyć. Wszystkim. Bronią palną i białą, a nawet patykiem lub długopisem - odpowiedział, patrząc jej przy tym w oczy. - Nie kieruj się głupimi filmami, gdzie pokazują kolorowe Indie. Z resztą... nieważne - stwierdził po chwili zawahania. Nie miał pojęcia po cholerę to powiedział. Mógł odpowiedzieć zwykłym bo tak i mieć sprawę z głowy.
    - A ty? Czym podpadłaś Chejronowi? - spytał z lekkim rozbawionym błyskiem w oczach.

    Delul

    OdpowiedzUsuń
  18. - Będzie można sobie popatatajać. - Stwierdził chłopak, podchodząc do jednego z pegazów. - Na serio? To gorzej niż być pod okiem Wielkiego Brata. Tam przynajmniej możesz mieć chwilę prywatności w toalecie. - Zażartował śmiejąc się cicho. - Moje życie raczej nie było jakieś Ach i Och. Żyłem sobie jak normalny nastolatek. Moja matka pracowała na Dworcu Głównym jako bileterka. I jakoś nam się powoli i dobrze żyło. - Stwierdził, wzruszając delikatnie ramionami. - Dla mnie? Jest tu zbyt ciężko i często myślę o domu. Kiedyś się tam wybiorę. Ale najpierw muszę uśpić ich czujność. Wiesz, mecz kolejorza sam się nie obejrzy na stadionie. - Uśmiechnął się szeroko w jej kierunku. - U mnie to wyglądało mniej więcej tak: "Przyszedł sobie do mnie jakiś facet i mówi: Jestem Chronos i jestem twoim ojcem. Grozi ci niebezpieczeństwo, więc masz iść ze mną." Na co ja: "Nie, nie, nie, nie, NIE, NIE, NIEEE!" I zacząłem uciekać. - Stwierdził chłopak. - Szukali mnie kilka tygodni. A później złapali, więc zacząłem się wyrywać. No i przyjebali mi czymś ciężkim w łeb. Obudziłem się tutaj. To tak w wielkim skrócie. - Opowiedział "historię swojego życia" Michał. - Zawsze mogę też nas przerzucić kilka lat wstecz. - Puścił do niej oczko.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Hej, hej! Wątek z chęcią :3 Jeśli chodzi o Leo - to się nie przejmuj i tak za chwilę będę podmieniać go na inną postać i jeszcze sama nie wiem czy to "coś" też wychowywało się w Hadesie xD A co do wątku.. hm.. jakieś pomysły? :3]

    Caspian

    OdpowiedzUsuń
  20. [W nocy na plaży. Okej :D Hm. Dajmy na to, Roxy znowu nie mogła by spać i polazłaby na plażę i tak sobie tam siedziała ;>
    Jeśli ja mam zacząć, to pewnie zrobię to dopiero jutro wieczorem, bo szkoła w środy daje w kość ;-;]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  21. [ Przepraszam za mój zapłon, ale tak jakoś wyszło... Na wątek to ja zawsze jestem chętna, ale cierpię na brak pomysłów, więc będe wdzięczna za coś ;) ]

    Sam

    OdpowiedzUsuń
  22. Widział, że przeszkadza jej dym papierosowy. Nie jedna osoba marudziła mu w życiu, by nie palił. Ale i tak go nie zgasił, przecież nie poprosiła. Jakby się może spytała, to możliwe, że by się jej posłuchała. A skoro nic nie mówiła to cóż, może się delektować. Słysząc krótkie streszczenie jej zdarzenia, zaśmiał się cicho. Za takie błahostki dostała karę. To jest bardzo w stylu tego starego centaura. Jednak zaniepokoił go jej wyraz twarzy. Pierw miał wrażenie, że marzy, ale później - nie było to nic dobrego. Zmarszczył podejrzliwie czoło, ciekawy jej myśli.Szybkie pytanie sprawiło, że podniósł brew ku górze. Podniósł się leniwie z fotela i wziął od niej broń, muskając przypadkowo jej skórę. Odłożył oba miecze na szafę, gdzie spokojnie sobie spoczywały.
    - No już, rozchmurz się. Jak się uśmiechniesz, następnym razem dam ci fory - powiedział, szczerząc się złowieszczo. Jednocześnie tym samy zgodził się na to, by doszło do ich kolejnego wspólnego treningu. Wypalił całego papierosa i zgasił go w popielniczce, a już po chwili usłyszał pukanie do drzwi. Obiecał, że zaraz wróci i ruszył, by zobaczyć posłańca z listem. Podziękował od niechcenia i z zdziwieniem stwierdził, że pochodził on z Indii, a pismo należało do jego siostry. Otworzył list, wracając jednocześnie do dziewczyny,a to co w nim przeczytał, zmroziło mu krew w żyłach.

    Dulek

    OdpowiedzUsuń
  23. [ Może być jak najbardziej :)
    Chcesz może zacząć ? *_* ]

    OdpowiedzUsuń
  24. Patrzył na list i nie wierzył. Jego matka, jego ukochana matka. Została pojmana przez wrogich żołnierzy. Nie był w stanie nawet teraz określić, czy nadal żyje. Wie, że gwałt jej nie groził. NIe należała już do młodych, a tamci wyraźnie lubowali w młódkach. Pogniótł kartkę i rzucił ją w kąt sali. Przez natłok negatywnych emocji nawet nie poczuł ręki na swym ramieniu. Tylko głos dziewczyny przywrócił go świata rzeczywistego. Spojrzał na nią pustym wzrokiem, pozbawionym jakichkolwiek emocji.
    - Nie, nic takiego - powiedział niemal szeptem. Zakrył jej dłoń swoją i przymknął na chwilę oczy. Po czym podniósł, jednocześnie odrywając się od niej.
    - Nie obraź się, ale... muszę coś załatwić - oznajmił. Odprowadził ją do drzwi i posłał jej na pożegnanie wyraźnie wymuszony uśmiech. Zamknął drzwi i niemal natychmiast zaczął pakować najważniejsze rzeczy do torby. Kasa, pare rzeczy na zmianę. Pochwę z pasem przywiesił na biodro, pistolet schował pod kurtką. Napój i lekkie przekąski również znalazły miejsce w torbie. Nie minęła nawet godzina, a on wyszedł z domku, by ruszyć na ratunek swej biednej matce. Musiał wrócić do Indii, jak najszybciej.

    Dulek

    OdpowiedzUsuń
  25. - Jeżeli to ma być moim domem... Miejsce, gdzie trzymają mnie przymusowo... To ja nie chcę takiego domu. - Powiedział chłopak jednym tchem. On w swoim domu czuł się znakomicie. Każda rzecz, pomieszczenie było mu bliskie. Tutaj to wszystko było mu obce. Nieznane. Człowiek obawia się tego czego nie zna. Coś w tym jest. - Myślę o nich wszystkich przed snem. O mamie, Tomku, Ani... O pani Malinowskiej, która zawsze mnie częstowała szarlotką... O panu Kazimierzu i jego wódkach domowej roboty... W tym roku zdawałbym maturę, wiesz? I za kilka dni miałem zgłosić się po karnet na mecze... Szkoda tylko wywalonej w to kasy. - Stwierdził szatyn. - Kolebka jazzu, tak? - Zapytał, mając na myśli Nowy Orlean. - Nie, nigdy tam nie byłem. Po pierwsze musiałbym mieć wizę. A po drugie podróże samolotem nie należą do najtańszych, kiedy żyjesz tylko z utrzymania matki. - Uśmiechnął się do niej nikle. - Ale może kiedyś tam polecę. - Zerknął na nią. - I polecę do Dortmundu... I Sankt Petersburga... I do Jarocina to już pojadę na stopa. - Zaśmiał się cicho. - Zabiorę cię do Poznania. Możesz być tego pewna. A ja dotrzymuję obietnic. - Wyszczerzył się.

    OdpowiedzUsuń
  26. [wątek byłby ciekawy, tylko czy znają sie już dłużej czy dopiero poznają]


    Eddie

    OdpowiedzUsuń
  27. [Eddie w obozie od roku tal gdzies to pisze ;D A jak się poznają i jakie mają bc ich relacje ]
    Eddie

    OdpowiedzUsuń
  28. [To teraz wystarczy ich tylko jakoś razem zapoznać]


    Eddie

    OdpowiedzUsuń
  29. [Jeśli tylko masz pomysł, to zacznę.]

    Darien

    OdpowiedzUsuń
  30. Szedł przed siebie szybkim i pewnym krokiem. Nie zwracał uwagi na wszystko, co się dzieje w okół. Nie interesował go fakt, że może go spotkać Chejron i spróbować zatrzymać. W końcu nie bez powodu trafił do tego Obozu. Był narażony przez wrogów Zeusa, więc był praktycznie jednym z lepszych celów. A teraz opuścił swój azyl, nie mógł pozwolić matce umrzeć.
    W pewnym jednak momencie usłyszał wyraźny dźwięk upadku kogoś i z zdziwieniem obejrzał się za siebie. Nie wierzył w to co widzi. Kobieta postradała wszystkie rozumy... Podszedł do niej nieźle wkurzony,w końcu byli już niezły kawał od obozu.
    - Oszalałaś? Po cholerę mnie kurwa śledzisz? - spytał agresywnie.Chodziło tu bardziej o to, że życie poza obozem było niebezpieczne. Więc zamiast chronić siebie samego, musiał chronić i ją. Sol równiez była narażona na niebezpieczeństwo przez własną głupotę.
    - Wracaj do obozy, natychmiast. Co ci do głowy wpadło, by wyruszać za mną? - zapytał, chowając twarz w dłoniach. Ta cała sytuacja go przerastała, totalnie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Spoglądał na nią rozdrażnionych wzrokiem. Nic nie rozumiał. Po co ona poszła za nim? No po cholerę? Nie mogła siedzieć spokojnie na dupie w obozie? To byłoby o wiele lepsze rozwiązanie dla niej.
    - Chcesz wiedzieć? Jadę do Indii. Do tej gorszej strony kraju, dla jasności - powiedział, mając nadzieje, że po tym krótkim zdaniu odechce jej się towarzyszenia mu. Nie miał ochoty wymieniać, że przecież ta panikuje na widok własnej krwi. A co dopiero jak będzie miała zobaczyć morze martwych żołnierzy! Westchnął ciężko i wyprostował się, idiotka.
    - Jesteś głupsza niż myślałem. Nie mam zamiaru uważać na twoje bezpieczeństwo, szukając jednocześnie własnej matki... - Trochę się zagalopował, bo zdradził co nieco za dużo. Zaklął pod nosem i zacisnął pięści.
    - A rób jak chcesz, ma to w dupie - wychrypiał, po czym odwrócił się tyłem i zaczął iść dalej. Wyraźnie był w złym humorze i też wyraźnie wyżywał się na niej. No ale ludzie. Chodzi o jego bliską rodzinę, a u niego dużo nie potrzeba, by wyprowadzić go z równowagi.

    Dulal

    OdpowiedzUsuń
  32. [Jasneeeeee :3 A jakieś pomysły może maaasz? :D]

    Bellamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Uwielbiam Sangstera xD a gif z językiem.. mnie po prostu zauroczył :D]

      Usuń
  33. [Tylko oni się tak wyminęli w tym Hadesie, wiesz? xD Chociaż w sumie ona i tak była w tych Podziemiach tylko miesiąc, to można jakoś to nagiąć ;D co do ich relacji, można zrobić tak, że Bellamy zwiał z Hadesu, gdy Persefona odprowadzała Sol do Obozu xd a jeśli chodzi o sam wątek.. hmm.. tu już może być ciężej x.x]

    Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  34. [ luuuz :) ]

    Wkurzył się tym, że wysłała za nim głupi szkielet. Czy on potrzebował niańki? Miał ponad trzydzieści lat, do cholery! W dodatku wiedział, że idzie za nim. Jaki w tym miała interes? Chciała szybciej do Hadesu wrócić czy co? Zatrzymał się miejscu, wyciągnął miecz i przeciął go na pół. Jego zdenerwowanie wzrosło jeszcze bardziej, gdy ten powrócił do swojej postaci. W jego oczach pojawiły się złote iskry, a sam przywołał błyskawice, które zmieniły swojego przyjaciela w popiół. Co jak co, ale nawet sam Hades nie mógłby przeciwstawić się mocą piorunów. Schował miecz do pochwy i szybkim krokiem przybił do dziewczyny. Chwycił ją za ramię i przyszpilił do drzewa, patrząc jej jednocześnie w oczy. Oddychał głośno, czuł na sobie jej oddech.
    - Musisz to robić? Po co chcesz mi pomóc? Jaki w tym widzisz sens? Tam trwa wojna, prawdziwa krwawa wojna. Nie chce, by stała ci się krzywda. Rozumiesz? - spytał twardo, unosząc przy tym brew do góry. Oparł się dłonią o konar i przymknął na chwilę oczy, by następie znów je otworzyć. Nie mógł odwrócić od niej wzroku, nie wiedział to nawet z jakiego powodu.

    Dulal

    OdpowiedzUsuń
  35. Eddi biegał jak zwykle bez sensu. Nigdy nie lubił brać udziału w bitwie o sztandar. Tak był synem Apolla, ale miał to gdzieś całą sztukę walki. Był w tym dość dobry i to mu wystarczało. Teraz stał w linii obrony i jak zwykle noga chodziła mu w takt melodii nuconej w głowie. Ręce nogi, tak typowy Eddie tańczy zawsze i wszędzie. Krok w tył krok do przodu, salto, obrót w powietrzu. Tak to go znacznie uspokajało , za ten talent był wdzięczny ojcu. Nagle na linii jego wzroku pojawiła się postać delikatna i krucha. Była to Sol. córka Persefony. Eddie wyjął miecz, był gotowy chronić sztandaru Sol. zbliżała się coraz bardziej więc walka była coraz to bardziej nieunikniona. Zbliżyli się do siebie na długość wyciągniętego miecza, pierwszy zaatakował Eddie, córka Persefony zablokowała. Odparła atak, teraz ona atakuje, silnie i zawzięcie. Eddie z łatwością odbiera ataki, wyczekuje momentu i tnie, trafił w przed ramie Sol. Rana była dość głęboka a krew wylewała się z niej strumienie. Dziewczyna na widok krwi zbladła i zaczęła panikować.
    Jak można panikować na widok krwi i to własnej? Eddie zastanawiał się gorączkowo.
    -Spokojnie-powiedział do dziewczyny.
    Panika w jej oczach narastała. Biedna naprawdę Eddiemu zrobiło jej się żal.
    -Spokojnie- powiedział i położył miecz na ziemi.Z jej ręki również delikatnie wyjął broń. Chwycił ja za nadgarstek a drugą rękę delikatnie położył na ranie. Skupił swoje myśli najbardziej jak potrafił. Ręka-mięśnie-.żyły-skóra. Pomyślał o tym jak zasklepia się rana, jak krew znowu spokojnie płynie w żyłach, nie wylewając się na zewnątrz. Tak, to stanowczo pomogło. Podniósł rękę a na przedramieniu nie było ani śladu wcześniejszej rany.
    -Teraz jesteś mi winna przysługę-rzucił z uśmieszkiem- będziesz tu ze mną stała i nie odważysz się zerwać sztandaru.-powiedział słowami nieznoszącymi sprzeciwu.


    Eddie

    OdpowiedzUsuń
  36. Uśmiechnął się niezauważalnie, gdy ta uciekła za niego. Tylko niezbyt pojmował stwierdzenie, że ktoś się o niego martwi. Ktoś inny od matki czy siostry. To było dziwne uczucie, którego za cholere nie znal. Dawało mu to dziwne ciepło Owszem, miał kiedyś małe zagłębienie zwana niby to miłością. Ale to nie było to samo. Po prostu była z nim dłuższy okres czasu, a później... wolała bzyknąć boga. Bo co to półbóg.
    Słysząc zarzuty co do kościotrupa, nie mógł się powstrzymać. Zaśmiał się, tak po prostu. Potrafiła go zszokować za każdym razem, dosłownie. Spojrzał jej w oczy i westchnął ciężko.
    - Okej, zgoda. Jeden warunek. Słuchasz się tylko i wyłącznie mnie i robisz to co mówię. I trzymasz się blisko mnie, jasne? - spytał tym głosem, przy którym nikt nie odważył się odmówić. Miała dwie opcje. Zgodzi się i pójdzie z nim albo nie i wraca. Wiedząc, jaką dostanie odpowiedź, poczochrał ją po włosach i następnie wsadził dwa palce do ust, by donośnie zagwizdać. Po paru sekundach z nieba zaczęła zlatywać brudna i stara taksówka w żółtym kolorze, która gwałtownie się przy nich zatrzymała.
    - No, kareta gotowa. Wsiadasz? - spytał z wyraźnym uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  37. On sam lubił opowiadać o swoim mieście. O tym swoim dawniejszym życiu. Może momentami nie było zbyt kolorowo... To zawsze jednak dawał sobie jakoś radę. Z pomocą rodzicielki i przyjaciół wszystko szło mu jakoś łatwiej. A w tym miejscu nie miał nikogo, komu mógłby chociaż trochę się pożalić. Nie czuł się tutaj zbyt pewnie. Może po jego zachowaniu nie było tego widać to jednak tak to się przedstawiało.
    - Pojedziemy wszędzie. Wiesz, że kiedyś chciałem wybrać się w podróż na stopa. I tak przez caluśką Europę. - Uśmiechnął się do niej szeroko. - Chciałem to zrobić w tym roku. Po egzaminach. Nawet zacząłem odkładać pieniądze. Jak widać średnio mi to wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  38. [Dzień dobry! Chęć zawsze, gorzej z pomysłami.]

    Ross Masconi

    OdpowiedzUsuń
  39. [Przepraszam za zwłokę! Już jestem :3 Hmm. jeśli chodzi o wątek, to staram się wymyślić coś.. nie wiem jak to nazwać.. Co ty na to, aby Bell nie przepadał za Sol, bo chociaż często kpi ze swojego ojca, tak naprawdę czuję się dobrze ze świadomością, że ten skupia na nim swoją uwagę, a Bellamy myśli, że Sol może mu w jakiś sposób to odebrać? W zasadzie, tutaj wątek z strzelającą Sol, przez przypadek trafiającą w Newt'a byłby całkiem niezły, bo ten uroiłby sobie, że Sol naprawdę chcę odebrać mu ojca. Co ty na to? Powiedz tylko, co sądzisz, a zacznę :3]

    Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  40. [To się zabieram :D]

    Na zewnątrz nie było specjalnie przyjemnie, ale mimo chłodu Bellamy i tak założył na siebie zwykłą bluzę i ruszył w kierunku pola do ćwiczeń, gdzie niemal tuż obok stał sporych rozmiarów głaz. Kiedy na nim siadał, mimo iż wiedział, że wszyscy go widzą, czuł się.. jakby nikt nie mógł go zobaczyć.
    I tym razem wdrapał się na kamień i ignorując zimno, jakie ciągnęło od podłoża i wręcz odmrażało mu tyłek. Usiadł po turecku i przymknął powieki, skupiając się.

    Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  41. [Ochota oczywiście jest. Masz może jakiś pomysł? :]

    OdpowiedzUsuń
  42. Zaśmiał się, kiedy ta wtuliła się w jego ramię. Nie sądził, że aż tak na to zareaguje. No cóż, w każdym bądź razie... takie życie.
    - To dokąd jedziemy, przystojniaczku? - spytały wiedźmy. Dulal był wyraźnie odprężony, lubił szybką jazdę.
    - Indie.
    - Ah, chodzi o mamuśkę? - zaciekawiła się jedna z wiedź. Zmarszczył czoło i kiwnął czoło. - Jeśli podejmiesz dobrą decyzję, to przeżyje - stwierdziła, wzruszając ramionami pomarszczona staruszka, która siedziała na środku. Dulal automatycznie zacisnął pięści, nie wiedząc, co myśleć na temat tej informacji. Droga trwała raptem godzinę, a przez cały czas te baby się kłóciły. Dulal jednak spoglądał na dziewczynę i nawet stwierdził, że wygląda uroczo.
    Pfu, nie stwierdził. Nie było tematu, zdecydowanie za młoda.
    - Sol, jesteśmy na miejscu - oznajmił, szturchając ją. Zapłacił kobietom odpowiednią sumę i obydwoej wysiedli. Byli w malutkiej wiosce, a dokładniej przy targach pełnych ludzi, gdzie drewniane targowiska ozdobione były kolorowymi szmatami i pamiątkami.

    Dulal
    [ Wybacz, że dopiero teraz, ale multum nauki nie pozwalało mi odpisać c;]

    OdpowiedzUsuń
  43. [Przepraszam nie zauważyłam już zmieniam]
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  44. Poczuł lekkie draśnięcie, któremu towarzyszył głośny, przynajmniej dla niego świst. Ból zaczął promieniować z jego ramienia. Otworzył oczy z lekkim opóźnieniem i zerknął przez ramię. Na widok Sloane, córki Demeter, w jego żyłach zawrzało. W tej chwili prawdziwy, grzeczny, kulturalny i radosny Bellamy zniknął, schował się pod kamień niczym jaszczurka. Zacisnął z całej siły szczękę i zeskoczył zgrabnie z głazu i ruszył w kierunku dziewczyny, zaciskając dłonie w pięści.
    Co ona sobie do cholery wyobrażała? Siedziała miesiąc w Hadesie i myśli, że może go zgarnąć? Bellamy zaśmiał się w duchu i zatrzymał kilka metrów przed Sloane.
    - Naprawdę mnie nie lubisz - stwierdził tylko, patrząc uważnie na jej twarz.

    Bellamy

    [Przepraszam, że tak długo, ale nie wchodziłam w ogóle na kartę Bell'a, bo małe zainteresowanie jego osóbką, no i jakoś tak wyszło ;/]

    OdpowiedzUsuń
  45. - Spoko. Będę o tym pamiętał. - Uśmiechnąłem się do niej szeroko. - Slo, a może znasz jakiś sposób... Żeby tak stąd dać nogę? - Zapytał. - Nie na długo. Chciałbym tak tylko na kilka godzin... Wrócić do swojego świata. - Spojrzał na nią bardzo uważnie. - Ale to po obiedzie. Wiesz... Na głodnego to raczej podróże za dobrze nie wychodzą. - Zaśmiałem się cicho pod nosem. - To jak? Piszesz się na to?

    OdpowiedzUsuń